Truskawka schodzi na bieżąco
Rzechów-Kolonia, to wieś w gminie Rzeczniów w powiecie lipskim (woj. mazowieckie), która ma urodzajne gleby, a przede wszystkim ludzi z sercem do ich uprawy. Do takich z pewnością należy Mariola Kozera, która w rolnictwie pracuje od lat. - Mamy ok. 70 ha, połowa w dzierżawie. Większość obsiana jest rzepakiem (ok. 15 ha), pszenicą (ok. 15 ha), pszenżyto to jakieś 7-8 ha i truskawki - 3 ha. Mamy też ziemniaki, ale na swoje potrzeby i łąki, bo potrzebna jest trawa dla byków. Oprócz upraw, utrzymujemy opasy, mamy ok. 40 sztuk bydła. Kiedyś miałam jeszcze krowy i cielęta, mleko oddawałam do skupu, ale nie ma już na to czasu i siły - mówi pani Mariola, która po śmierci męża Krzysztofa w 2016 roku gospodaruje sama wraz z trzema synami Damianem, Michałem i Piotrem, którzy stopniowo przejmują schedę po ojcu.
Praca na roli to dla nich całe życie i sposób na życie. To rodzinna tradycja, ale też ciężka praca, nie wyobrażają sobie żadnej innej. A nie ma tu chwili wytchnienia, czasu na wakacje czy urlop latem.
- Przy zwierzętach i obrządku nie ma mowy o odpoczynku, żeby odejść z gospodarstwa choćby na jeden dzień. Sezon praktycznie trwa cały rok, tyle co zimą trochę człowiek może odpocząć, ale od wiosny do jesieni to już praca na okrągło. Wstajemy o 4.00, czasem i o 1.00 w nocy jest coś do roboty, zwłaszcza tak jak teraz, kiedy mamy sezon na truskawki - mówi pani Mariola. - Zaczynamy na wiosnę od obornika pod zasiewy. Potem sadzonki, które kupujemy ze szkółki w okolicach Puław. Zaopatrujemy się tam od lat, mamy sprawdzone sposoby na uprawę i sprawdzone odmiany (rumba, grandarosa, honeoye, malwina). Najlepsza jest rumba, bo jest duża, słodka i soczysta, podobnie jak malwina, która należy do późnych odmian. Teraz już się kończy. W tym roku może nie była taka, jakbyśmy sobie życzyli, bo nie było deszczu, ale jesteśmy zadowoleni ze zbiorów, klienci też, co to nas cieszy.
Truskawka na finiszu
W gospodarstwie Kozerów są truskawki tylko z gruntu pod flizeliną. Na tunele się nie decydują, bo to są koszty (nawadnianie, ogrzewanie), które nie zawsze się zwracają. Pod gołym niebem też jest ryzyko, bo truskawka musie mieć słońce i wodę, a jak jest tego w nadmiarze, to też niedobrze. Ale to był dobry sezon - podsumowuje rolniczka, dodając, że ceny utrzymywały się od 7-10 zł za kg a w ub. roku były nawet po 5 zł za kg.
Niestety rolnicy działają bez żadnego dofinansowania, a, jak mówią, koszty produkcji są ogromne.
- Co zarobimy, to inwestujemy, bo w tak dużym gospodarstwie bez maszyn i odpowiedniego sprzętu nie da się inaczej. Musi być kombajn zbożowy, ciągnik 150 koni, przyczepy, pług, brony, agregat uprawowo-siewny, rozrzutnik do obornika. Im starsze maszyny, tym mniej dają radę a dzięki nim jest oszczędność czasu i siły - mówi pani Mariola dodając, że w gospodarstwie każdy ma swoją rolę do spełnienia i odpowiada za swoją działkę. - Ja zajmuję się głównie truskawkami, synowie robią przy zwierzętach, ja do obory nie wchodzę. Kiedyś jeździłam ciągnikiem, ale dziś elektroniki się nie dotykam. Synowie kupują małe byki, nawet takie tygodniowe i hodują do 2,5 roku. Koszty utrzymania zwierząt są ogromne, bo pasze drogie, ale robimy swoje: kiszonki z kukurydzy, jest siano, trawa, ospa ze zboża, poza tym witaminy, koncentraty - bez tego ani rusz. Mamy jednego odbiorcę, który zabiera od lat nasze bydło bezpośrednio do zakładu.
Koszty i zyski
Koszty utrzymania to jedno. Mocno rolnikom dają się we znaki ceny środków produkcji, nawozy i paliwo są drogie, a ceny zbiorów z roku na rok niższe.
- W ub. roku za tonę rzepaku płacili 3.300 zł, teraz jest prawie dwa razy mniej bo 1.800 zł, a nawozy są trzy razy droższe. Zboże jest dwa razy tańsze. W tej chwili idziemy po kosztach, chcemy odebrać to, co włożyliśmy, dlatego osobiście stawiam na uprawę truskawek, bo tu jest robota, są zbiory, jest gotówka, nie trzeba myśleć o tym, gdzie przetrzymać, jak ze zbożem, a potem czy znajdzie się odbiorca i za ile. Truskawka schodzi na bieżąco. Sprzedaję tylko w Starachowicach, przy Biedronce na Majówce i schodzą od ręki. Mam swoich stałych klientów detalicznych, nie oddaję truskawek do skupu.
Przy tak dużej powierzchni zasiewów nie sposób obrobić to pracą własnych rąk. Siłą rzeczy rolnicy muszą najmować ludzi. W ostatnim czasie cenną pomoc stanowią obywatele Ukrainy, którzy znaleźli w naszym kraju schronienie przed wojną.