Paulina rozwozi TIRem nawozy
Kierownicza solidarność
Solidarność wśród kierowców jest godna podziwu, ale to, co łączy kobiety w tym zawodzie ,jest fascynujące. Na prywatnym samochodzie pani Pauliny i na jej koszulce widzę napis: „Kierowniczka - polskie kierowniczki ciężarówek”. Logo wygląda, jak wizytówka ekskluzywnego klubu i okazuje się, że tak rzeczywiście jest.
W Polsce w zawodzie pani Pauliny pracuje około 100 kobiet.
Są solidarne i wyemancypowane. Na ich platformę internetową nie może dostać się żaden mężczyzna. Ba, nawet nie każda kobieta. Aby być członkiem „polskich kierowniczek ciężarówek” trzeba zostać zaproszonym przez którąś z członkiń i zostać zaakceptowanym przez jedną z tzw. ambasadorek. Na stronie można znaleźć wszystko, co potrzebne jest kierowniczce polskiej ciężarówki i lepiej, aby żaden z mężczyzn nie próbował się tam włamać, bo jak mówi pani Paulina:
- Po przeczytaniu wpisów mógłby dostać myśli samobójczych... Żartuję!
Pani Paulina ma mocny, żeby nie powiedzieć twardy charakter. Pytam ją, jaki powinien być mężczyzna u jej boku, na co ona odpowiada ze śmiechem:
- Przypuszczam, że gdyby miał podobny charakter jak ja, to chyba byśmy się pozabijali, ale z kolei też nie chciałabym, aby był u mnie pod pantoflem, bo przecież chciałabym też mieć w nim wsparcie – dedukuje pani Paulina.
Podobnie jest z dziećmi. Najczęściej jest pytana, czy nie boi się jeździć tak dużym samochodem, ale drugie pytanie dotyczy dzieci: czy je ma, a jeśli nie, to kiedy będzie je miała i jak zorganizuje ich wychowanie w tym zawodzie, który wykonuje. Moja rozmówczyni nie martwi się na zapas, bo na razie chce się „wyjeździć” a potem...