Przygarnęła konie skazane na rzeź
WIERZCHOWCE Z ODZYSKU
- Konie zwoziłam z różnych miejsc, jeśli dowiadywałam się, że są takie, które stały się problemem dla ich dotychczasowych właścicieli i praktycznie skazane były na rzeź – mówi młoda właścicielka stajni. - Większość z nich przebywała w zdecydowanie złych warunkach. Zdarzało się też, że dotychczasowi właściciele zaoferowali swoje konie do mojej stajni, ponieważ nie stać ich było na utrzymanie czworonogów.
Zapytana o to, czy zna historię swoich podopiecznych, wyjaśnia, że nie do końca. Wie natomiast, że trafiły do niej konie, które wykorzystywane były w zawodach sportowych, a kontuzje, które odniosły spowodowały, że stawały się dla właścicieli praktycznie bezużyteczne i czekała je chyba wyłącznie droga do rzeźni. Jedna z klaczy nie będzie miała potomstwa, ponieważ kontuzje nóg uniemożliwiłyby bezpieczne donoszenie ciąży. Dwie kolejne klacze są źrebne i wkrótce należy spodziewać się przychówku. W przyszłym roku planowane jest zapłodnienie kolejnych. Dziewczyna myśli o kupnie ogiera, który rozwiązałby chociaż częściowo problem zapładniania klaczy. Niektóre z jej czworonożnych podopiecznych mają już kilkanaście lat, wydawałoby się, że czasy świetności za sobą, ale odnalazły się w nowej przyjaznej z ludźmi roli.
O kosztach prowadzenia i utrzymania stajni na str. 3