Hodowcy świń boją się, że organizacje prozwierzęce będą roznosić ASF
- Po co inwestowaliśmy w bioasekurację, skoro jedną ustawą można wszystko zniszczyć? - pytają hodowcy świń.
Sektor trzody chlewnej to kolejna branża produkcji rolnej, który zdecydowanie sprzeciwia się wejściu w życie przepisów projektu ustawy o ochronie zwierząt.
Dlaczego producenci świń obawiają się "Piątki dla zwierząt"? Przede wszystkim z tego powodu, że projekt ten zrównuje uprawnienia organizacji pozarządowych z uprawnieniami Inspekcji Weterynaryjnej.
- Wyraźnie widać, że ustawa była pisana pod dyktando organizacji prozwierzęcych. Projekt ustawy daje prawo do dowolnego wchodzenia do budynków, gdzie przebywają zwierzęta wrażliwe na choroby zwalczane z urzędu osobom postronnym, które nie mają kompetencji, aby ocenić zagrożenie epizootyczne. Według zapisów ustawy nadzór Inspekcji Weterynaryjnej w trakcie interwencji organizacji pozarządowych nie jest potrzebny - komentuje Aleksander Dargiewicz, prezes POLPIG.
Hodowcy świń zastanawiaja się: Po co przez ostatnie 6 lat namawiano nas do inwestowania w bioasekurację, kiedy jedną nieprzemyślaną ustawą można zniweczyć wszystkie wysiłki i przyszłość wielu naszych rodzin?
- Czyżby autorzy ustawy zapomnieli, że od ponad 6 lat walczymy z afrykańskim pomorem świń, który pochłonął setki milionów złotych z krajowego budżetu, a losy całej branży trzody chlewnej w związku z rozprzestrzenianiem się choroby wiszą na włosku? Tysiące rodzin rolniczych utrzymujących świnie żyje w poczuciu zagrożenia zawleczeniem do stada chorób, które mogą uniemożliwić kontynuowanie dalszej produkcji i przekreślić czasami dorobek całego życia - stwierdza Aleksander Dargiewicz.