Likwidacja PGR - ogromną cenę zapłacili pracownicy PGR-ów i ich rodziny
W cyklu artykułów "Niedziela z historią rolnictwa" tym razem przyglądamy się właśnie Państwowym Gospodarstwom Rolnym, znanym bardziej od skrótu "PGR".
Jak powstały PGR?
W 1949 roku rząd rozpoczął przymusową kolektywizację, polegającą na zrzeszaniu chłopów w rolniczych spółdzielniach produkcyjnych. Czym była kolektywizajca? To po prostu nadawanie formy zbiorowej, czyli kolektywnej, przekształcanie indywidualnych gospodarstw rolnych w spółdzielnie rolnicze.
- Mimo zastosowania przez władze komunistyczne środków przymusu, do 1951 r. powstało ok. 2200 spółdzielni, zajmujących zaledwie 0,8% gruntów rolnych i zrzeszających 23 tys. członków - podaje wikipedia za Nową Encyklopedią Powszechną PWN.
Spółdzielnie rolnicze powstały w 4 typach, a wśród nich dwa najwazniejsze typu:
- zrzeszenia uprawy ziemi (ZUZ), charakteryzujące się wspólną własnością gruntów, a jednocześnie zachowujące prywatną własność części składowych gospodarstwa (maszyny, narzędzia itp.);
- oraz rolnicze zespoły spółdzielcze (RZS), które cechowała wspólna własność ziemi i inwentarza gospodarczego.
Do spółdzielni tych przystępowali głównie chłopi o niskim statusie gospodarczym, którzy otrzymali ziemię w wyniku parcelacji podczas reformy rolnej w okresie 1944-1948 (w tym podczas parcelacji i osadnictwa na Ziemiach Zachodnich po 1945 r.).
Represje wobec przeciwników PGR
Od czerwca 1952, równolegle z powstaniem PRL, wobec fiaska planów kolektywizacji zaostrzono represje wobec jej przeciwników, m.in. rewizje, niszczenie mienia i dobytku gospodarczego, bezprawne domiary podatkowe (co doprowadzało gospodarstwa rolne do bankructwa) oraz liczne aresztowania i szykany.
- Jedną z form represji były kary pieniężne – okresie 1948-1955 karę grzywny orzekano w stosunku do 1,5 miliona chłopów każdego roku, za niewywiązywanie się z przymusowych dostaw obowiązkowych (kontyngentów) - podaje wikipedia za opracowaniem Andrzeja Friszke: Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989.
Jak natomaist dowodzi Andrzej Garlicki, w opracowaniu Historia 1939-1997/98. Polska i świat, niejednokrotnie orzekano kary obozu pracy lub więzienia. Po wprowadzeniu w roku 1952 pewnych przywilejów dla spółdzielni, przy równoległej kontynuacji polityki represji, nastąpił szybki wzrost ich liczby – w 1953 było w kraju 7800 spółdzielni przy obszarze 1207 tys. ha (6,7% ogólnej powierzchni gruntów rolnych w Polsce) oraz zrzeszonych w nich 160 tys. członków. W 1955 liczba spółdzielni osiągnęła 9800, przy obszarze upraw 1638 tys. ha (9,2% ogólnej powierzchni gruntów rolnych), przy liczbie członków ok. 205 tys. ludzi.
Jak wyglądało w 1952 roku typowe PGR
Jak podaje wikipedia, typowa spółdzielnia zrzeszała przeciętnie 20 członków, którzy uprawiali obszar ok. 80 hektarów ziemi rolnej, dysponując przy tym ok. 65 sztukami bydła i trzody chlewnej – przy tym obszarze, liczebności i dysponowanymi środkami produkcji, osiągała niższą produkcję z 1 hektara ziemi rolnej niż przeciętne gospodarstwo indywidualne. Zajmowały one w sumie ok. 10% powierzchni upraw, również cechując się niską wydajnością pracy i słabą efektywnością produkcji rolnej.
Lata 50 ubiegłego wieku i spadek produkcji rolnej
Przymus kolektywizacyjny, stosowany w różnej formie przez władze komunistyczne, przy jednoczesnym wzroście obciążeń produkcyjnych gospodarstw prywatnych, po 1950 r. doprowadził do spadku produkcji rolnej i stworzył perspektywę szybkiej ruiny rolnictwa w kraju.
- Wpływ na niedoinwestowanie sektora rolniczego miało również poważne przesunięcie nakładów finansowych na przemysł zbrojeniowy i infrastrukturę wojskową, co związane było z prowadzoną przez ZSRR wojną koreańską (1950-1953). W efekcie na wsi zabrakło nawozów sztucznych, maszyn oraz najprostszych narzędzi typu wiadra czy gwoździe - napisał Andrzej Garlicki w opracownaiu Historia 1939-1997/98. Polska i świat.
Powstały istotne braki w zaopatrzeniu dużych miast oraz pogorszenie warunków codziennej egzystencji ludności.
W tym okresie oficjalna propaganda odwracała uwagę opinii publicznej od błędów PZPR w polityce rolnej, tłumacząc społeczeństwu zaistniałą sytuację - jak wiadomo nieweryfikowalnymi - stwierdzeniami, że winę ponoszą sabotażyści sypiący w tryby maszyn piasek, chowaniem przez kułaków zboża i mięsa, czy też spiskiem agresywnych imperialistów przeciwko miłującym pokój narodom (czyli jak wiaodmo państwom socjalistycznym).
Klasyka dywersji, czyli stonka zrzucana z samolotów
Jedną z akcji dywersyjnych (wymierzonych w socjalistyczne rolnictwo), miało być zrzucanie z amerykańskich samolotów do Bałtyku stonki ziemniaczanej, o czym komunistyczne publikatory w kraju poinformowały w 1950 r. Zdaniem ówczesnych mediów stonka rozprzestrzeniając się na pola uprawne miała spowodować klęskę nieurodzaju w Polsce. Tę historię chyba wszyscy znamy, jednak jak było naprawdę?
- W rzeczywistości był to efekt całkowitego braku na rynku środków owadobójczych, którymi należało spryskiwać uprawy ziemniaków - podaje wikipedia.pl za Andrzejem Garlickim.
Wyszydzanie ówczesnych rolniów
W latach 50. systematycznie wyszydzano tzw. kułaków (zamożnych chłopów zatrudniających siłę roboczą) zamieszczaniem dziesiątek karykatur w prasie krajowej, w szczególności skierowanej do społeczności wiejskiej. Tym bardzo ważnym tematem zajmiemy się później, ponieważ brak szacunku do rolnika oraz jego pracy pozostaje zauważalny niestety nawet dzisiaj.
Prywatne rolnictwo polską drogą do socjalizmu
Po zmianach politycznych października 1956, Władysław Gomułka oficjalnie uznał prywatne rolnictwo w Polsce jako specyfikę tzw. polskiej drogi do socjalizmu, a władze komunistyczne rezygnowały stopniowo z przyspieszonej kolektywizacji.
- Liberalizacja polityki w tym zakresie, zmniejszenie obciążeń finansowych gospodarstw indywidualnych, spowodowały gwałtowny regres systemu spółdzielni – po 1956 r. ich liczba w Polsce spadła do przeciętnie 1800 spółdzielni różnego typu - czytamy na wikipedia.pl
Apogeum przymusowej kolektywizacji rolnictwa miało miejsce w 1953 r. Do początku lat 60. zrealizowano ją we wszystkich krajach bloku sowieckiego z wyjątkiem Polski.
W 1956 roku na fali odwilży z blisko 10 tys. spółdzielni pozostało 1,5 tys. Do 1988 r. PGR-y pochłaniały ponad 50% środków przeznaczanych na inwestycje w rolnictwie. Średnie zatrudnienie w PGR wynosiło 12,1 osób na 100 hektarów. Według Adama Tańskiego, prezesa Agencji Własności Rolnej Skarbu Państw w latach 1992–2002, z rachunku ekonomicznego wynikało, że powinny to być 3–4 osoby.
Dlaczego zlikwidowano Państwowe Gospodarstwa Rolne?
Czy zastanawialiście się, co stało się ze słynnymi PGR-ami?
- Wbrew dość powszechnemu przekonaniu Państwowe Gospodarstwa Rolne (PGR-y) nie upadły, nie zbankrutowały, lecz zostały zlikwidowane odgórnie na mocy ustawy z 19 października 1991 roku o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa - podkreśla Piotr Janczarski w swoim opracowaniu "Państwowe Gospodarstwa Rolne, czyli PGR-y – co się z nimi stało?"
Czytając dalej analizę Piotra Janczarskiego, dowiadujemy się, że w 1990 roku Państwowe Gospodarstwa Rolne zatrudniały 395 tys. osób. Według danych GUS w 1991 roku z 1520 państwowych przedsiębiorstw gospodarki rolnej stratę poniosły 1152 przedsiębiorstwa, wynik zerowy uzyskały 3, a zysk netto wypracowało 365.
- PGR-y, podobnie jak cały sektor rolniczy mocno dotknęła terapia szokowa Balcerowicza, a zwłaszcza drastyczne podniesienie stóp procentowych kredytów. Nie było więc ekonomicznego powodu do likwidacji gospodarstw – zwłaszcza wszystkich. Majątek PGR-ów został przejęty przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa - podkreśla Piotr Janczarski.
Majątek PGR-ów a roszczenia kościoła katolickiego
Zdaniem Janczarskiego, od początku lat 90. kolejne rządy szukały pieniędzy, którymi można było zaspokoić rosnące lawinowo roszczenia Kościoła katolickiego. Majątek PGR-ów okazał się bogatym zapleczem dla rozmaitych „rekompensat”. Większość pegeerowskiej ziemi trafiła więc do Kościoła. Mniejsza część została wydzierżawiona prywatnym osobom, przyczyniając się do powstawania wielkoobszarowych gospodarstw rolnych.
Co stało się z pracownikami PGR-ów?
Ustawowa likwidacja Państwowych Gospodarstw Rolnych spowodowała, że z dnia na dzień pół miliona ludzi zostało bez pracy, w środku szczerego pola, z dala od ośrodków miejskich i jakiejkolwiek pracy.
- Za to wszystko ogromną cenę zapłacili pracownicy PGR-ów i ich rodziny. Zostali z niczym. Ze skutkami likwidacji gospodarstw nie uporano się do dziś. Dokończeniem dzieła degradacji była późniejsza likwidacja publicznej komunikacji na wielu obszarach wiejskich – również odgórna – poprzez likwidację PKS-ów - zaznacza Janczarski.
Aby łatwiej było opinii publicznej wytłumaczyć taką operację, postanowiono tych ludzi zdehumanizować, przedstawiając ich jako patologię: leni, złodziei i pijaków. Mówiono, że nic im się nie należy, bo i tak wszystko przepiją.
- Zabrano im nawet godność. Oczywiście opinia publiczna chętnie „kupiła” taką narrację – wystarczy wspomnieć popularność filmu „Arizona”, przedstawiającego byłych pegeerowców jako degeneratów. Po latach likwidatorów PGR-ów nie stać choćby na najmniejszą refleksję. W 2017 roku Jacek Siwicki, minister w rządzie Bieleckiego, mówił Gazecie Wyborczej: „Zapominamy, że w PGR-ach nie było czegoś takiego jak etos pracy”. A co było? „Beznadzieja, złodziejstwo, pijaństwo”. - analizuje Janczarski
Za odkręcanie czarnej legendy kilka lat temu wzięli się ludzie wychowani w PGR-ach. Zainicjowano akcje społeczne, w mediach ukazały się reportaże na ich temat. W 2018 roku miał premierę film dokumentalny Joanny Warechy „PGR Obrazy”. Dokument pokazuje losy ludzi po likwidacji gospodarstw na Warmii i Mazurach. Twórczyni filmu oparła scenariusz także na własnych doświadczeniach.
PGR - to nie były tylko miejsca pracy
Podstawowym celem państwowych gospodarstw rolnych miała być intensyfikacja produkcji rolnej, głównie na potrzeby miast. Indywidualne rolnictwo było mocno rozdrobnione, a duża część gospodarstw pełniła funkcję bardziej socjalne niż towarowe. PGR-y powstawały głównie w zachodniej i północnej części kraju. W 1980 roku gospodarowały one na 18,5% ogółu gruntów rolnych w Polsce. Gospodarstwa zatrudniały także wykwalifikowanych specjalistów w dziedzinie rolnictwa, m.in. do swoich ośrodków badawczych.
- PGR-y dawały nie tylko pracę. Odpowiadały za zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych pracowników, prowadziły przedszkola, niekiedy też szkoły, organizowały dowożenie dzieci do szkół, dożywianie, ponadto prowadziły świetlice, kluby, straże pożarne. Zajmowały się też między innymi utrzymaniem lokalnych dróg czy działaniami melioracyjnymi - podaje Janczarski.
Masz pytania lub wątpliwości dotyczące tego artykułu?
Napisz wiadomość: [email protected]
Czekamy na kontakt z Tobą, Twój głos jest dla nas ważny.