Karasiowie gospodarują na 560 ha [ZDJĘCIA]
DOŚWIADCZENIA
Na obszarze od 2 do 5 hektarów prowadzona jest działalność doświadczalno-naukowa na rzecz Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. - Instytut zleca nam wykonywanie badań czy prowadzenie hodowli zachowawczej lub twórczej lnu, konopi włóknistych oraz reprodukcji lnu oleistego. Jednocześnie wykonujemy doświadczenia ścisłe polegające na badaniach nowych środków grzybobójczych i chwastobójczych. Tymi sprawami zajmują się nasi pracownicy pod moim nadzorem - zaznacza Janusz Karaś.
W wyniku prac hodowlanych prowadzonych w Starym Sielcu wpisano do rejestru odmian oryginalnych 8 odmian lnu włóknistego: Milenium, Fortuna, Minerwa, Ariadna, Artemida, Selena, Luna, Atena i Temida. - To w latach 80. i 90. prace doświadczalno-hodowlane szły na znacznie większą skalę niż w tej chwili - dodaje.
Czytaj także: W Pępowie powstała obora o randze światowej! [ZDJĘCIA, VIDEO]
MECHANIZACJA
W związku z rozwijającą się działalnością nasienną Karasiowie musieli sporo zainwestować. - W ubiegłym roku za około pół miliona złotych zakupiliśmy maszynę wykonującą kastrację - ogławianie wiech form matecznych kukurydzy. To duże udogodnienie, zawłaszcza kiedy na rynku pracy niestety są niedobory. Konstrukcja maszyny pozwala również na wykonywanie oprysków roślin wysokich. Zwłaszcza kukurydzę nasienną musimy chronić, m.in. przed omacnicą czy chorobami grzybowymi. Maszynę można też wykorzystać do opryskiwania rzepaku - podkreśla.
Karasiowie zainwestowali też w ciąg zaprawiarkowy, który pozwala na szybkie zaprawienie nasion, ich zapakowanie i owinięcie. W tym roku planują rozbudować czyszczalnię, miejsce przyjęcia zbóż, a w przyszłym zmodernizować linię czyszczenia dokładnego.
- Jakość nasion stawiamy na pierwszym miejscu. Na dobry towar zawsze znajdą się kupcy, a jeśli raz sprzedamy byle jakie nasiona, to klient do nas już nie wróci. Nasz materiał siewny dobrze się sprzedaje, jesteśmy doceniani przez klientów i chcemy taki poziom utrzymać. Poza tym, rolnicy są coraz bardziej świadomi, że opłaca im się postawić na jakość nasion - zaznacza Janusz Karaś.
Podkreśla, że prowadząc swoją działalność, stawiają na mechanizację, nie tylko w nasiennictwie, ale też w podstawowych pionach produkcji. Starają się na bieżąco wymieniać sprzęt rolniczy, kupują nowoczesne traktory, kombajny czy opryskiwacze.
NOWOCZESNOŚĆ
- Z tej racji, że pracują z nami synowie, to staramy się też wprowadzać nowe rozwiązania zarówno w parku maszynowym, jak i zarządzaniu. Często stosowana jest już w naszej pracy komputeryzacja, niejednokrotnie traktory z pomocą GPS same jeżdżą po polu, dążymy do inteligentnego nawożenia na podstawie badania zasobności gleby, przygotowujemy program nawozowy, który ma służyć też oszczędnościom. Dana roślina na danym polu będzie traktowana indywidualnie. To bardzo ważne i doskonale sprawdza się choćby w przypadku kukurydzy - mówi rolnik.
Janusz Karaś przyznaje, że wszelkie nowinki nie są mu obce.
- Mam swoje lata, ale nie jestem jeszcze na tyle zgorzkniały, by nie zaufać nowoczesności. Oczywiście synowie muszą mnie przekonać do pewnych nowych rozwiązań, nim podejmę decyzję o zastosowaniu jakiegoś udogodnienia. Jeżeli mnie do czegoś przekonają, to oni są w gorszej sytuacji, bo są odpowiedzialni za funkcjonowanie nowości - to musi działać. To nie ma być dla samego bycia - dodaje.
UNIA EUROPEJSKA
- Duży wpływ na sytuację w rolnictwie miało wejście do Unii Europejskiej. Udało mi się nawet skorzystać z dwóch programów. Dzięki wsparciu zmodernizowaliśmy suszarnię nasienną, kupiliśmy traktor i ładowarkę teleskopową oraz wybudowaliśmy płytę obornikową. Dziś niestety nie mogę już korzystać z żadnych programów pomocowych, ponieważ posiadam ponad 300 ha. Uważam, że to niesprawiedliwe, ale póki co nie jest to do przeskoczenia. Mało tego, jakbym miał okazję kupić nawet pół hektara ziemi, to nie mogę tego zrobić, bo mimo że gospodaruję na setkach hektarów, nie jestem pełnoprawnym rolnikiem - ubolewa Janusz Karaś.
STABILIZACJA W ROLNICTWIE
Jak twierdzi Janusz Karaś, na stabilizację ma wpływ różnorodność produkcji. - Jak gorzej „idzie” mleko, to wyrównujemy to materiałem siewnym i odwrotnie. Tutaj też trzeba dostosować produkcję do panujących warunków. Jest tzw. mozaikowatość z naturalnymi łąkami, z których nie da się zrobić pola, więc wskazana jest produkcja bydlęca - tłumaczy. Dlatego stara się do maksimum wykorzystać warunki środowiskowe, jakie posiada. - Wiadomo, że nie mogę posiać 100 ha buraków, bo nie mam takiej ilości dobrych gruntów. Na takiej ziemi, jak w Starym Sielcu, czyli V-VI klasa trudno je siać. Tu koszt ich uprawy to ok. 5.000 zł. Zbiorę plon 35-40 ton i będę musiał do tego 1.000-2.000 zł dołożyć - wylicza gospodarz.