Jak dbać o rzepak i nie stracić?
Ochrona rzepaku w świetle założeń Europejskiego Zielonego Ładu to spore wyzwanie dla producentów rzepaku. Podajemy więc najważniejsze informacje z tym związane.
Pestycydy w ochronie rzepaku
Jakie substancje czynne środków ochrony roślin mamy obecnie do dyspozycji?
- Aktualnie, jeżeli chodzi o insektycydową, nalistną ochronę jesienną, mamy dostępne substancje aktywne z dwóch grup: z grupy pyretroidów i z grupy neonikotynoidów. W kontekście ochrony wiosennej, sytuacja wygląda trochę lepiej, do dyspozycji mamy podobnie jak jesienią: pyretroidy, neonikotynoidy oraz od niedawna butenolidy - mówi Rafał Kowalski, ekspert z firmy Corteva Agriscience.
Zaznacza jednocześnie, że jeszcze wiosną 2022 roku mieliśmy cztery grupy insektycydów.
- Wycofywanie kolejnych grup chemicznych oraz poszczególnych substancji aktywnych, to coraz większy kłopot. W takiej sytuacji należy wybierać nasiona zaprawione, np. Lumiposą. - wyjaśnia ekspert.
Specjalista zwraca także uwagę na preparaty do odchwaszczania.
- Jeżeli chodzi o herbicydy, mamy jeszcze całkiem sporą gamę preparatów posiewnych (doglebowych), choćby metazachlor czy chlomazon, ale od kilku lat coraz większe grono rolników wybiera rozwiązania powschodowe (nalistne). Są to takie preparaty jak: Navigator, Belkar, Kliper czy wiosenne Korvetto - wylicza nasz rozmówca.
Podkreśla przy tym, że rozwiązania powschodowe mają tę przewagę nad produktami posiewnymi, że są praktycznie niezależne od wilgotności gleby (która w przypadku herbicydów doglebowych ma wpływ na ich skuteczność i bezpieczeństwo dla rzepaku). Ponadto, wybierając herbicydy nalistne, najpierw oceniamy, jak rzepak powschodził, w jakiej obsadzie, jakie chwasty występują na polu i dopiero wykonujemy zabieg herbicydowy.
- Stosując preparaty posiewne, wykonujemy zabieg niejako w ciemno, ponieważ w momencie stosowania produktów doglebowych, roślin rzepaku nie ma jeszcze na powierzchni gleby i jeżeli finalnie okaże się, że rzepak będzie do likwidacji, to po zastosowaniu preparatów posiewnych mamy ograniczenia z doborem potencjalnych roślin następczych. Nie bez znaczenia pozostaje praktyczny brak elastyczności dot. terminu stosowania herbicydów doglebowych. Jest to jeden z czynników mających wpływ na popularność rozwiązań nalistnych - tłumaczy Rafał Kowalski.
Ochrona rzepaku przed chwastami
Czy w herbicydach są jakieś substancje czynne przeznaczone do wycofania?
- Są substancje aktywne, których przyszłość jest niejasna. Obniża się również dawki substancji/ha i wprowadza ograniczenia w stosowaniu. Generalnie, sporo molekuł jest wycofywanych, również tych z grupy herbicydów. Jeżeli chodzi o wprowadzanie nowych substancji w rzepaku, całkiem niedawno pojawiła się substancja aktywna Arylex™ Active, która radzi sobie m.in. z takimi problemami jak: bodziszki, masowe występowanie komosy białej czy jasnot - wyjaśnia ekspert.
Mówi także o tym, jak zapobiegać zjawisku uodparniania się chwastów. Najprostszą metodą, według specjalisty, jest rotacja nie tyle substancji aktywnych, co mechanizmów działania.
– Należy na bieżąco obserwować sytuację na polu i stosować preparaty lub mieszaniny zbiornikowe zawierające substancje o różnym mechanizmie działania na rośliny niepożądane. Jeżeli substancji aktywnych będzie ubywało, to niestety ochrona herbicydowa będzie coraz trudniejsza, co z kolei wpłynie na rozwój odporności - tłumaczy nasz rozmówca.
Ochrona rzepaku przed chorobami grzybowymi
Jeżeli chodzi o ochronę fungicydową rzepaku ozimego, to zarówno jesienią, jak i wiosną, rolnicy bazują praktycznie na trzech grupach.
- Są to popularne triazole, strobiluryny oraz preparaty z grupy SDHI. 2023 to także ostatni rok kiedy możemy użyć prochlorazu w rzepaku. Aby zapobiegać odpornościom, podobnie jak w przypadku herbicydów, warto stosować preparaty lub mieszaniny zbiornikowe zawierające substancje o różnym mechanizmie działania na poszczególne patogeny - radzi Rafał Kowalski.
Choroby i szkodniki, które najbardziej dają się we znaki producentów rzepaku
Jedną z chorób grzybowych, która aktualnie daje się najbardziej we znaki producentom rzepaku ozimego, jest sucha zgnilizna kapustnych. Przy dużym nasileniu potrafi zabrać ponad 50% plonu. Druga z kluczowych chorób, to zgnilizna twardzikowa. Odznacza się bardzo niskim progiem szkodliwości.
- Zaledwie 1% porażonych roślin i przy dużym nasileniu może obniżyć plon nawet o 60-70%, tak więc pod tym względem jest najgroźniejszą chorobą rzepaku ozimego - zaznacza nasz rozmówca.
Trzecią chorobą, płodozmianową z uwagi na częste występowanie rzepaku po sobie, jest kiła kapusty. – Jeśli kiły kapusty nie ma jeszcze na polu – warto dbać o odpowiedni płodozmian (uprawa roślin kapustowatych co 4 lata); jeżeli kiła kapusty wystąpiła na polu, na którym chcemy posiać rzepak, to możemy sobie radzić siejąc odmiany, które mają wysoką tolerancję na tę chorobę - podkreśla specjalista.
Zdaniem eksperta, znaczenie wymienionych chorób będzie się utrzymywało. I na tym - oczywiście - nie koniec. - Dodatkowo dochodzi zagrożenie ze strony innych patogenów, np. werticiliozy - czyli także choroby płodozmianowej, czy np. wirusa żółtaczki rzepy. - uważa Rafał Kowalski.
Szkodniki też będą “miały się lepiej” z uwagi na ocieplenie klimatu. - W latach ubiegłych, głównymi szkodnikami w rzepaku były: chowacze łodygowe (chowacz brukwiaczek i chowacz czterozębny), jak również słodyszek rzepakowy. Obecnie, oprócz wspomnianych chrząszczy, mamy również zwiększoną presję ze strony szkodników łuszczynowych, takich jak chowacz podobnik. Obserwuję także wzrastającą presję ze strony szkodników jesiennych, takich jak: śmietka kapuściana, gnatarz rzepakowiec czy ślimaki - wylicza ekspert. Nasz rozmówca zwraca przy tym uwagę na następującą sprawę:
- W odniesieniu do szkodników jesiennych, przypomnę, że mieliśmy w Polsce trzy następujące po sobie lata bez zapraw insektycydowych (2014-2016). Tak się nieszczęśliwie złożyło, że były to dość ciepłe jesienie i nastąpiło namnożenie takich szkodników jak, np. śmietka kapuściana, która w tej chwili jest najgroźniejszym szkodnikiem jesiennym.
Czynnik genetyczny i preparaty biologiczne a agrofagi w rzepaku
Pewnym rozwiązaniem, służącym temu, aby ograniczać stosowanie ŚOR i wspierać walkę z patogenami chorobotwórczymi, jest siew odmian rzepaku ozimego z tolerancjami.
- Firmy nasienne pracują nad wprowadzaniem nowych odmian, które mają podwyższoną lub wysoką tolerancję na różne choroby, takie jak np.: sucha zgnilizna kapustnych, zgnilizna twardzikowa, wirus żółtaczki rzepy czy kiła kapusty - wymienia Rafał Kowalski.
Coraz istotniejszym elementem w ochronie rzepaku stają się także preparaty biologiczne.
- Jest to wsparcie dotychczasowych rozwiązań konwencjonalnych, czyli typowych środków ochrony roślin - mówi ekspert. W przypadku fungicydów do dyspozycji mamy preparaty, które zawierają np. zarodniki grzyba pasożytniczego, rozkładającego sklerocja, czyli formy przetrwalnikowe grzyba, powodującego zgniliznę twardzikową. Na rynku są także zaprawy nasienne oparte na bakteriach Bacillus amyloliquefaciens. - One również wspierają walkę z suchą zgnilizną kapustnych oraz mają działanie ograniczające szkodliwość pchełek w rzepaku - podkreśla Rafał Kowalski.
Jeżeli chodzi o ochronę plantacji rzepaku ozimego przed szkodnikami, możemy sięgać po preparaty mikrobiologiczne, które utrudniają zasiedlanie roślin rzepaku przez śmietkę kapuścianą. Rafał Kowalski wspomina przy tym o innym preparacie biologicznym.
- Firma Corteva Agriscience w 2022 roku wprowadziła preparat o nazwie Utrisha™ N. Jest to preparat biologiczny zawierający bakterie z grupy Methylobacterium symbioticum, które dostarczają roślinom azot z powietrza. Po zastosowaniu takiego preparatu, jesteśmy w stanie zaopatrzyć rośliny w minimum 30 kg azotu/ha w czystym składniku, co stanowi ekwiwalent około 100 kg saletry amonowej. W dobie wysokich cen nawozów azotowych, problemu z dostępnością, ograniczeniami w stosowaniu, odgrywa to niebagatelne znaczenie - podkreśla Rafał Kowalski.
Co jeszcze mogą zrobić rolnicy aby sprostać współczesnym wymaganiom i wspomóc walkę z agrofagami?
- Czynnością wspierającą decyzje o zwalczaniu agrofagów jest choćby monitoring szkodników. Używamy do tego celu żółtych tablic lepowych, czerpaków entomologicznych, czy np. pułapek feromonowych, ale najprostszym narzędziem są po prostu żółte naczynia w kolorze kwitnącego rzepaku, które wypełniamy wodą z dodatkiem płynu zmniejszającego napięcie powierzchniowe cieczy, np. płynu do naczyń - radzi specjalista.
Mając takie żółte naczynia na polu i sprawdzając je co kilka dni, jesteśmy w stanie ocenić poziom nasilenia szkodników jesiennych (śmietki kapuścianej, pchełek czy błonkówek gnatarza rzepakowca).
- Natomiast wiosną możemy ocenić zagrożenie ze strony chowaczy łodygowych, chowacza podobnika, czy np. słodyszka rzepakowego - tłumaczy nasz rozmówca. Innym rozwiązaniem, które wspiera systemy podejmowania decyzji, jest na przykład system SPEC - System Prognozowania Epidemii Chorób.
- Jest to rozwiązanie, które monitoruje zawartość zarodników grzybów wywołujących suchą zgniliznę kapustnych w powietrzu. Dzięki temu narzędziu, jesteśmy w stanie wybrać właściwy moment na wykonanie zabiegu fungicydowego. Przykładowo, najwyższe stężenie zarodników grzybów, wywołujących suchą zgniliznę kapustnych w woj. kujawsko-pomorskim, występowało 25 września i 28 września oraz 17 października 2022 r. – bazując na tych wynikach, rolnicy mieli informację, kiedy należy wykonać zabieg fungicydowy - mówi Rafał Kowalski.
Czytaj także: