Przygarnęła konie skazane na rzeź
ŚMIAŁE PLANY
Paulina planuje wprowadzenie wielu zmian w obejściu. Już ma koncepcję zagospodarowania terenu wokół stajni, w której przecież pojawią się źrebięta. Myśli też u budowie krytej hali do jazdy konnej, w której będzie można prowadzić zajęcia bez względu na pogodę. A i sama stajnia wymaga gruntownego remontu, ponieważ budynek pamięta jeszcze czasy wczesnego PRL-u. Zwierzętom trzeba stworzyć bardziej komfortowe warunki bytowania, a odwiedzający stajnię i zajmujący się pielęgnacją koni muszą też mieć lepsze warunki do tego. Później przyjdzie czas na dworek, który jest wpisany do rejestru zabytków i nie można w nim prowadzić samowolnych prac remontowych. Kiedy podczas wichury złamane drzewo z okalającego dwór parku uszkodził dach, trzeba było zdobyć oryginalne, a co za ty idzie - kosztowne dachówki. Jeśli konserwator zabytków wyrazi zgodę, to w wyremontowanym budynku funkcjonować będzie także sala zajęciowa dla dzieci i dorosłych. Budynek stał się własnością rodziny Pauliny i chcieliby go przywrócić do świetności. Dziewczyna myśli o przygotowaniu także miejsc noclegowych dla gości stajni.
Zapewne przyjdzie czas i na urządzenie na nowo parku, bo wiele drzew znajdujących się w nim uschło i podatnych jest na kaprysy pogody. Park jest świetnym miejscem do przejażdżek konnych i organizowanych zimą kuligów. Dlatego też musi być miejscem bezpiecznym.
- Przy koniach pomaga mi wiele osób, głownie wolontariusze, którzy pracują w zamian za możliwość nieodpłatnej jazdy i mile spędzony czas – wyjaśnia Paulina. - Słyszę od tych dziewczyn, że znalazły tu odskocznię od miasta, codziennych problemów, ślęczenia bezrefleksyjnie przed ekranem komputera lub telefonu. I niestraszna im pogoda.
Dziewczyna jest bardzo zadowolona z faktu, że przyjeżdżają do jej królestwa koni młodzi ludzie z Wrześni, Gniezna, Słupcy, Poznania, a także z okolicznych miejscowości. Podkreśla jednocześnie, że ma ogromne wsparcie ze strony mamy i ojczyma, którzy na każdy możliwy sposób kibicują jej planom.
- I przyznam się, że nigdy nie marzyłam o tym, żeby być po części gospodarzem na wsi – dodaje na koniec z nutką dumy w głosie Paulina.
Czytaj także: