Niektóre grunty z tzw. trzydziestek mogą trafić do rolników dopiero za kilka lat
Rolnicy z niecierpliwością czekają na grunty, jakie miały być dla nich dostępne w ramach tzw. 30% wyłączeń.
Przypomnijmy, że w 2011 roku dużym firmom dzierżawiącym grunty należące do Skarbu Państwa zaproponowano, by wyłączyły z umów dzierżawy 30% powierzchni. Grunty te miały trafić przede wszystkim do gospodarstw indywidualnych. Wiele spółek jednak tego nie uczyniło. I teraz, w chwili wygaśnięcia umów, dzierżawiona ziemia ma wrócić w całości do KOWR.
Dyskusja na ten temat jest zacięta, ponieważ swoich racji bronią zarówno przedsiębiorcy rolni - dzierżawcy, którzy wyliczają negatywne skutki tych działań, jak i rolnicy indywidualni, chcący rozwijać swoje gospodarstwa, powiększając ich powierzchnię pod uprawę.
Pod znakiem zapytania jest dalsza przyszłość spółek, których działalność w dużej mierze opierała się na uprawie roli właśnie na gruntach państwowych. Co z budynkami oraz zatrudnionymi w spółkach pracownikami?
Jeszcze w 2022 roku minister rolnictwa Henryk Kowalczyk przekonywał, że „wszystkie umowy, w których nie wyłączono 30%, nie zostaną przedłużone”.
Przytoczył głośną sprawę przejęcia gruntów w Głupczycach, w powiecie opolskim.
- Trzeba jednak pamiętać, że jest tam jakiś zakład, 250 osób pracuje. I teraz pytanie, czy zlikwidować to, czy zostawić, ale nie przy TopFarmsie, tylko przy KOWR. Chodzi mi o budynki gospodarcze, hodowlę, jakąś część ziemi, a część ziemi podzielić na rolników. I to wspólnie powinniśmy zrobić z pracownikami, którzy są i też z rolnikami. Nie wiem, czy warto zrównać wszystko z ziemią i podzielić tylko ziemię. Warto może pomyśleć o takim rozwiązaniu i do takich rozwiązań będziemy zmierzać – zaznaczył wówczas szef resortu rolnictwa.
Mimo tych zapewnień, w 2024 roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa zdecydował o przedłużeniu umów dzierżawy dla chociażby Top Farms Głubczyce, gdzie w grę wchodzi aż ponad 4700 ha gruntów, co spotkało się z ogromną krytyką ze strony rolników indywidualnych.
Zapytaliśmy obecnego ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego, czy majątek, na który składają się budynki gospodarcze miałby zostać w "rękach państwa" i być zarządzany przez nowo utworzone ośrodki państwowe?
Jednoznacznej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Szef resortu rolnictwa zaznaczył, że większość gruntów trafi do rolników indywidualnych. Może zdarzyć się też tak, że o majątek w postaci budynków w drodze przetargu będą mogli starać się dotychczasowi duzi dzierżawcy. Jedno jednak podkreślił zdecydowanie - proces przekazywania gruntów rolnikom trwa za długo, a może jeszcze być kontynuowany przez najbliższych kilka lat.
- Zdecydowana większość ziemi, która jest wyłączana, trafia do rolników indywidualnych. Ale też część ziemi trafi do spółek, by wzmocnić spółki skarbu państwa. One są często za małe. Jest także pomysł, by utworzyć ośrodki produkcji rolnej na bazie, które obejmowałyby produkcję, która tam jest. Wszystko robimy, by obronić stan produkcji zwierzęcej. Wtedy one podlegałyby przetargom. Być może mogłyby wygrać w nich te firmy, które dotychczas prowadziły tam produkcję. Część z nich ma też własną ziemię. Chcemy te ośrodki produkcji rolnej dały możliwość utrzymania tej produkcji, która tam jest i stan zatrudnienia, który tam jest duży - zaznaczył Czesław Siekierski.