W przepisach o bioasekuracji i ASF-ie jest wiele niedomówień
Czy wielkopolscy hodowcy i producenci trzody chlewnej są gotowi na walkę z ASF? Ile będą musieli wydać na bioasekurację? Czy będą musieli grodzić gospodarstwa? Co się stanie, jeśli wirus ASF przedostanie się do ich chlewni?
Z Grzegorzem Majchrzakiem, prezesem Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej rozmawia Dorota Jańczak
Wielkopolska przoduje w kraju pod kątem produkcji świń. Wielu boi się pomyśleć, co by się stało, gdyby ognisko wykryto właśnie tutaj. Kiedy po raz pierwszy zrodził się w was niepokój w związku z ASF?
Tak naprawdę już w 2014 roku. O ASF mówiono na naszych spotkaniach jeszcze przed pierwszymi wykrytymi przypadkami w Polsce. Nie spodziewaliśmy się jednak, że wirus dotrze do naszego kraju tak szybko. Myślę, że to była sprawa polityczna.
To co pan pomyślał, gdy pojawiła się informacja o przedostaniu się wirusa ASF drugą stronę Wisły?
Na pewno migracji ludzi nie ograniczymy, a tutaj czynnik był z pewnością ludzki. Świadomość ludzi migrujących powinna być większa. Bardziej restrykcyjnie do swej pracy powinny podchodzić służby, zarówno w kontekście sprawdzania osób przekraczających granicę naszego kraju, jak i usuwania resztek po zakażonych dzikach. Żywność na granicy z Ukrainą, Białorusią i Rosją, gdzie jest ASF, powinna być odbierana w 100 procentach.
A nie jest?
Z informacji przekazywanych przez ministerstwo dowiadujemy się, że są obostrzenia i żywność jest odbierana. Jednak to, że wykryto przypadek chorego dzika po zachodniej stronie Wisły, świadczy, że gdzieś jest luka. Obowiązki nie zostały dopełnione w sposób należyty. Uważam, że w 2014 roku, gdy zostały potwierdzone przypadki ASF, powinien tam nastąpić całkowity wykup tucznika, państwo powinno wypłacić rolnikom godziwe odszkodowanie. Pamiętajmy, że były to tereny, gdzie produkcja świń była bardzo mała.
Krytykowane są władze zarówno poprzedniej opcji politycznej, jaki i obecne. Co powinien robić rząd w tej chwili?
Przeprowadzić jeszcze większą kampanię informacyjną. Hodowcy i producenci powinni wiedzieć co trzeba zrobić, aby ustrzec się przed tą chorobą.
Czytaj także: 60 nowych przypadków ASF
Wielkopolscy rolnicy mają świadomość dotyczącą tego, co robić, by nie wpuścić ASF-u do chlewni?
Jeśli chcemy dalej produkować i z tego tytułu żyć, musimy spełnić zasady bioasekuracji. (...) Nie wierzę w to, że każdy z rolników chciałby mieć zlikwidowaną produkcję trzody chlewnej.
Mówi się od dawna o tym, że bioasekuracja to podstawa w kontekście walki z ASF. Mimo to jest mnóstwo przypadków, w których rolnicy tylko stwarzają pozory.
Jako szef Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej nie wyobrażam sobie tego, by moi hodowcy nie spełniali tych zasad. Natomiast wśród innych rolników może tak być. Ale nie chciałbym wszystkich wrzucać do jednego worka i dyskryminować tych, którzy produkują na bardzo wysokim poziomie. A wśród nich nie są tylko producenci materiału genetycznego, ale także producenci trzody chlewnej, którzy prowadzą produkcję na wysokim poziomie.
Obok tych chlewni może być jednak sąsiad posiadający 10 świń, który albo zlekceważy sobie zagrożenie albo nie będzie go stać na spełnienie wymogów. W najgorszym wypadku to właśnie on przyczyni się do likwidacji dobrze prosperujących chlewni w Wielkopolsce.
Dlatego interwencja odpowiednich służb jest niezwykle potrzeba, po to by uchronić przed dalszym rozprzestrzenianiem się wirusa.
Hodowcy i producenci świń w Wielkopolsce mówią: „tak zainwestujmy w bioasekurację dla własnego dobra”, czy raczej: „znów czegoś od nas chcą, znów kolejne koszty!”?
Spotykam się z różnymi zdaniami. Gros jest takich rolników, którzy to wszystko już spełniają. Są też tacy rolnicy, którzy mówią: „coś mi brakuje, muszę tylko pouzupełniać pewne sprawy”. Ale są też producenci, którzy twierdzą, że trzoda im się nie opłaca i widzą widmo likwidacji własnego stada.
Czytaj także: Rolnicze OPZZ chce odwołania ministra Jurgiela
Zlikwidują i co dalej? Oczekują rekompensat, a z tym pewnie będzie problem. Rząd nie ma środków, UE powiedziała - kategoryczne „nie”
Chcielibyśmy, by tych rekompensat nie było i nie było tej choroby. Ale czy te rekompensaty będą - nie wiem. Myślę, że rząd jednak zapewni środki.
W Niemczech wirusa nie ma, a działania w postaci zwiększenia odstrzału dzików, ochrony granic i kampanii informacyjnej na dużą skalę już są prowadzone. Tego u nas w 2014 roku nie było.
Tak, tego nie było. W chwili, gdy instytut w Puławach oficjalnie potwierdził, że jest pierwszy dodatni wynik odnośnie ASF, uczestniczyliśmy w spotkaniu z ówczesnym Głównym Lekarzem Weterynarii. Jako rolnicy zwracaliśmy uwagę, że nie zrobiono nic by ustrzec się przed wirusem ASF. Mówiliśmy, że trzeba podjąć radykalne działania, by uniknąć dalszego rozprzestrzeniania się tej choroby. Nie zostało to zrobione i mamy to, co mamy. Trudno mi dziś powiedzieć - dlaczego.
Rolnicy chcą wiedzieć, ile wydadzą na spełnienie zasad bioasekuracji. Dużo się o tym mówi, ale mało jest konkretnych wyliczeń. Według Najwyższej Izby Kontroli średnio trzeba wydać 33 tys. zł. A pan jak uważa?
Ustawa, która wchodzi w życie 28 lutego, mówi dość wyraźnie, że ogrodzenie jest potrzebne tam, gdzie jest cykl otwarty. W Wielkopolsce, jeśli ktokolwiek ma taką produkcję, to ogrodzenie jest potrzebne. W naszym rozumieniu cykl otwarty to taki, gdy jest tuczarnia, gdzie kupuje się prosięta i tuczy. Natomiast według ustawodawcy cykl otwarty jest wtedy, gdy zwierzęta są wypuszczane na zewnątrz.
Takie sformułowanie wprowadza błędne interpretacje. Prościej byłoby określić to po prostu wolnym wybiegiem. Ile jest takich gospodarstw w Wielkopolsce?
Ja osobiście nie znam żadnego.
A więc, jeśli hodowca czy producent ma szczelnie zamkniętą fermę, ogrodzenia nie musi budować?
Nie musi i spełnia zasady bioasekuracji. Jest jednak jedno „ale”. Bo do końca nie jesteśmy pewni, jak to się ma w przypadku dalszego ubiegania się o odszkodowanie, gdy wirus ASF wniknie do chlewni. Może się okazać wówczas, że jednak to ogrodzenie było potrzebne, a my go nie mieliśmy.
Czytaj także: Zbigniew Czerniak - budowa chlewni to czasochłonna inwestycja [ZDJĘCIA]
W tak ważnej i głośnej sprawie są tego rodzaju ogromne niedomówienia?
Na dziś, aby otrzymać odszkodowanie za wybite świnie, gdy do chlewni przedostał się wirus ASF, trzeba spełnić określone warunki. I wśród nich jest wymóg istnienia ogrodzenia. Ale może ustawodawca rozporządzeniem zmienił to i moja wiedza już nie jest już aktualna. Jeśli tak, to ok. Ja tych przepisów zmieniających jeszcze jednak nie widziałem. (...) Mamy wiele wątpliwości. Zastanawiam się, co ustawodawca rozumie pod pojęciem: ogrodzenia podwójnego? Z czego takie ogrodzenie musi zostać wykonane? I kolejną rzeczą jest - co znaczy: „ogrodzenie trwale powiązane z gruntem”?. Takie pytania wysłaliśmy do ministerstwa i czekamy na odpowiedź. Jest wiele znaków zapytania. (...) Nie ubliżając nikomu i nie ujmując wiedzy, świadomość autora piszącego takie rzrczy, według mojej oceny, jest znikoma. Dlatego autor takiej ustawy czy rozporządzenia powinien dać dokument do sprawdzenia instytucjom stricte związanym z branżą, którzy są fachowcami.
Działacie już 27 lat. Skupiacie wokół siebie nowoczesne i dobrze prosperujące gospodarstwa zajmujące się hodowlą trzody chlewnej.
Zrzeszamy hodowców, którzy zajmują się genetyką i rozprowadzaniem materiału hodowlanego w liniach ojcowskich oraz matecznych. Mamy w swoich fermach rasę wielką białą, polską białą zwisłouchą, duroca oraz duroca pietrain. Jako związek należymy do ogólnokrajowej organizacji POLSUS, która wykonuje nam pomiary pod względem materiału genetycznego, który jest kwalifikowany. A my jako hodowcy mamy możliwość sprzedaży tego materiału hodowlanego na całą Polskę, a jeśli się uda to i dalej. Obecnie przynależy do nas 37 czynnych członków oraz kilkunastu członków honorowych, którzy ze względu na wiek, przepisali gospodarstwa następcom.
Jakie trzeba spełnić warunki, by należeć do Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej?
Przede wszystkim ważna jest zależność doboru ras. Genetyka musi być pod pełną kontrolą. Nie ma możliwości swobodnego wprowadzania innych odmian. Są hodowle zarodowe, które przeprowadzają linie mateczne i ojcowskie w czystej rasie, ale są też gospodarstwa, które robią krzyżówki. To jest dalej sprzedawane do gospodarstw na tucz i reprodukcję. 32% polskiej produkcji trzody chlewnej jest w naszym województwie, dlatego nasze stada zarodowe nie są małe.