Wirus ptasiej grypy mógł łatwo przenieść się na ludzi, wystarczyła jedna mutacja

Wirus ptasiej grypy o krok od zdolności zakażania ludzi
Najnowsze badania opublikowane w prestiżowych czasopismach PNAS oraz Nature ujawniają niepokojące dane dotyczące wirusa ptasiej grypy. Okazuje się, że szczep wirusa H5N1 z 2016 roku, obecnie już wygasły, potrzebował zaledwie jednej mutacji, aby móc wiązać się z ludzkimi receptorami. To oznacza, że był niebezpiecznie blisko możliwości zakażania ludzi i potencjalnego wywołania pandemii.
Co ważne, aktualnie krążąca odmiana wirusa ptasiej grypy nie posiada jeszcze tej zdolności. Jednak odkrycie badaczy jest sygnałem ostrzegawczym dla naukowców i służb sanitarnych na całym świecie.
Jak ptasia grypa może przenosić się na ludzi?
Wirusy grypy, w tym H5N1, przedostają się do komórek organizmu poprzez receptory obecne na ich powierzchni. Kluczowe jest, że typ tych receptorów różni się w zależności od gatunku zwierzęcia. Aby wirus ptasiej grypy mógł skutecznie infekować ludzi i rozprzestrzeniać się między nimi, musi przystosować się do ludzkich receptorów.
Choć w ostatnich latach odnotowano przypadki przeniesienia H5N1 z ptaków na ssaki, takie jak norki, foki czy ostatnio bydło, u ludzi takie infekcje nadal zdarzają się sporadycznie. Zwykle dotyczą one osób mających stały kontakt ze zwierzętami.
Mutacja, która mogła zmienić wszystko
Zespół badawczy kierowany przez De Vriesa z Uniwersytetu w Utrechcie przeanalizował dwa warianty wirusa H5N1 z 2016 roku. Odkryto, że jeden z nich potrzebował tylko jednej mutacji, aby skutecznie wiązać się z receptorami obecnymi w ludzkich komórkach. Jak przyznał sam naukowiec, było to ogromne zaskoczenie, choć nie ma pewności, czy wirus byłby w stanie replikować się w ludzkich komórkach, ale posiadał już mutacje umożliwiające replikację u innych ssaków.
Czy obecny szczep wirusa zagraża ludziom?
W świetle najnowszych danych obecny amerykański szczep wirusa ptasiej grypy, który wykryto u krów, wiąże się wyłącznie z receptorami ptaków. Pomimo wcześniejszych podejrzeń, okazuje się, że receptory bydła są bardziej zbliżone do ptasich niż do ludzkich, co znacznie zmniejsza ryzyko zakażenia człowieka.
Eksperci apelują: konieczne monitorowanie
Pomimo tego, że obecnie nie ma bezpośredniego zagrożenia dla ludzi, De Vries ostrzega przed zbytnią biernością. Zwraca uwagę, że w USA nie podejmuje się wystarczających działań w zakresie monitorowania nowych wariantów wirusa, głównie z powodów ekonomicznych. Ignorowanie zagrożenia może prowadzić do rozprzestrzeniania się wirusa także wśród innych gatunków, co pokazują już przypadki zakażeń kotów pijących skażone mleko, na co zwraca uwagę badacz z Uniwersytetu w Utrechcie. Jego zdaniem niezbędne są bardziej zdecydowane działania w celu zapobiegania dalszemu rozwojowi wirusa ptasiej grypy.