Zalety stosowania biostymulatorów - spostrzeżenia i uwagi rolników
Biostymulatory w swoim gospodarstwie przy produkcji warzyw - zwłaszcza cebuli - stosują bracia Siemianowscy - Kamil i Szymon. Rolnicy gospodarują w miejscowości Płonkowo (woj. kujawsko-pomorskie). Uprawiają ok. 140 ha. Przyznają, że dzięki biostymulacji rośliny rzeczywiście są lepiej odżywione i silniejsze - mniej podatne na czynniki stresowe, np. okresowe niedobory wody. Poza tym nie ma problemu z ich przechowywaniem.
- Myślę, że to wpływa na jakość towaru, bo tak naprawdę to sprzedajemy ostatnią cebulę około maja/czerwca - podkreśla Kamil Siemianowski.
O dobroczynnym działaniu biostymulatorów w kontekście przebiegu sezonu wegetacyjnego 2022/2023 mówi też Jerzy Łoś, rolnik z miejscowości Kuklice na Dolnym Śląsku. Farmer uprawia m.in.: 30 ha pszenicy ozimej i 10 ha rzepaku (odmiany hybrydowe).
- Rośliny, jak na razie, są w dobrej kondycji, choć w przypadku rzepaku na początku sezonu nie było zbyt kolorowo. Tuż po siewach było za mokro i za zimno. Rzepak został jednak w odpowiednim momencie zasilony m.in. biostymulatorami i to sprawiło, że rośliny się wyrównały, tym bardziej że w połowie października zrobiło się ciepło.
Swoimi spostrzeżeniami na temat działania biostymulatorów dzieli się z nami także Bartosz Janaczyk, rolnik z miejscowości Józefowo k. Słupcy w woj. wielkopolskim. Pan Bartek gospodaruje na areale ok. 200 ha. ¼ tej powierzchni stanowią plantacje rzepaku ozimego. - Biostymulacja na moich polach rzepaku została wprowadzona 6 lat temu. Wszystko za sprawą okolicznego przedstawiciela handlowego - Damiana Nity. On mnie do tego przekonał, ponieważ widziałem efekty jego współpracy z moimi sąsiadami. Przede wszystkim wiedziałem jednak efekty działania biostymulatorów. Rośliny, które były nimi zasilone, rzeczywiście wyglądały na zdrowsze i silniejsze. To mnie rzeczywiście przekonało do tego, żeby tę biostymulację zastosować nie tylko w rzepaku, ale także i w innych uprawach - wspomina farmer z Józefowa.
Czy biostymulatory mają wpływ na plon rzepaku - jego zwyżkę? Na to pytanie pan Bartek odpowiada następująco:
- Tak, zauważyłem i to znaczną, zwłaszcza w roku ubiegłym, kiedy miałem możliwość przetestowania nowego produkt z linii DNA - GENAKTIS. Zastosowałem go na małym areale - 5 ha - na próbę podczas ostatniego zabiegu na tzw. opadanie płatka w dawce 2,5 l/ha bodajże. I to naprawdę przyniosło efekt. W trakcie zbioru różnica na tym samym polu między tą częścią, gdzie pojawił się biostymulator, a tą gdzie go nie było, wyniosła ok. 300 kg, może nawet 400 kg na ha. Przede wszystkim w miejscu, w którym zaaplikowałem wspomniany produkt, było widać wydłużenie łuszczyny.
Rolnik z Józefowa mówi również o wpływie biostymulacji na stosowanie środków ochrony roślin. Na tych preparatach, z racji biostymulacji, można zaoszczędzić. Dlaczego? Wszystko przez to, że uprawy są po prostu w lepszej kondycji. - Z tego, co zaobserwowałem, roślina po biostymulacji jest zdrowsza, bardziej bujna, ładniej przezimowała. Na plantacjach nie zaobserwowałem wypadnięć. Nie ma też wielkich porażeń, no i roślina jest zielona, nie zgubiła nawet za dużo liści po zimie, co mnie bardzo zadziwiło. Biostymulatory, które stosuje rolnik z Józefowa, można łączyć z niektórymi zabiegami ochronnymi. - Pozwala to zaoszczędzić czas i pieniądze - podkreśla gospodarz z Jówzefowa.
Pan Bartek przyznaje także, że dzięki biostymulatorom na plantacjach następuje lepsze i efektywniejsze wykorzystanie zarówno mikro-, jak i makroskładników.
- Co z tego, że damy potężną dawkę azotu na hektar - w ilości 180 - 200 kg w czystym składniku, jeśli roślina nie będzie miała potencjału, żeby ten składnik pobrać? Jeśli tak się dzieje, nie ma tego potencjału, to nasze pieniądze są wyrzucone w błoto. Na takie coś w dobie wysokich cen nawozów absolutnie pozwolić sobie nie możemy. Przy biostymulacji chodzi tymczasem właśnie o to, żeby właściwie wykorzystać wspomniany potencjał przy jak najmniejszych nakładach - dodaje.
Aspekt ekonomiczny, zdaniem farmera, jest szczególnie ważny:
- Ceny azotu w ostatnim czasie troszkę spadły, ale nie czarujmy się, większość ludzi to kupiła azoty po bardzo wysokich cenach, rzędu nawet ponad 4 tys. zł. Więc każdy kilogram tego składnika, jak mówiłem wcześniej, teraz jest na wagę złota, zwłaszcza w czasach, spadających cen naszych produktów. Przecież ceny rzepaku czy zbóż “spadły na łeb, na szyję”. To jest bardzo niepokojące. Ale mimo tego niepokoju jakąś stabilność trzeba sobie zapewnić, dlatego myślę, że od biostymulatorów już nie odejdę.
Czytaj także:
Ekoschematy w uprawie rzepaku ozimego - co z ochroną?