Jest niewidomy. Hodowla królików to jego sposób na życie
Radosław Gębura z gm. Brody (35 lat) od lat zajmuje się hodowlą królików rasowych. Poświęca się temu bez reszty od 12 lat. I nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna od 19 roku życia jest osobą niewidomą. Poza tym od urodzenia cierpi na karłowatość (to rzadka choroba genetyczna, która charakteryzuje się nieproporcjonalnie niskim wzrostem - przyp. red.). Ale to nigdy nie było dla niego problemem...
Hodowla królików to jego sposób na życie
To mój sposób na życie - nie ukrywa mieszkaniec gminy Brody, który ze swoimi królikami regularnie bywa na festynach gminnych pod zaporą. - Po utracie wzroku w zasadzie z dnia na dzień (doszło do zaniku nerwu wzrokowego) musiałem sobie znaleźć jakieś zajęcie. Pasjonowałem się motoryzacją, ale z oczywistych powodów nie mogłem się tym zajmować. Z królikami miałem już wcześniej do czynienia, bo hodowaliśmy je koło domu. Poza tym zaszczepił we mnie tę pasję kolega, do tego stopnia, że po operacji, kiedy się obudziłem, zapytałem brata, czy załatwił mi samicę. Nie załatwił, to sam sobie załatwiłem, jak doszedłem do siebie. Taki jestem, że zawsze dążę do celu.
Czytaj także: Rolnik z Kościelnej Wsi rządzi gminą
Ten upór, konsekwencja i zaangażowanie wyróżniają go spośród innych. "Mały człowiek o wielkim sercu" - jak mawiają o nim na wsi i nie tylko. Bo jak się już czegoś podejmuje, to na 100 proc., mimo że jest świadomy swoich ograniczeń. Te nie stoją jednak na przeszkodzie, by udzielać się charytatywnie. Jest również członkiem Zarządu Świętokrzyskiego Stowarzyszenie Hodowców Królików Rasowych i Drobnego Inwentarza. Od 2014 r. ze swoimi pupilami regularnie bywa na Dniach Modliszewic, gdzie zawsze mile spędza czas i bierze udział w wystawie.
- Stowarzyszenie (z siedzibą w Klimontówku koło Sędziszowa) liczy ponad 100 osób i działa od 2012 roku. Zrzesza hodowców królików rasowych. To podobna hodowla do zwykłych, ale tym trzeba poświęcić więcej uwagi - podkreśla - gdyż wymagają one innej paszy (głównie siano, zboże, witaminy i granulat). Generalnie są odporne na nasze warunki atmosferyczne - na pewno lepiej znoszą zimno niż upały. Karmione są dwa razy dziennie: rano i wieczorem, muszą mieć zapewniony stały dostęp do wody. Sprzątać trzeba im regularnie - siano i słoma do wymiany przynajmniej raz na dwa tygodnie, jak jest matka z młodymi, to częściej.
Jeśli chodzi o rozmnażanie, to doskonale sprawdza się tu powiedzenie "rozmnażają się jak króliki". Z jednego miotu jest ok. 6-9 królików. Ciąża trwa od 28-31 dni, a po dwóch miesiącach samica jest gotowa do ponownego rozrodu. Małe są przy mamie do dwóch miesięcy. I to od samicy w dużej mierze zależy, czy i ile małych się odchowa. Są w stanie przetrwać nawet 32-stopniowe mrozy. Młodzież wymaga szczepienia na pomór oraz myxomatoze (zakaźna choroba wirusowa).
Jego króliki są championami
Pan Radosław hoduje króliki wyłącznie dla celów wystawowych. W jego hodowli królują dwie rasy: nowozelandzki czerwony oraz wielkie jasne srebrzyste. Prezentuje je m.in. na Targach Kielce. Ale podobne wystawy odbywają się w każdym województwie.
Najbardziej okazałe egzemplarze biorę na wystawy. One muszą mieć odpowiednią budowę, wagę, długość ucha - ok 12-13 cm. Hodowane przeze mnie rasy, to są typowo futerkowe, srebrna to rasa typowo mięsna, ale hodować je, zabijać i jeść to zbyt drogie hobby - mówi hodowca dodając, że królik żyje ok. 4-5 lat.
Czytaj także: Rolnik o swoim dzieciństwie: „Nie było czasu na szkołę, zainteresowania"
Opieka nad inwentarzem, który czasem liczy nawet 80 sztuk, czasem wymaga pomocy osób widzących.
- Po utracie wzroku nie załamałem się, oczywiście potrzebowałem wsparcia, żeby się w tym wszystkim odnaleźć, ale jakoś sobie radzę. Wzrost nigdy nie był powodem do kompleksów czy dyskomfortu. Pomalutku się wszystkiego uczyłem i do wszystkiego dochodziłem sam. Czasem jest potrzebna osoba, która ma oczy, np. jeśli chodzi o barwę, kolor pazurków czy sierści, bo budowę jestem sam w stanie ocenić. Wtedy pomaga tato. Na wystawach pomagają mi koledzy-królikarze. Tam walczymy o championat. Stawka jest wysoka. Pierwszy championat zdobyłem z samiczką w 2013 roku (w rasie wielka jasnosrebrzysta). Później była ciągłość Konstantynów, Broniszew, Boguchwała i Wieluń. Mam na swoim koncie kilka pucharów. Moje króliki występowały też w Czechach, chociaż w porównaniu do nich kulejemy pod tym względem.
Swoje rasy pan Radosław nabywa dzięki kontaktom z hodowcami z całej Polski i nie tylko. Champion rasy średniej kosztuje ok. 500 zł .
- Tagi:
- Radosław Gębura
- króliki