OHZ Garzyn stawia na uprawę bezorkową. Potężny ciągnik w akcji [VIDEO]
Strip-Till na próbę
Pod koniec maja br. w Garzynie po raz pierwszy w historii gospodarstwa kukurydza była wysiewana w systemie Strip-Till. Zabieg był wykonywany na użytku, z którego zebrano wcześniej pszenżyto na kiszonkę.
- Podjęliśmy takie ryzyko, że jeśli będzie mało paszy objętościowej, to zakisimy pszenżyto, a jako że ten rok był mocno chłodny, to zarówno w zbożach, jak i w lucernie długo nie przybywało masy zielonej. W związku z tym opóźniliśmy nieco zbiory, ale teraz trzeba przyspieszyć z siewem, aby kukurydza zdążyła do jesieni urosnąć i aby mieć co zakisić na paszę dla jałowizny
- wyjaśnia Trawiński zaznaczając, że 3-4 dni po zasiewie kukurydzy, pole zostanie "potraktowane" glifosatem.
- Później będziemy obserwować, czy będzie trzeba stosować jakieś typowo kukurydziane środki czy nie. Jeżeli nie będzie potrzeby, to nie będziemy tego robić. Trzeba to będzie ustalić na bieżąco, w zależności od pogody i realnej sytuacji na polu - mówi Alfred Trawiński.
Uprawa bezorkowa, a wycofywanie środków z rynku
- Dużym problemem może być ewentualne wycofanie glifosatu z użycia, a zbierają się wokół niego ciemne chmury
- twierdzi Alfred Trawiński, zaznaczając, że ułatwienia w technologii przy zastosowaniu tej substancji aktywnej są naprawdę duże.
- Ja uważam, że glifosat powinno się używać, ale w rozsądnych ilościach, a nie tak, jak niektórzy, mówiąc sobie: "I tak się nie wyda", dają jeszcze więcej niż nakazuje etykieta. My staramy się podawać jak najmniejszą ilość środka - 1,5-2 litry na hektar, dodając wspomagacz - As 500 - tłumaczy doświadczony agronom.
Glifosat w przypadku uprawy bezorkowej, stosowanej na już od 5 lat w Garzynie, nie musi być wykorzystywany.
- Podaję go jedynie tuż po zbiorze rzepaku - na ściernisko, mniej więcej 20-25 sierpnia. Wtedy młode rośliny są w fazie 2-4 liści. Dzięki zabiegowi nie ma problemu z samosiewami w wysiewanych później zbożach - zaznacza Trawiński.
Wydajności – uprawa płużna i bezorkowa porównanie?
- Porównanie zebranych plonów w uprawie płużnej i bezorkowej jest w naszym przypadku trudne, bo jednak zdecydowana większość jest prowadzona w technologii bez użycia pługa, a ten ma swoje zastosowanie jedynie w przypadku, gdy nie widzę innego wyjścia - np. po wymłóconej kukurydzy - mówi Alfred Trawiński.
Jak zaznacza, różnice są widoczne na pewno wtedy, kiedy rośliny muszą zmagać się z suszą już na jesień.
- W uprawie bezorkowej zatrzymujemy wodę i ona sobie w glebie "siedzi". Natomiast w uprawie płużnej, jak nie popada, to wszystko będzie się męczyło... no, ale takie jest rolnictwo. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo na 100%, co będzie za 2-3 dni, a co dopiero za miesiąc - zauważa agronom.
W sprzęt trzeba dużo zainwestować
Alfred Trawiński zaznacza, że na park maszyn, który ma dostępny w Garzynie, nie może narzekać. Jest w nim miejsce m.in. dla potężnego ciągnika przegubowego o mocy ponad 600 KM. Ważną rolę odgrywają również: kultywator do głębokiej uprawy o szerokości 8 metrów, 12 metrowa brona talerzowa i siewnik.
- Dużym minusem w przypadku uprawy bezorkowej jest cena przeznaczonych do niej maszyn. Zestaw do Strip-Tillu działający u nas na polu, jest wart razem z ciągnikiem blisko 2 miliony złotych. Podobne kwoty trzeba było wydać na maszyny, które posiadamy naszym w parku maszyn. To zdecydowanie nie są wydatki, na które może sobie pozwolić każdy
- mówi Trawiński zaznaczając, że koszty jakie trzeba ponieść na wynajęcie usługi siewu w technologii Strip-Till są według niego bardzo podobne do tych, jakie wydają oni na pracę we własnym zakresie, w podobnej technologii.
- Ważne jest jednak to, że w przypadku uprawy pasowej wszystko robi jedna osoba, a u nas muszą być trzy. A siła robocza to coraz większy problem - kończy Alfred Trawiński.
- Tagi: