Rodzinne gospodarstwo Kowalewskich - 41 ha, 40 opasów, 30-50 świń [ZDJĘCIA]
NIE DOTRZYMAŁAM PRZYRZECZENIA...
Swoją przyszłą żonę Małgorzatę poznał w niedalekim Rąbczynie. Odwiedzał często swoją babcię i wujka, by pomóc im w pracach w gospodarstwie. Można powiedzieć, że Małgorzata też w jakiej części jest „dziewczyną z roli”, choć nie było to głównym zajęciem jej rodziców.
- Musiał na mnie poczekać aż 12 lat, bo taka jest różnica wieku między nami – śmieje się Małgorzata. A na pytanie o to, czy myślała kiedyś, że będzie żoną rolnika, mówi rozbawiona po chwili milczenia: - Wie pan co? Złamałam przyrzeczenie, które złożyłyśmy sobie z kuzynkami, że...nigdy nie wyjdziemy za mąż za rolnika. I tak naprawdę to tylko chyba jedna z nich dotrzymała słowa i to nie tak do końca.
Ślub wzięli w kwietniu 2001 roku po oświadczynach Marka, które złożył podczas „Gwiazdki” w grudniu poprzedniego roku. Przerażenia w oczach Małgorzaty nie było, bo czas zaraz po ślubie, czyli maj, nie obfitował w natężone prace polowe. Teściowa Jadwiga wyraźnie była zadowolona z pojawienia się synowej, bo potrzebna była jej bratnia dusza w domu. Mężczyźni pracowali w polu, z czasem pojawiało się sezonowo więcej najętych ludzi do pracy i trzeba było ogarnąć więcej zadań w kuchni, by wyżywić pracujących. Na świecie była już ich córka Wioleta, w 2003 roku urodził się syn Krzysztof, który deklaruje, że chce przejąć po rodzicach gospodarstwo. Cztery lata po Krzyśku pojawiła się córka Weronika, a cztery lata temu urodził się Gabryś. Gabryś jest małym rezolutnym chłopcem, w którym rodzice upatrują także przyszłego rolnika.
- Gdyby była perspektywa powiększenia gospodarstwa, to z pewnością ją rozważymy, bo następców nie brakuje – śmieją się, pokazując na Gabrysia. Póki co, pierwszy w kolejce jest syn Krzysztof, który w przyszłym roku kończy 18 lat. Uczy się zawodu rolnika w szkole utworzonej przez Cech Rzemiosł Różnych w Wągrowcu. Wprawdzie w powiecie istnieje możliwość nauki zawodu w Gołańczy i Damasławku, ale do Wągrowca łatwiejszy dojazd. Ziemia po byłym PGR-e została w większości zakupiona przez okolicznych rolników bądź wydzierżawiona od agencji. Oni sami kupili kilkanaście hektarów. Przeważają tu gleby IV klasy i tylko gdzieniegdzie trafia się „trójka”. Planując jednak zakup trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 40 – 60 tysięcy złotych za hektar. I raczej ta druga wartość wchodzi w rachubę.
Komentarz rolniików na temat bieżącej sytauajcji na rynku wołowiny i trzody chlewnej - patrz str. 3