Będzie 1000 zł do hektara białkowych?
Czy jest szansa na to, że rolnicy siejący w tym roku rośliny białkowe, otrzymają większe dopłaty do tych upraw? W Sejmie odbyła się dyskusja na ten temat.
O roślinach białkowych rozmawiano w kontekście podsumowania wieloletniego rządowego programu pod tytułem „Ulepszanie krajowych źródeł białka roślinnego, ich produkcji, systemu obrotu i wykorzystania w paszach na lata 2011-2015”.
Podczas sejmowej Komisji rolnictwa i Rozwoju Wsi posłowie różnych opcji politycznych zwracali uwagę na fakt, iż najlepszą formą motywacji rolników do uprawy roślin bobowatych jest pomoc finansowa. A ta w tym roku nie jest wysoka. Przypomnijmy, że płatność do roślin wysokobiałkowych w ramach dopłat bezpośrednich za 2015 r. pierwotnie miała wynieść 1300 zł/ha. Ostatecznie stawka ta wyniosła 422 zł do hektara. Powodem obniżenia dopłaty dodatkowej do hektara było niedoszacowanie powierzchni upraw białkowych, mimo górnego pułapu 75 ha na gospodarstwo, przy stałej kopercie finansowej. Przewidywano, że roślinami wysokobiałkowymi w Polsce obsianych zostanie około 200 tysięcy hektarów. W rezultacie zgłoszono 690 tysięcy hektarów.
Poseł Zbigniew Dolata z PiS zwrócił uwagę na fakt, iż na tym areale nie zostały wysiane nie tylko rośliny strączkowe (bób, bobik, soja, łubin, groch), ale i motylkowate drobnonasienne (koniczyna i lucerna). A to ma szczególne znaczenie, jeśli chodzi o wdrażanie programu budowy polskich źródeł białka roślinnego.
- Naukowcy uznali, że areałem, który zabezpieczyłby przynajmniej w 50% zastąpienie śruty sojowej polskim białkiem roślinnym, jest 500 tys. hektarów. Tymczasem w roku 2015 dopłacaliśmy do 690 tys. hektarów, czyli do znacznie większej powierzchni. Czy przełożyło się to jednak na ziarno polskich roślin strączkowych w wytwórniach pasz? W żadnym wypadku. Co to oznacza? Że program został rozwodniony poprzez to, że dopłaca się do lucerny, koniczyny itd., a więc do roślin, które nie mają żadnego znaczenia białkowego, jeżeli chodzi o produkcję pasz – tłumaczył poseł Zbigniew Dolata.
Płatności do produkcji nasion na paszę
By przedsięwzięcie, którego celem jest zwiększenie konkurencyjnej produkcji białka roślinnego w Polsce do importowanej śruty sojowej mógł odnieść sukces, potrzebne są zmiany w programie wsparcia unijnego do produkcji.
- Do dnia 1 sierpnia jest możliwość zmiany, jeżeli chodzi o programy wsparcia do produkcji, między innymi do produkcji roślin wysokobiałkowych. Zmiana musi iść w tym kierunku, żeby dofinansowanie dotyczyło tylko tych gatunków roślin, które mają znaczenie paszowe. Jeżeli to zrobimy, nie będzie potrzeba żadnego zwiększania koperty, ponieważ koperta, która jest, czyli kwota 68 000 tys. euro powinna wystarczyć. Nie będą to pieniądze wyrzucone, może niezupełnie, w błoto, ponieważ to, że ktoś zasieje lucernę lub koniczynę, ma znaczenie dla kultury gleby itd., ale znaczenia paszowego nie ma żadnego. Jeżeli zagęścimy program i skierujemy strumień pieniędzy na produkcję, na wywołanie produkcji nasion, będzie to pierwszy, bardzo pozytywny efekt - przekonywał Zbigniew Dolata.
W trakcie obrad Zbigniew Dolata podał także swój pomysł, jak przekonać przetwórnie paszowe, by zamiast sprowadzanej śruty sojowej wykorzystywały białko roślinne pochodzące z polskich upraw.
- Bezpieczeństwo żywnościowe musi kosztować. (…) Musimy zdać sobie sprawę z tego, że jeżeli chcemy, po pierwsze, zapewnić wzrost dochodów polskich rolników, gdyż miliardy złotych, które wypływają na import śruty sojowej, są to środki, które w dużej części mogłyby zostać w kieszeniach polskich rolników, musimy też ponieść pewne koszty – tłumaczył Zbigniew Dolata.
Przekonać wytwórnie pasz do rodzimego białka roślinnego
Zdaniem Dolaty warto byłoby zastosować wskaźniki narodowe, które wytwórnie paszowe będą miały obowiązek spełniać. - Na poziomie przepisów prawa określmy – ile. Zacznijmy od jakiegoś niskiego poziomu, który pozwoliłby zrealizować cel, od iluś procent. Nie chcę ich określać, ponieważ musi to być wyliczone. Wszystkie wytwórnie pasz, małe, średnie i duże będą musiały to wykorzystać – przekonywał. Przytoczył słowa naukowców, którzy podali, że przez port w Szczecinie w ubiegłym roku wyeksportowano 30 tys. ton polskich strączków.
- Gdzieś to poszło, komuś opłaca się to kupić, w końcu ktoś to w Polsce wyprodukował, ale nie trafiło to do polskich wytwórców pasz, u nas nie powstały pasze, a więc krótko mówiąc, straciliśmy – zaznaczył.
Poseł Zbigniew Ajchler z PO wnioskował, by podnieść dotychczasowe płatności do 1000 do hektara. Dodał także, iż należy dofinansowywać wszystkie zabiegi poprawiające strawność roślin białkowych.
- Uważam, że należy również dofinansować – jest to mój wniosek – wszystkie ekstruzje, ekspandery, tzw. uszlachetnianie, ulepszanie, poprawianie wartości zarówno pod względem strawności, jak też pod względem eliminacji substancji antyżywieniowych. Powinno być grono ekspertów, a więc kolejny wniosek dotyczy powołania grupy ekspertów - mamy jeszcze troszeczkę czasu w tym temacie - żeby objąć to rzeczywiście po ojcowsku i fachowo. Do tej pory nigdy nie było ekspandowania, ulepszania pasz, dofinansowania w tym zakresie, jeżeli chodzi o przemysł paszowy. Jestem za tym, żeby tak się stało – zaznaczył poseł Zbigniew Ajchler.
Wieloaspektowy program o roślinach białkowych
Program wieloletni „Ulepszanie krajowych źródeł białka roślinnego, ich produkcji, systemu obrotu i wykorzystania w paszach na lata 2011-2015” był realizowany przez cztery instytucje: Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, Instytut Genetyki Roślin w Poznaniu oraz Instytut Technologiczno-Przyrodniczy w Falentach.
- Generalnie w obszarze genetycznym program prowadził do opracowania metod skracających proces hodowli odmian grochu. Wytworzono materiały wyjściowe do hodowli odmian bobiku samokończącego, niskotaninowego o niepękającej okrywie roślin, przeprowadzono wiele badan genetycznych i odpornościowych – wyjaśnił Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa.
Dodał, że w obszarze agrotechnicznym porównano produkcyjność roślin strączkowych oraz efekty w różnych technologiach uprawy.
- W obszarze żywieniowym oznaczono wartość pokarmową roślin strączkowych dla zwierząt monogastrycznych, opracowano skład koncentratów wysokobiałkowych jako alternatywy dla pasz opartych o śrutę sojową – zaznaczył Krzysztof Jurgiel.
Badania przeprowadzono także pod kątem ekonomicznym. Sprawdzono stan produkcji i opłacalności oraz rynkowej konkurencyjności rodzimych roślin strączkowych.