Oni osiągają największe wydajności mleczne! [RANKING]
![Oni osiągają największe wydajności mleczne! [RANKING]](/media/cache/e5/3d/e53d313627e983895600331dc13c4080.jpg)
W tych gospodarstwach do bydła mlecznego podchodzi się z ogromnym zaangażowaniem, a praca to pasja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka opublikowała dane na temat produkcji mleka w oborach pod oceną wartości użytkowej w 2019 roku w całej Polsce. Najciekawsza informacja, jak znalazła się w dokumencie, dotyczy oczywiście uzyskiwanych wydajności mlecznych.
W gospodarstwach, które współpracują z PFHBiPM, za 2019 rok średnio w kraju otrzymywano 8 530 kg (z następującymi parametrami: 347 kg tłuszczu - 4,07%, 292 kg białka -3,42%) od jednej krowy. Jest to wynik o wiele lepszy, niż średnia stad niebędących pod oceną, która w ubiegłym roku wyniosła, według obliczeń Federacji, 5 318 kg rocznie.
Przeciętne wydajności ocenianych krów mlecznych według województw
Województwo
Liczba obór pod oceną
Przeciętna wydajność w kg mleka
Dolnośląskie
201
9 350
Opolskie
284
9 315
Lubuskie
75
9 261
Śląskie
324
9 137
Wielkopolskie
3 471
8 995
Kujawsko-Pomorskie
1 631
8 803
Zachodniopomorskie
244
8 718
Podlaskie
4 049
8 479
Mazowieckie
4 082
8 411
Lubelskie
1 000
8 362
Łódzkie
1 459
8 335
Pomorskie
971
8 168
Warmińsko-Mazurskie
1 559
8 050
Świętokrzyskie
252
7 897
Podkarpackie
330
6 181
Małopolskie
712
5 969
P O L S K A
20 644
8 530
A jak sytuacja wygląda w Wielkopolsce?
W tym województwie wynik ubiegłoroczny może napawać optymizmem. Jest bowiem wyższy, niż średnia krajowa o 465 kg i wynosi 8 995 kg (672 kg - tłuszcz + białko). Cieszyć może także fakt, że osiągamy podobne wydajności mleczne, jak Niemcy, Francja czy Słowacja. Warto zaznaczyć, że w minionym roku pod oceną PFHBiPM były 20 644 stada, w którym mieściło się 820 653 sztuki (co stanowi 37% pogłowia krów mlecznych w Polsce). Przeciętne stado pod oceną liczyło 39,8 sztuk.
Co o swoich stadach mówią producenci, którzy uzyskują fantastyczne wydajności?
- Ten wynik jest rezultatem pracy całego zespołu, działającego zarówno na fermie jak i w polu. Wszyscy przykładają rękę do tego - komentuje Małgorzata Lisiecka z miejscowości Czechnów z powiatu rawickiego. Wraz z rodziną posiada imponującą oborę o wielkości 1 239 krów mlecznych. W 2019 roku Lisieccy uzyskali średnio od jednej krowy 13 297 kg mleka, co dało im pierwsze miejsce w rankingu ogólnopolskim w przedziale gospodarstw „o przeciętnej liczbie krów mlecznych powyżej 500”.
- Tego sukcesu nie byłoby, gdyby nie zaangażowanie ludzi pracujących przy zwierzętach i tych, którzy są w polu oraz robią kiszonki, a także bez wsparcia osób w biurze, pomagających nam zapanować nad wszystkimi obliczeniami, rachunkami. Myślę, że jedna osoba nie jest w stanie nic zdziałać - stwierdza Małgorzata Lisiecka.
Czy takie wyniki udałoby się osiągnąć bez współpracy z Federacją? - Na pewno w jakimś stopniu pomaga nam w zarządzaniu stadem. Trzeba jednak przyznać, że jest dużo czynników składowych, które przyczyniają się do końcowego efektu: organizacja pracy, odpowiednia uprawa, praca hodowlana, żywienie - każdy z nich ma wpływ - mówi Małgorzata Lisiecka i przyznaje, że osiągane w oborze wydajności mleczne są całkowicie satysfakcjonujące. Dlatego Lisieckim nie zależy na zwiększaniu wielkości średniej produkcji mleka od krowy.
- Raczej wolelibyśmy utrzymać tę wydajność. Duży nacisk kładziemy na zdrowotność i dobrostan naszych zwierząt. Doimy krowy dwa, a nie trzy razy dziennie. Nie chcielibyśmy jeszcze bardziej obciążać naszych zwierząt. Wiadomo, że nie jesteśmy z drugiej strony w stanie opanować tej rosnącej produkcji. Skoro zapewniamy zwierzętom optymalne warunki, jeśli chodzi o funkcjonowanie i odpowiednią paszę, to krowy tę produkcję cały czas będą rozwijać, ale to idzie w parze z forsowaniem ich organizmów, a tego chcemy uniknąć - stwierdza Małgorzata Lisiecka.
Czytaj także: Haiti - krowa, która przekroczyła barierę 200 tys. kg mleka
Podobne podejście do swojego stada prezentuje Alina Szymczak-Kaczała z miejscowości Konarzew w powiecie krotoszyńskim. Spośród wszystkich wielkopolskich gospodarstwach w przedziale 150 - 300 krów mlecznych, to właśnie jej obora uzyskała najwyższy wynik, który w 2019 roku wyniósł 13 039 kg. Taka wydajność dała jej 3 miejsce w rankingu ogólnopolskim.
Stado Aliny Kaczały - Szymczak liczy 213 krów mlecznych. Rolniczka podkreśla, że pracuje w typowym gospodarstwie rodzinnym, gdzie wszystkie obowiązki wykonuje wspólnie z mężem i tatą. - Korzystamy oczywiście z usług doradcy żywieniowego, ale myślę, że dużym sukcesem jest to, iż sami jesteśmy w stanie dopilnować wszystkiego. To nie jest tylko praca, ale też nasze hobby, sposób życia i zamiłowanie. Podchodzimy do naszej pracy, nie jak do obowiązku, tylko do spraw, którymi lubimy się zajmować i sprawiają nam satysfakcję. Mimo że codziennie, w weekendy i święta pochłaniają mnóstwo czasu - opowiada Alina Kaczała - Szymczak.
Gospodarstwo liczy 180 hektarów. Jedna część płodów rolnych przeznaczonych jest na karmę, a druga na sprzedaż. - Podstawowa rzecz to pasza, którą sami przygotowujemy w gospodarstwie, czyli to, co zbieramy z pola. Ważne jest dopilnowanie wszelkich terminów i po prostu zbieranie jak najlepszego materiału na paszę - tłumaczy Alina Kaczała - Szymczak. Na co jeszcze trzeba zwracać szczególną uwagę prowadząc hodowlę krów mlecznych? - Oczywiście na zdrowotność. W naszym przypadku to przede wszystkim profilaktyka i szczepienia - wyjaśnia rolniczka z Konarzewa.
W gospodarstwie istnieje podział obowiązków. - Mąż zajmuje się uprawą i teraz, gdy już zaczął się sezon, to niestety nie mam go za bardzo do pomocy w oborze. A hodowla to moja działka. Ja pilnuje wszystkich terminów odnośnie krów. Co prawda, są pewne rzeczy, których nie jestem w stanie sama zrobić. Wtedy wspiera mnie małżonek - mówi Alina Kaczała - Szymczak i dodaje, że o swoim stadzie wie prawie wszystko.
- Może dziwnie to zabrzmi, ale znam każdą moją krowę do tego stopnia, że jestem w stanie ją rozpoznać i jeśli ktoś powiedziałby mi numer, to wiem, jaka to jest sztuka - opowiada Alina Szymczak-Kaczała.
Dodaje, że nie zależy jej na zwiększaniu wydajności. - One tyle mleka po prostu dają. Chcemy, żeby zwierzęta po prostu były zdrowe. Na dziś mamy tak ułożone stado, że wszystko jest w porządku. Mimo że, z powodu epidemii, żywieniowiec nie przyjeżdża do nas, możemy kontaktować się jedynie telefonicznie i mailowo, nie mamy żadnych problemów - mówi rolniczka.