Inwestycja musi być uzasadniona ekonomicznie
Rozmowa z Piotrem Łykowskim, dyrektorem Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Poznaniu.
17 listopada zakończył się nabór wniosków na środki w ramach „Modernizacji w gospodarstwach rolnych” w obszarach dotyczących produkcji prosiąt, mleka i bydła mięsnego. Ile wniosków spłynęło z całej Wielkopolski?
Dotarło do nas 520 wniosków. Największym zainteresowaniem cieszył się wśród wielkopolskich rolników obszar B. Na inwestycje związane z rozwojem produkcji mleka krowiego złożono 233 wnioski o dofinansowanie. W ramach obszaru dotyczącego rozwoju produkcji bydła mięsnego wpłynęło w tym naborze 198 wniosków o pomoc, natomiast w obszarze dotyczącym rozwoju produkcji prosiąt 107 wnioskodawców ubiega się o wsparcie.
Tak naprawdę, jeśli ktoś był zainteresowany środkami unijnymi, już o wiele wcześniej musiał rozpocząć starania dotyczące uzyskania wszelkiej bogatej dokumentacji.
Już w styczniu 2015 r. odbywały się fora rolnicze, na których, jako pracownicy Agencji, na bazie projektu PROW 2014 - 2020, wyjaśnialiśmy, że będzie można finansować inwestycje m.in. budowlane. Jeśli ktoś planował zmianę produkcji w gospodarstwie, już wtedy wskazywaliśmy, iż warto zainteresować się dokumentacją niezbędną do realizacji tej inwestycji. Myślę, że spora grupa osób, która była przekonana, że chce realizować operacje ze wsparciem PROW, już od początku roku zajmowała się przygotowaniem niezbędnych pozwoleń, projektów i uzgodnień.
Kiedy ruszy nabór wniosków na obszar „d”, czyli dotyczący wprowadzenia innowacyjności w gospodarstwie czy zwiększenia skali produkcji?
Dokumentacja jest już gotowa. Jeśli w styczniu pojawi się informacja o ogłoszeniu naboru, przyjmowanie wniosków nastąpi miesiąc później i również potrwa 30 dni.
Z państwa perspektywy, rolnicy rzeczywiście czekają na uruchomienie tego naboru?
Tak, szczególnie w Wielkopolsce, bo wystarczy spojrzeć na wszystkie poprzednie okresy programowania. SAPARD, a szczególnie PROW 2007 - 2013 pokazał, że wielkopolskie obszary wiejskie, bo nie tylko rolnicy, ale także przedsiębiorcy, przetwórcy chętnie korzystali ze środków unijnych. Programy były oblegane.
Korzystanie z pomocy w obszarze „d” jest ukierunkowane tym, by w gospodarstwie pojawiła się innowacyjność. Co kryje się pod tym hasłem?
Jest to innowacyjność dla danego gospodarstwa, ponieważ wszyscy dobrze wiemy, że poziom produkcji i technologia wykorzystywana w gospodarstwach są bardzo różne. Dlatego tylko i wyłącznie może się ona odnieść do gospodarstwa. Nawet gdybyśmy porównali dwa gospodarstwa produkujące tuczniki na rusztach, sposób gromadzenia gnojowicy czy jego usuwania może być bardzo różny. Każde gospodarstwo to indywiduum.
Mowa jest również o racjonalizacji technologii produkcji.
Mogą być sfinansowane tylko te inwestycje, które są dostosowane do skali produkcji. Zakup maszyny czy urządzenia musi być rzeczywiście uzasadniony ekonomicznie. Oznacza to, że jeśli ktoś ma 20 hektarów, to absolutnie nie może kupić kombajnu, bo usługa jest tańsza. Przy poprzednich naborach rolnicy na ten zapis spoglądali rzeczywiście nieprzychylnym okiem. Czuli się pokrzywdzeni, że nie chcemy wyrazić im zgody na zakup ciągnika o większej mocy. Dziś jest inaczej. Wielu uzmysławia sobie, że nie musi posiadać wszystkich maszyn w gospodarstwie, bo ich koszt zakupu jest bardzo wysoki. Nawet przy wsparciu unijnym częściowym i tak nie jest w stanie zakupić wszystkich i dochodzi do wniosku, że trzeba w części korzystać z usług.
We wnioskach beneficjenci muszą wykazać, że po przeprowadzeniu inwestycji, wzrost wskaźnika produkcji GVA wyniesie 10%. Nie zawsze to będzie dla nich łatwe.
Przede wszystkich podstawowym celem wszystkich programów unijnych jest wzrost konkurencyjności. I nie osiągnie się go przy zakupie tylko jednej nowej maszyny, czy to będzie ciągnik, pług czy opryskiwacz. Dopiero cała zmiana technologii produkcji może rzeczywiście dać to, że gospodarstwo stanie się bardziej konkurencyjne i to w dwóch kierunkach, albo poprzez podniesienie ilości i jakości plonu, albo obniżenia kosztów.
Proszę podać przykład?
Sadzę, że jeśli ktoś w swoim gospodarstwie przejdzie z technologii orkowej na bezorkową z pewnością „wbije się” w te kryteria. Podobnie gdy ktoś ma zastosowaną technologię typu orka pługiem zagonowym i przejdzie na pług obracalny oraz zastosuje agregat uprawowo – siewny (wcześniej zabiegi - uprawę i siew miał odrębnie robione) i opryskiwacz, który da precyzyjne stosowanie środków ochrony roślin, do tego jeszcze będzie posiłkować się rozsiewaczem do nawozów z elementami organicznego wysiewu w przypadku połaci, które mają nieregularny kształt, to na pewno te elementy wystarczą, by wskaźnik 10% GVA został osiągnięty.
Wielu rolników jest niezadowolonych z faktu, że nie będą mogli kupić maszyn tego samego rodzaju co w PROW 2007 - 2013. Twierdzą, że sprzęt, który zakupili 10 lat temu już się zużył.
Żadne rozporządzenie nie dawało możliwości inwestycji odtworzeniowych, czyli zastąpienia maszyny, która się zużyła. Nie było też nigdy możliwości wyremontowania budynku. Musi zaistnieć zmiana, a więc pojawić się modernizacja czy adaptacja budynku w celu uruchomienia nowej produkcji, zwiększenia skali produkcji czyli wprowadzenia nowych rozwiązań, poprzez zachowanie odpowiednich warunków w chlewni, odpowiednią wentylację. I dotyczy to także maszyn. Wymiana zużytych na nowe nigdy nie wychodziła w grę.
Inna niepokojąca dla rolników sprawa to obowiązek wykazania, że inwestycji nie przeprowadziliby z własnych środków.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ocenia fakt braku zaistnienia efektu dead weight na podstawie wypełnionej przez wnioskodawcę ankiety z wniosku o przyznanie pomocy. Jest to rzeczywiście dość trudne do zweryfikowania. Natomiast dobrze wiemy, że większość rolników przy zakupie sprzętu korzysta z kredytów bankowych, jako przejściowych form dofinansowania, które nazwane są często unijnymi. Pamiętajmy, że podobnie jak w poprzednich programach, ta pomoc finansowa jest w formie refundacji części poniesionych kosztów. Sprzęt musi być zakupiony i zapłacony, dopiero wówczas następuje refundacja. Rolnicy często załączają dokumenty świadczące o skorzystaniu z kredytu i jest to na pewno element, który wskazuje na to, że inwestycja jest przy udziale środków z zewnątrz.
Wystąpienie o zaliczkę też może być taką informacją dla Agencji, że rolnik sam, z własnych środków, nie byłby w stanie zrealizować inwestycji?
Z pewnością tak, wystąpienie o zaliczkę jest jednym ze sposobów wykazania, że wnioskodawca nie jest w stanie zrealizować inwestycji z własnych środków a co za tym idzie potwierdzić fakt, że efekt deadweight w tym przypadku nie występuje.
Rolnicy na modernizację gospodarstw mogą starać się o środki indywidualnie oraz w grupie. Jakie jest zainteresowanie tą drugą formą?
Dziś nie wiemy, bo nie ma wniosków dotyczących wspólnego użytkowania maszyn. Natomiast w poprzednim naborze też była taka szansa i zdarzali się rolnicy, które występowali wspólnie o środki na zakup maszyny. Takich umów nie podpisaliśmy zbyt wiele, ale trzeba przyznać, że rolnicy w grupach kupowali opryskiwacze, kombajny czy ładowarki.
Chodzi o to, by każda zakupiona maszyna była wykorzystywana w pełni?
Dokładnie tak, przecież wszyscy wiemy, że nawet w gospodarstwie 50 ha, którego areał w większości przeznaczony jest na uprawę zbóż, zakup kombajnu nie jest racjonalny. Jeśli jednak będą takie dwa gospodarstwa, a może i trzy - to jak najbardziej zakup będzie ekonomicznie uzasadniony.
Zapis o występowaniu po środki w grupie dotyczy także budowy obiektów inwentarskich. Korzystanie z jednej maszyny przez kilku gospodarzy łatwo sobie wyobrazić. Ale z jednej chlewni czy obory? Sprawa wydaje się już bardziej skomplikowana.
Mi też tak się wydaje, ale takie możliwości zaistniały. Powiedziałbym raczej, że to mogłoby zafunkcjonować i byłoby zdecydowanie korzystniejsze, jeśli chodziłoby o przechowalnie do ziemniaków, warzyw, owoców, gdzie są komory. Koszt budowy jednego takiego budynku byłby bardziej uzasadniony i korzystniejszy, niż żeby każdy producent sobie budował swój obiekt. Ale z ocenami poczekajmy i wtedy zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się w praktyce.
Szansą na rozwój dla małych gospodarstw jest zapowiadana premia w wysokości 60 tys. zł. Na co tak naprawdę mogą zdobyć środki mali rolnicy?
Rolnicy w małych gospodarstwach mają coś zmienić, aby rzeczywiście ich wskaźnik SO się podniósł. Jak wszyscy wiemy, gospodarstwa o wielkości ekonomicznej od 10 tys. euro do 200 tys. euro mogą starać się o środki unijne w ramach „Modernizacji gospodarstw rolnych”. Natomiast gospodarstwa o wielkości poniżej 10 tys. euro mogą skorzystać z tzw. „małej modernizacji”, a więc mogą na przykład założyć sobie wieloletnią plantację, przygotować miejsce do sprzedaży bezpośredniej, czy ewentualnie rozpocząć produkcję tunelową, foliową, szklarniową. Mają szansę na wykorzystanie niszy, która pojawia się na rynku. To jest zupełnie nowa sprawa, w poprzednim PROW-ie tego nie było.