Sytuacja na rynku zbóż. Kowalczyk: to są spekulacje. Zachowajmy zimną krew
Do Polski trafia ukraińskie zboże. Polscy rolnicy przypuszczają, że właśnie ten aspekt wpływa na spadki cen pszenicy czy kukurydzy na wewnętrznym rynku. Obawiają się, że trudności związane ze sprzedażą ich płodów rolnych zebranych w 2021 roku, z uwagi na duże importy towaru z Ukrainy, będą się pogłębiać.
Wojciechowski: nie ma żadnych podstaw do obaw, że rolnicy nie będą mieli co zrobić ze swoimi zbożami
Działania w kierunku ochrony polskiego rynku zbóż, w tych okolicznościach, według samorządu rolniczego, powinien podjąć premier Mateusz Morawiecki.
- Zwracam się do pana premiera o interwencję i spowodowanie eksportu w pierwszej kolejności polskiego zboża. Głodującemu światu można pomóc polskim zbożem! - apeluje Wiktor Szmulewicz.
Czytaj także: Zniesienie cła na ukraińskie zboże już wpływa na ceny w Polsce
Co na to minister rolnictwa Henryk Kowalczyk? W jego opinii spadki cen zbóż w Polsce to wynik spekulacji.
- Jeszcze dwa miesiące temu słyszałem apele, by Polska gromadziła zboże, zakazywała jakiegokolwiek eksportu, więc teraz wniosek jest w zupełnie przeciwną stronę. Wspomagamy Ukrainę w jej eksporcie. Ten przepływ zboża nie jest tak szybki, jak byśmy wszyscy chcieli. Dalej ma on jednak dotrzeć głównie do krajów Afryki Północnej, bo tam jest najbardziej oczekiwane. Pierwszym takim towarem była kukurydza. Jego przemieszczenie do wewnątrz Unii Europejskiej, ale i Afryki wymaga trochę czasu – tłumaczył na piątkowej konferencji prasowej minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Dalej szef resortu rolnictwa poinformował o tym, że Ukraina oczekiwała od strony polskiej, by miesięcznie transportowała 4-5 mln ton zbóż. Nasz kraj jednak nie jest w stanie tego zrobić. W opinii Henryka Kowalczyka przez Polskę można przerzucić maksymalnie w ciągu miesiąca 1,5 mln ton zbóż.
- Wiadomo, że nie jesteśmy przygotowani i o tym wszyscy doskonale wiedzą, między innymi pod kątem infrastruktury portowej. Ukraina oczekiwała na wspomożenie w eksporcie 4-5 mln ton zbóż miesięcznie. Takich możliwości technicznych nie mamy, stąd mogą pojawić się chwilowe zakłócenia na rynku. Nie należy jednak dokonywać nerwowych ruchów. Czasowe zakłócenia na rynku, spowodowane głównie spekulacjami, mogą się pojawić. Ale tutaj należy monitorować sprawę i zachować zimną krew – dodał Henryk Kowalczyk.
Wsparcie w eksporcie ukraińskiego zboża jest ważnie nie tylko z powodu konieczności pomocy Ukraińcom, ale także z uwagi na krytyczną sytuację w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, którym grozi głód.
Kowalczyk: Chcemy zwiększyć możliwości przepustowości przejść granicznych
Henryk Kowalczyk wspomniał, że mają miejsce intensywne działania w kierunku udrożnienia tranzytu zboża przez Polskę.
- W tej chwili trwają prace zwiększające możliwość przepustowości przejść granicznych, dlatego że musimy sobie zdawać sobie sprawę, że Polska nie była technicznie przygotowana na takie ilości przewozu. Mamy chociażby inny rozstaw torów niż na Ukrainie, dlatego to jest problem – powiedział Henryk Kowalczyk.
Zdaniem Janusza Wojciechowskiego, komisarza unijnego ds. rolnictwa nie ma żadnych podstaw obaw co do tego, że rolnicy nie będą mieli co zrobić ze swoimi zbożami.
- Ukraina straciła dziesiątki milionów zbóż. Była wielkim eksporterem. Ten eksport z Ukrainy się zwiększa i bardzo dobrze z punktu widzenia globalnego bezpieczeństwa. Wielka rola Polski, żeby w tym pomogła. To podejście musi być kontynuowane. Przejściowe zmiany na rynku, wahania są zjawiskiem, który zawsze występuje – powiedział Janusz Wojciechowski.
Czytaj także: Ciekawy wyrok sądu w sprawie rolnika, który nocą kosił zboże na polu