Co tak naprawdę dzieje się na rynku papryki? „Serce mi się kraje"

Maciej Siekiera, rolnik z województwa świętokrzyskiego, jest plantatorem warzyw i owoców. Kilka dni temu ogłosił w internecie samozbiór papryki – każdy, kto tylko chciał, mógł przyjechać i za darmo zebrać tyle warzyw, ile potrzebuje. Skąd taka konieczność?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
„Nie będziemy jej zbierali, koszty zbioru przekraczają sprzedaż”
Internet w weekend obiegło nagranie rolnika ukazujące jego pole papryki. Plantator zapraszał na samozbiór papryki.
„Kochani, zapraszam was na samozbiór papryki” – słyszymy w nagraniu. „Zostanie ona tutaj na polu jeszcze tydzień, gdyż nie będziemy jej zbierali, koszty zbioru przerastają sprzedaż. Jeśli by ktoś chciał, miał ochotę sobie zebrać, to chętnie mu nawet pomogę, nie chcę za to złotówki. Serce mi się kraje, że muszę to po prostu usunąć, wszystko jest zrobione ciężką pracą. Bez pozostałości metali ciężkich, bez pozostałości pestycydów ani herbicydów, sadziliśmy to na foliach, żeby nie trzeba było tego pryskać, jak najmniej chemii wprowadzać do upraw. Niestety cena na chwilę obecną jest dramatyczna, nie ma w ogóle sprzedaży papryki, zakłady nie chcą odbierać, nie chcą kupować tej papryki”.
Dramatyczny apel pojawił się między innymi na popularnym profilu Make Life Harder, co pozwoliło na zdobycie ogromnych zasięgów i na odzew, dzięki czemu następnego dnia w Gałkowicach pojawiło się mnóstwo osób, a w pół dnia zniknął cały zbiór. Wszyscy byli poruszeni historią pana Macieja.
Rolnicy radzą sobie jak mogą
Samozbiory prowadzone są na różne sposoby. Niektórzy rolnicy decydują się na sprzedaż papryki za cenę wyższą niż w skupie, ale wciąż niższą dla kupujących niż koszty, które ponieśliby oni, kupując warzywo w sklepie. Dzięki temu plantatorzy mogą zarobić cokolwiek.
Przykładowo portal WP opisał historię pana Tomasza z okolic Lublina, który po przeliczeniu kosztów zdecydował się na zorganizowanie samozbiorów na swoim 3-hektarowym polu papryki. Zbierającym zaproponował cenę 2 zł za kilogram. Po ogłoszeniu tego przez lokalny portal, klientów nie zabrakło. Dla nich to atrakcyjna cena, dla rolników ostatni ratunek.
Ten problem dotyczy znacznie większej liczby rolników. Z całej Polski płyną sygnały o problemach ze sprzedażą papryki gruntowej - plantacje trzeba likwidować, a warzywa gniją. To może skutkować znacznym ograniczeniem polskiej produkcji w przyszłych latach.
Czytaj też: Coraz więcej rolników to milionerzy? Nie do końca. Zaskakujące dane
Polscy rolnicy nie mogą sprzedać papryki, a import… jest rekordowy
Co istotne, gdy krajowi plantatorzy tracą zbiory, których nie opłaca się sprzedawać, Polska importuje znaczne ilości tego warzywa. Nowe dane dotyczą świeżej lub schłodzonej papryki słodkiej.
Jak podaje portal WP Finanse, powołując się na GUS, w pierwszych siedmiu miesiącach 2025 roku do Polski sprowadzono rekordową ilość papryki, za którą zapłaciliśmy ponad 581 mln zł. Papryka pochodzi między innymi z Holandii i Niemiec. Od stycznia do lipca importowano 62,11 ton papryki z 21 państw. Najwięcej zarobiła Hiszpania – ponad 198 mln zł, Holandia – ponad 179 mln zł oraz Niemcy – ponad 118 mln zł.