Wpadł do studni, w której mógł zamarznąć
Temperatura jego ciała spadła do 24 stopni Celsjusza. Zanurzony w lodowatej wodzie szybko tracił siły i mógł zamarznąć.
Sieradzka policja (woj. łódzkie) 2 marca okolo godz. 9.30 otrzymała zgłoszenie o tym, że w w jednym z gospodarstw na terenie gminy Warta mężczyzna wpadł do studni i nie może się wydostać. Na miejsce przybyli policjanci z Komisariatu Policji w Błaszkach. - W gospodarstwie zastali kilku mężczyzn zgromadzonych przy studni. W jej środku znajdował się mężczyzna. Miał on wokół rąk miał obwiązany sznurek. Drugi koniec był podczepiony do ładowacza czołowego stojącego przy studni ciągnika należącego do sąsiada. Dzięki temu mężczyzna był zanurzony w wodzie tylko do połowy i chwilowo nie groziło mu utonięcie - podaje KPP w Sieradzu.
Czytaj także: Płonęła słoma na poddaszu. 40 strażaków walczyło z ogniem
Mężczyzna przebywał w zimnej wodzie, dlatego bardzo szybko tracił siły. Groziło mu także szybkie wychłodzenie organizmu. Jak relacjonuje sieradzka policja, poszkodowany reagował na komunikaty, jednak nie był w stanie nawiązać rozmowy. Choć brat i sąsiedzi kilkukrotnie próbowali wydostać rolnika, nie byli w stanie tego zrobić. Krawędź studni od lustra wody dzieliła odległość ponad 2 metrów, a mężczyzna ważył ponad 100 kilogramów.
- W związku z bezpośrednim zagrożeniem życia policjanci polecili właścicielowi ciągnika, aby wsiadł za kierownicę i powoli zaczął podnosić łyżkę ładowacza nie dopuszczając do zerwania sznurka. Natomiast sami przechylili się przez cembrowiną i po złapaniu mężczyzny za ubranie ciągnęli wspólnie do góry - podaje KPP w Sieradzu.
Wyziębionego mężczyznę, na szczęście, wyciągnięto na powierzchnię. Po chwili przyjechało pogotowie ratunkowe, a następnie strażacy z OSP. Okazało się że temperatura ciała mężczyzny spadła do 24 stopni Celsjusza i w stanie hipotermii został on przewieziony do sieradzkiego szpitala.
Gdyby nie szybka reakcja brata, sąsiadów oraz służb, mężczyzna mógłby już nie żyć.