Po jajka i mleko do rolnika, zamiast do marketu
Przepisy prawa dotyczące sprzedaży bezpośredniej wymagają zmian. Tematowi przyjrzeli się posłowie klubu Kukiz '15, którzy w styczniu złożyli w sejmie stosowny projekt ustawy, który ma pomóc rolnikom.
Póki co obowiązują ustawy i rozporządzenia, które weszły w życie z początkiem tego roku. Co więc można, a co nie sprzedawać? Jakie rolnicy muszą spełniać warunki?
Od rolnika mleko, jajka czy serek kupowali wszyscy. I sąsiad, i pani ze skarbówki, i pan ze straży miejskiej. Ale po cichu, bo doskonale wiedzieli, że jest to nielegalne. Dlaczego? Żeby móc zgodnie z prawem sprzedać mleko w słoiku, rolnik musiał spełnić takie warunki, jak zakład mleczarski. I do tego jeszcze założyć działalność gospodarczą. Co jest dla gospodarza, posiadającego 10 hektarów, nierealne. Dlatego odbywało się to tak: wszyscy o wszystkim wiedzieli, ale oczy przymykali.
Miało się to zmienić od stycznia tego roku. Szereg ustaw, rozporządzeń i wytycznych w tej sprawie pojawiło się w 2015 r. Ustawodawcy podkreślają, że stworzone zostało prawo dostosowane do potrzeb i możliwości rolnika, chcącego sprzedać własny dżem czy śmietanę. Zarówno jeśli chodzi o produkty odzwierzęce (kontrolę sprawuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz weterynaria), jak i produkty pochodzenia roślinnego (nadzór prowadzi Ministerstwo Zdrowia i Sanepid). Chciałoby się powiedzieć: nareszcie! W końcu każdy z nas będzie mógł kupić powidła u sąsiadki, która zgłosi produkcję, a przetwórstwo to będzie legalne i tym samym kontrolowane pod względem sanitarno - higienicznym. Zadowoleni będą rolnicy, bo sprostają wymaganiom, będą płacić niski podatek, być może zwiększą skalę produkcji, pootwierają wiejskie sklepiki, liczniej pojawią się na targowiskach i zaczną zarabiać większe pieniądze.
Nareszcie w Polsce będzie tak, jak w krajach zachodnich, którym zazdrościliśmy zdrowego rozsądku w podejściu do przetwórstwa w małych gospodarstwach rolnych, gdzie docenia się lokalność i tradycję. A wioski pod wieloma względami, jeśli chodzi o żywność, są samowystarczalne, bo jeden gospodarz przyniesie do wspólnego sklepiku warzywa, inny jajka i mleko, a gospodyni własnej roboty makaron. Niestety u nas, póki co, tak nie będzie. Okazuje się, że do tego stanu musimy dochodzić małymi kroczkami.
Zawiłe przepisy w ustawach i rozporządzeniu
Nowe przepisy dotyczące sprzedaży bezpośredniej są tak zawiłe, że chyba nikt do końca nie wie, jak ich realizacja będzie odbywać się w praktyce. Tym bardziej że nie ma jednej ustawy, która tę kwestię, by regulowała. W maju 2015 r. weszła w życie ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych, która wprowadza zmiany w pięciu kolejnych: o podatku dochodowym od osób fizycznych; o podatkach i opłatach lokalnych; ordynacja podatkowa; o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizycznych oraz o swobodzie działalności gospodarczej. To nie wszystko.
Pojawiło się również rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 30 września 2015r. w sprawie wymagań weterynaryjnych przy produkcji produktów pochodzenia zwierzęcego przeznaczonych do sprzedaży bezpośredniej. Określa ono m.in. jakie produkty i w jakiej ilości może sprzedawać rolnik indywidualny ze swojego gospodarstwa.
Podatek 2% ryczałt
Jak jest od stycznia 2016 r.? Jeśli rolnik zechce sprzedawać produkty przetworzone w swoim gospodarstwie i skorzystać z możliwości płacenia 2% zryczałtowanego podatku dochodowego, będzie musiał spełnić pewne warunki. Przede wszystkim ma obowiązek swoją produkcję zgłosić - zależnie od gałęzi produkcji do weterynarii bądź sanepidu.
Opodatkowanie ryczałtem będzie możliwe, jeżeli przychody rolnika w roku poprzednim nie przekroczyły równowartości 150 000 euro. Limit ten nie będzie obowiązywał w roku, w którym nastąpi rozpoczęcie działalności. Producenci rolni, którzy wybiorą opodatkowanie ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych, będą obowiązani złożyć w urzędzie skarbowym zeznanie o wysokości uzyskanego przychodu, wysokości dokonanych odliczeń i należnego ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, w terminie do 31 stycznia następnego roku.
Sprzedaż w gospodarstwie i na targu
Poza tym, rolnik - przetwórca będzie musiał prowadzić codzienną ewidencję sprzedaży. A sama sprzedaż będzie odbywać się wyłącznie w miejscu wytworzenia lub na targowiskach. Ogromne zamieszanie zrobił zapis w ustawie, który mówi, iż rolnik nie będzie mógł sprzedawać swoich produktów pod zadaszeniem.
- Pamiętajmy, że jakiś czas temu w Polsce realizowany był program „Mój rynek”, dzięki któremu wiele targowisk zostało zadaszonych. I w pierwotnej wersji okazało się, że rolnicy ze swoimi produktami nie będą mogli tam trafić. Temat był poruszony i ten zapis był zmieniony - tłumaczy Ewa Wechman - Kochan z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu, oddział w Gostyniu.
Kolejna sprawa, która nie spodobała się najbardziej zainteresowanym, to ograniczenia związane z tym kto i komu może sprzedawać produkty. Bo prawo nadal nie pozwala na zebranie produktów od kilku rolników i sprzedaży w jednym punkcie, np. wiejskim sklepiku czy na targowisku.
- Nie ma takiej możliwości, by tak jak w Niemczech czy Austrii otworzyć małe przydomowe sklepiki i sprzedawać produkty swoje oraz sąsiadów. Nie wiem, dlaczego u nas nie podchodzi się w ten sposób, jak na Zachodzie. Wiele razy zadawaliśmy te pytania decydentom - tłumaczy Czesława Klonowska z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.
Każdy rolnik będzie musiał sprzedawać indywidualnie. To znaczy, że producent jadący na targowisko nie będzie mógł zabrać powideł sąsiada, mimo że sam produkuje i sprzedaje dżem. - Wyjątek stanowi tzw. promocja produktów lokalnych. Jadąc na festyn, przetwórca będzie mógł zabrać wyroby innych rolników - tłumaczy Ewa Wechman - Kochan. To też załatwia kwestię związaną z kolejnym ograniczeniem. Prawo mówi, że rolnik - przetwórca może sprzedawać swoje wyroby jedynie w swoim bądź sąsiednich województwach. Ta reguła nie dotyczy festynów, imprez czy wystaw. Produkty od rolnika będą musiały trafić bezpośrednio do klienta. Oznacza to, że nie będzie on mógł sprzedawać ich do szkół, sklepów czy restauracji.
Przetwórcami i sprzedawcami - rolnik i jego rodzina
Rolnik nie będzie mógł również zatrudniać pracowników. W całym procesie wytwarzania, przetwórstwa i sprzedaży mogą pojawić się jedynie rolnik i domownicy.
- Przetwórstwo musi odbywać się w oparciu o własne siły, nie można najmować nikogo na umowę o pracę czy umowę zlecenie i przetwarzać tylko i wyłącznie własne produkty - wyjaśnia Czesława Klonowska z WODR Poznań.
Jajka - tak, ser biały i masło - nie
Wiemy dokładnie, co i w jakiej ilości może być sprzedawane z gospodarstwa, jeśli chodzi o produkty pochodzenia zwierzęcego. Są to tusze lub podroby z indyka oraz innych sztuk drobiu, zajęczaków, zwierzyny łownej, produkty rybołówstwa, żywe ślimaki lądowe, produkty pszczele nieprzetworzone, w tym m.in. miód i pyłek pszczeli oraz mleko surowe, siara i surowa śmietana.
Co najbardziej niepokoi, w tym katalogu, nie ujęto najważniejszych produktów, które nielegalnie najchętniej się kupowało - masło i ser biały. By właśnie te produkty znalazły się w katalogu, walczyła Fundacja Partnerstwo dla Środowiska. Organizacja ta działa na rzecz małych gospodarstw rolnych. Od 3 lat, wspólnie z Małopolską Izbą Rolniczą i innymi organizacjami oraz partnerami instytucjonalnymi starała się o to, by stworzyć warunki dla rozwoju sprzedaży bezpośredniej w Polsce. Niestety, nie wszystkie postulaty zostały wdrożone.
- W trakcie wielu dyskusji ministerstwo bardzo często nam mówiło, że warunki domowe są różne, by nie doprowadzić do ryzyka zatrucia, ser czy masło nie powinny być dopuszczone do sprzedaży bezpośredniej. Odpowiedź nasza i producentów jest jednoznaczna: jeżeli kuchnia jest dopuszczona do produkcji, wówczas ma prawo wejść Sanepid i sprawdzić jej warunki. Jeśli ktoś produkuje, sam odpowiada za ten proces i wyrób, istnieje przecież odpowiedzialność cywilna. Mali przetwórcy doskonale o tym wiedzą. Na etykiecie, którą nakleją na produkcie, będzie napisane, gdzie i kiedy został wytworzony. Mimo to nasze odwoływanie się do logiki i prawodawstwa nie pomogły, ale nie zostawimy tego – dodaje Małgorzata Rudnicka.
Warto wspomnieć, że w katalogu produktów pochodzenia zwierzęcego znalazły się jajka. Wcześniej obowiązujące prawo nie pozwalało na to. – W rozporządzeniu pojawił się zapis, który doprowadził do pewnego paradoksu: rolnik na targu mógł jajka sprzedać, ale w swoim gospodarstwie już nie. Było to pewne zaniedbanie, które poprawiono – mówi Małgorzata Rudnicka.
Wytyczne na stronie Sanepidu
W przypadku produktów pochodzenia roślinnego, katalog nie został stworzony. Mało tego. Nie ma żadnego rozporządzenia, które regulowałoby zasady dotyczące przetwórstwa w gospodarstwach i sprzedaży bezpośredniej, właśnie takich wyrobów, jak soki czy powidła. Pojawił się co prawda projekt rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia w sprawie dostaw bezpośrednich środków spożywczych. Nie dotarł jednak nawet pod obrady Komisji Europejskiej. Został wstrzymany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Powód? Zdaniem resortu, dokument nie jest zgodny z przepisami europejskimi, dlatego z pewnością i tak zostałby odrzucony.
- Ale nie daliśmy za wygraną. W końcu nie możemy pozwolić, by przepyszne domowej roboty dżemiki były cały czas produkowane nielegalnie. Chyba że o to właśnie komuś chodzi, by do gospodarstw przychodził kontroler, dawał 5 tys. zł mandatu i tymi środkami łatał dziurę budżetową kraju? Ostatecznie wymogliśmy na rządzących to, że na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego zawieszono: „Wytyczne dobrej praktyki higienicznej i produkcyjnej przy produkcji żywności niezwierzęcego pochodzenia w warunkach domowych, z wykorzystaniem surowców roślinnych z własnych upraw” – tłumaczy Małgorzata Rudnicka.
Jeśli wskazówki zawarte w dokumencie będą stosowane i przestrzegane zarówno przez inspektorów SANEPID-u, jak i rolników, kwestia drobnego przetwórstwa roślinnego będzie wystarczająco uregulowana.
Rolnicy są zdani na siebie
Choć przepisy związane ze sprzedażą bezpośrednią weszły w życie 1 stycznia 2016 r., temat rodzi wiele wątpliwości. Pytania nurtują zwłaszcza najbardziej zainteresowanych. Rolnicy obawiają się, że nie będą w stanie przebrnąć przez skomplikowane przepisy prawa znajdujące się w kilku ustawach, posiadających odnośniki do kolejnych.
- Tak naprawdę powinna powstać nowa ustawa, zatytułowana np. ustawą o podatku dochodowym od rolników. Wówczas wszystko byłoby jasne dla właścicieli gospodarstw. Rolnicy są zdani na siebie. Są instytucje doradcze, ale w tej chwili mało kto wie, jak to ma funkcjonować. My będziemy się tą edukacją zajmować. Wspólnie z ekspertami i pasjonatami przygotowujemy poradnik, który pomoże zrozumieć rolnikom wiele niewiadomych - zaznacza Małgorzata Rudnicka.
Być może rolnikom chcącym sprzedawać bezpośrednio z gospodarstwa pomoże projekt ustawy Kukiz 15. Póki co dokument trafił pod obrady sejmu. Inicjatywa posłów Kukiz 15 jest pozytywnie oceniana przez posłów PiS-u i PSL-u. Jeśli nawet projekt przejdzie, nie wiadomo kiedy ustawa miałaby zacząć obowiązywać.