Czas na przetwórstwo. Z dyni i serów można się utrzymać [VIDEO]
Sery na większą skalę
W „Wańczykówce” w Krzeszowie na Dolnym Śląsku Sylwester Wańczyk przerabia 800 litrów mleka dziennie. Aby było to bardziej skomplikowane, mleko jest pochodzenia krowiego, koziego i owczego, a produkty zarówno ekologiczne, jak i konwencjonalne. Trzy lata temu przebudował starą stodołę na serowarnię i jak sam mówi, żyje z niej. Ponieważ sprzedając ok. 50 produktów przekracza 20 000 zł. kwoty do klienta końcowego, musi mieć kasę fiskalną. Oprócz tego ma jeszcze jedną kasę fiskalną w sklepiku, w którym sprzedaje nie tylko własne produkty, ale i od zaprzyjaźnionych producentów rolnych.
Sylwestra Wańczyka spotkać w serowarni można rzadko. Większość czasu spędza na rozprowadzaniu swoich produktów do stałych odbiorców na zewnątrz oraz na koordynowaniu aktywności stowarzyszenia oraz fundacji, które prowadzone są w „Wańczykówce”. Co ma wspólnego stowarzyszenie z serowarnią? Otóż członkami stowarzyszenia są serowarzy, którzy promują się na wspólnej stronie internetowej Kup od polskiego serowara. Jeśli ktoś szuka np. sera w Olsztynie, strona podpowiada mu, u którego członka stowarzyszenia można ten ser kupić. A fundacja? Fundacja pomaga w organizacji targów czy promocji produktów serowarskich. Takim przykładem jest jesienne „Wielkie serwowanie” we Wrocławiu, gdzie zaprasza się do współpracy rolników, którzy w ramach RHD produkują również inne produkty niż sery np. pieczywo, przyprawy czy konfitury.
W ramach fundacji prowadzone są warsztaty serowarskie oraz wdrażane kwalifikacje serowarskie. Czy warsztaty powiększają sprzedaż serów? Raczej nie, ale sprawiają, że ludzie „łapią bakcyla” jeżeli chodzi o robienie serów. Tutaj przyjeżdżają ludzie, którzy szukają pomysłu na życie, którzy mają np. mleko kozie, ale mają go tak mało, że nie opłaca się go odstawiać do mleczarni za 0,90 – 1,40 zł. Szukają więc pomysłów na samodzielne zagospodarowanie tego, co produkują np. w formie serów, które mogą sprzedać od 40,00 zł. za kg.