Studnia głębinowa w gospodarstwie rolnym
Ile kosztuje wykopanie studni? A ile stacja uzdatniania wody? Zobacz, co o tym mówi hodowca trzody chlewnej Leszek Simiński.
Rolnicy coraz częściej decydują się na własne studnie głębinowe. Korzystanie z nich przynosi wiele korzyści zarówno producentom warzyw, jak i kukurydzy czy zwierząt.
Leszek Simiński posiada gospodarstwo w Szczytnikach Czerniejewskich, k. Gniezna w woj. wielkopolskim. W swojej chlewni ma 2 tys. stanowisk dla trzody chlewnej w cyklu otwartym. Głównym powodem wybudowania studni była chęć uniezależnienia się od sieci wodociągowej. - Agregat prądotwórczy mamy, a więc do energii mamy dostęp. Gdyby wystąpiła jakaś awaria, nie mamy alternatywy. A na dobę średnio zużywamy 10 kubików (m3) wody, latem jeszcze więcej. Poza tym w skarmianiu świń stosuję probiotyki - pożyteczne bakterie, którym chlorowana woda z sieci szkodzi - tłumaczy Leszek Simiński. Procedury związane z wybudowaniem studni rozpoczął w lipcu 2015 roku, wiercenie miało miejsce w styczniu 2016 r., natomiast budowę stacji uzdatniania wody rozpoczął w listopadzie 2016 r. - Woda na naszym terenie jest już na głębokości 40 metrów. Mówiono, że jest jezioro wody. Nie mogłem sobie wyobrazić, jak to jezioro wygląda pod ziemią. Okazało się, że jest to piach nasączony wodą - opowiada Leszek Simiński.
Na podstawie badań geologicznych i projektów innych okolicznych studni uznano, że przy tak dużym poborze wody i w warunkach hydro-geologicznych, jakie panują na działce rolnika, najbardziej odpowiednia będzie studnia o głębokości 85 metrów. - Na tej głębokości są piaski grube, gdzie jest duża przepuszczalność wody. Jest to ważna sprawa w przypadku wydajności filtra w studni - wyjaśnia rolnik. Filtr to nic innego, jak rura ponacinana i okryta siatką z drobnymi oczkami. Wiercenie trwało 6 dni. - Wynajęliśmy firmę, która w sposób profesjonalny wykonała prace wiertnicze. Wiercenie studni to nie jest prosta sprawa, powinien to robić specjalista. Gdybyśmy to źle zrobili, moglibyśmy zanieczyścić całą nieckę, która jest pod nami, gdyby np. kropla oleju dostała się do studni, zanieczyściłaby wodę w obrębie - tłumaczy rolnik. Kopanie studni polega na wierceniu i wypłukiwaniu urobku. - Do wiertła etapami, na kolejnych poziomach dokręca się 3-metrowe rury, aż nie osiągnie pożądanej głębokości - mówi rolnik ze Szczytnik Czerniejewskich. W wywierconej dziurze o średnicy 22 cm zamontowana jest rura o średnicy 16,5 cm. Woda pompowana jest przez pompę głębinową pod ciśnieniem 4-5 atmosfer .
Gdy już studnia powstała, okazało się, że woda nie spełnia norm jakościowych, jeśli chodzi o spożycie, także w przypadku zwierząt. Zawiera za dużo żelaza i manganu. Dlatego rolnik musiał zainwestować także w stację uzdatniania. Dopiero w niej woda osiąga zamierzone parametry. Praca stacji polega na tym, że woda ze studni jest napowietrzana, a na filtrach osadzają się zanieczyszczenia. Filtry raz na dobę automatycznie są płukane, w wyniku czego powstaje tzw. woda popłuczna, którą należy gdzieś odprowadzić. - Teoretycznie woda ta nie jest ani toksyczna ani szkodliwa, więc można by ją wypuścić do rowu melioracyjnego, ale kolor tej wody jest koloru rdzy ze względu na zawartość tlenku żelaza - stwierdza Leszek Simiński. W celu zagospodarowania wody popłucznej rolnik wykonał odstojnik, w którym osadza się żelazo i mangan, a czysta woda będzie rozlewana po terenie gospodarstwa. Póki co inwestycja nie została jeszcze zakończona ze względu na skomplikowane procedury dokumentacji powykonawczej.
Własna studnia głębinowa to świetne rozwiązanie także w przypadku chęci zaoszczędzenia kosztów poboru wody. - Do tej pory płacimy za wodę około 2,5 tys. zł za 2 miesiące, po uzyskaniu pozwolenia na korzystanie ze studni będziemy ponosić tylko koszty energii i wydatki związane z funkcjonowaniem stacji uzdatniania - tłumaczy Leszek Simiński.
Wszystkie wydatki poniesione na inwestycję pochłonęły do tej pory ok. 60 tys. zł. - Samo wiercenie, pompa głębinowa obudowa studni kosztowało mnie 25 tys. zł, do tego dokumenty - kilkanaście tys. zł i stacja uzdatniania - kolejne 25 tys. zł. Gdy rozpoczynałem inwestycję, myślałem, że koszty będą niższe o 2/3. Problemy zaczynały się pojawiać na kolejnych etapach. Gdybym mógł jednak cofnąć czas, wybudowałbym i tak tę studnię, choć inaczej bym zrobił stację uzdatniania wody - zdradza Leszek Simiński.