Rolnicy oddadzą swoje zniszczone pola, a w zamian otrzymają dobre grunty z KOWR?

Zniszczone pola, których nie opłaca się rekultywować po powodziach - będzie można zamienić na inne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pola po powodzi nie nadają się pod uprawy
Dobra wola jest. Konieczna jest jednak jeszcze zmiana przepisów. O trudnościach, z jakimi borykają się rolnicy po falach powodzi, rozmawiano podczas sejmowej komisji ds. usuwania skutków ubiegłorocznego powodzi. To właśnie katastrofa, jaka dotknęła trzy województwa we wrześniu 2024 roku uwypukliła problem, z którym z pewnością producenci rolni mierzyli się i przy okazji powodzi, jakie nawiedzały Polskę w przeszłości. Każda z nich pozostawia po sobie ogromne - często nieodwracalne straty.
W przypadku terenów rolnych są to spore obszary zniszczone do takiego stopnia, że nie opłaca się ich rekultywować. Silny nurt wody w trakcie powodzi wypłukuje żyzną warstwę gleby, a na pola nanosi żwir, kamienie, a nawet konary drzew. Dochodzi do degradacji gruntów, które nie nadają się do ponownego użytku.
Niektóych gruntów nie opłaca się rekultywować
Według Dolnośląskiego Biura Geodezji i Terenów Rolnych po ubiegłorocznej powodzi 60 hektarów gruntów rolnych nie opłaca się rekultywować. Zdaniem tamtejszych ekspertów, koszty podjętych na tych terenach prac byłyby kilkukrotnie wyższe niż wartość działek.
Pojawił się zatem pomysł, by prywatne działki dotknięte powodzią zamienić na działki należące do Skarbu Państwa. Aby jednak było to możliwe, trzeba stworzyć odpowiednie przepisy prawa.
Ważny dezyderat do ministra rolnictwa
Dezyderat skierowany do ministra rolnictwa właśnie w tej sprawie w ostatnim czasie uchwaliła sejmowa komisja ds. usuwania skutków ubiegłorocznej powodzi.
- Proponowana zmiana ma na celu umożliwienie wykupienie gruntów zniszczonych w wyniku powodzi w 2024 r., które w znacznym stopniu utraciły właściwości produkcyjne i dla których przeprowadzanie rekultywacji jest nieopłacalne lub ekonomicznie nieuzasadnione ze względu na potencjalne zagrożenie ponownym zalaniem w przyszłości, a przeprowadzenie prac scaleniowo-wymiennych nie mogło zostać przeprowadzone – czytamy w uzasadnieniu do dezyderatu.
Nowe prawo ma obejmować całą Polskę i kolejne powodzie
Dokumentem, na podstawie którego komisja wystosowała pismo, był właśnie raport przygotowany przez Dolnośląskie Biuro Geodezji i Terenów Rolnych. Poseł Paweł Kukiz podczas posiedzenia komisji dopytywał, czy dezyderat będzie obejmował również inne województwa dotknięte powodzią.
Przewodniczący komisji Marek Jan Chmielewski wyjaśnił, że tak.
- Problem dotyczy kilku województw, natomiast bardzo dobrze przygotowany materiał przez Dolnośląskie Biuro Geodezji i Terenów Rolnych pokazało co jest przyczyną i problemem, abyśmy mogli procedować dalej. Ten dezyderat dotyczy zdarzeń, które były, ale może dotyczyć przyszłych. To dotyczy zdarzeń, które są na dziś zdiagnozowane, a jeśli zdarzyło się, że któryś ze starostów nie otrzymał takiej informacji od rolników, to będzie mógł to uczynić, bo wejdą w życie określone przepisy. (…) Chcieliśmy przygotować dezyderat, który oparty będzie na rzeczywistych danych, a takie dane zostały przygotowane tylko przez województwo dolnośląskie. Gdyby woj. opolskie i śląskie przygotowały te dane, oczywiście znalazłyby się w dezyderacie. Jeśli te rozwiązania zostaną przyjęte, nie tylko będą dotyczyć woj. dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego, ale całej Polski – zaznaczył poseł Chmielewski.
Czytaj też:
ARiMR stworzy rejestr aktywnych rolników. Znamy zasady, by dostać unijne dopłaty
- Tagi:
- powódź 2024
- grunty rolne