Ptasia grypa. Kiedy będzie można wypuścić kury z kurnika?
Właściciele drobiu pytają: kiedy nakaz trzymania kur w kurniku zostanie zniesiony?
Od grudnia 2016 r. do 1 marca w Polsce wykryto 60 ognisk ptasiej grypy u drobiu i 64 u dzikich ptaków. Wystąpienie wirusa potwierdzono w większości województw w kraju. Aby ograniczyć tempo rozprzestrzeniania się choroby, 20 grudnia 2016 roku minister rolnictwa wydał rozporządzenie, zgodnie z którym wszelki drób powinien być przetrzymywany w zamknięciu. Po naciskach ze strony hodowców gęsi złagodzono restrykcje dotyczące bioasekuracji na fermach tego gatunku ptaków. Główny Lekarz Weterynarii wydał zarządzenie, zgodnie z którym gęsi reprodukcyjne i gęsi rzeźne do 6 tyg. życia mogą być wypuszczane na powietrze w ramach tzw. aklimatyzacji. Hodowcy muszą jednak pamiętać o ważnych zasadach
Ptasia grypa problemem w całej Europie
Tak naprawdę trudno przewidzieć, do kiedy będą obowiązywać przepisy dotyczące trzymania drobiu w zamknięciu. Przedstawiciele zrzeszeń producentów drobiu oceniają, że sytuacja może uspokoić się w kwietniu i wtedy, być może, w końcu inne gatunki drobiu będzie można wypuszczać na wybieg. Ale czy rzeczywiście tak się stanie i jakie obowiązki nadal trzeba będzie przestrzegać, tego nie wiadomo. Oczywistym jest natomiast, że problem związany z ptasią grypą jest obecnie największą zmorą resortu rolnictwa i lekarzy weterynarii Polsce. O załamaniu rynku drobiarskiego nikt obecnie nie mówi. Nasi najwięksi odbiorcy, a więc kraje Unii Europejskiej, nadal od nas kupują produkty drobiarskie, bo same borykają się z problemem ptasiej grypy. W niektórych państwach sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna niż w Polsce. We Francji zarządzono likwidację ferm w całych regionach, po to, by uchronić od wirusa inne obszary tego kraju. Niestety, utylizacja okazuje się obecnie najtańszym sposobem walki z ptasią grypą.
O utylizacji decyduje powiatowy lekarz weterynarii
A jak jest w Polsce? Od stada, które potencjalnie może wskazywać, że jest zakażone, pobierane są próbki do badań w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach. Gdy podejrzenia się potwierdzą, stado jest wybijane, a w obrębie 3 km tworzy się obszar zapowietrzony. O dalszych losach drobiu na tym terenie decyduje powiatowy lekarz weterynarii. W związku z tym, że choroba ta jest wysoce śmiertelna, może on nakazać utylizację. Wówczas zwierzęta są usypiane, następuje wywóz obornika i dezynfekcja obiektu. Wysokość odszkodowania ustalana jest z reguły przy udziale komisji, w której są przedstawiciel gminy, powiatowy lekarz weterynarii i członek zrzeszenia producentów drobiu. Hodowcy nie narzekają, by pojawiały się problemy z wypłatą środków. Jednak nie zawsze w strefie zapowietrzonej ubijane są wszystkie sztuki. - Załóżmy, że w okolicy jest kilkanaście ferm. Na jednej są brojlery, na kolejnej kury nioski, a jeszcze na innej indyki. I jeśli okaże się, że na 2 fermach pojawiła się ptasia grypa, a na kolejnych już nie, lekarz weterynarii może podjąć decyzję o tym, że sztuki te mogą iść na sprzedaż. Gdyby nagle wydał decyzję o utylizacji wszystkich, pojawiłby się problem logistyczny. Każdy samochód, który wyjeżdża do zakładu utylizacyjnego z tymi sztukami uśpionymi jest pilotowany przez policję i lekarza weterynarii. Poza tym zakłady utylizacyjne nie są przygotowane na spalenie takiej ilości sztuk - mówi Marek Semberecki, członek Polskiego Związku Hodowców i Producentów Gęsi.
Natomiast w obrębie 10 km tworzona jest strefa zagrożona. O wyjeździe choćby jednej sztuki poza ten teren decyduje miejscowy powiatowy lekarz weterynarii. Jeśli hodowca chce sprzedać drób do rzeźni, zobowiązany jest do wykonania badania pod kątem ptasiej grypy. Jeśli okaże się, że zwierzę jest zdrowe, może je wywieźć w ciągu 48 godzin. - Gdy nie zmieści się w tym terminie, musi badanie powtórzyć. Trzeba super szybko działać - mówi Marek Semberecki.
Niższe ceny drobiu ze stref zagrożonych
Hodowcy, którzy znaleźli się w jednej i drugiej strefie, mogli starać się do 28 lutego o rekompensaty za straty wynikające z niższych cen za sztuki czy problemów ze sprzedażą. W budżecie państwa na ten cel zabezpieczono 30 mln zł. O pieniądze do końca lutego do ARiMR mogli wnioskować np. hodowcy brojlerów, którzy znaleźli się na terenie objętym restrykcjami przed sprzedażą partii. - Wówczas lekarz weterynarii mógł zarządzić, że drób ma iść na ubój do rzeźni, co oznacza, że musiała być wykonana próbka do badań oraz brojlery musiały być przez kilka dni obserwowane. To powodowało, że termin sprzedaży się wydłużał, optymalny wiek do uboju został przekroczony, cena danej sztuki jest niższa. Poza tym zwierzęta trzeba cały czas karmić. Ekonomiczność takiej hodowli bardzo spada - mówi Marek Semberecki.
Komplikacje potęguje fakt, że nie każdy zakład drobiarski jest skłonny do kupowania drobiu z terenów ptasiej grypy. - Towar ten jest, delikatnie mówiąc, niepożądany - komentuje Marek Semberecki.
Produkcja zwieszona nawet na rok
Strefa zagrożona (10 km) na danym terenie obowiązuje przez 21 dni. Po tym czasie wojewoda może podjąć decyzję o jej zdjęciu. Strefa zapowietrzona (do 3 km) po 21 dniach od wykrycia ogniska natomiast staje się strefą zagrożoną, która obowiązuje do 30 dni. W tym czasie cały obszar jest kontrolowany przez lekarzy weterynarii. Jeśli po miesiącu okaże się, iż wirus wyeliminowano, fermy można zasiedlić.
- Ale jest to wstawienie próbne, by nie narazić hodowców i skarbu państwa na straty. Powiedzmy, że obiekt jest na 10 tys. sztuk, powiatowy lekarz podejmuje decyzję, że należy wstawić tam tylko 500 sztuk i cały czas obserwować stado. Jeśli ptasia grypa znów by się pojawiła, zlikwidowanych zostanie 500, a nie 10 tys. sztuk - tłumaczy Marek Semberecki.
W najgorszym wypadku powiatowy lekarz weterynarii może zawiesić fermę w działalności do roku czasu. A trzeba pamiętać, że odszkodowanie z budżetu państwa dotyczy jedynie partii zutylizowanej. - Hodowca nie może zarobkować przez kolejny rok. Skutki ptasiej grypy odczuwa długofalowo - tłumaczy hodowca.
Polski nie stać na mobilne spalarnie?
Sztuki ze stad zagrożonych ptasią grypą ubijane są na miejscu. Utylizacja natomiast odbywa się w zakładach specjalnie do tego wyznaczonych. Transport według hodowców niesie ze sobą ryzyko rozprzestrzeniania wirusa na inne tereny. Ich zdaniem warto byłoby zainwestować w mobilne spalarnie martwych zwierząt. - Rosnące zagrożenie pojawianiem się kolejnych przypadków zakażeń stad drobiu wirusem grypy ptaków wzbudza coraz większy niepokój wśród producentów drobiu. Hodowcy martwią się przede wszystkim działaniami związanymi z przewozem martwych osobników do utylizacji - podała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz w Poznaniu. W Polsce nie ma jednak mobilnych spalarni.
Póki co pozostaje transport do tradycyjnych obiektów. Ważne, by ciężarówki były szczelne i każdorazowo dezynfekowane. Inspekcja weterynaryjna zgadza się z producentami drobiu, że mobilne urządzenia do utylizacji z pewnością by się przydały. Problem jednak w tym, że są niesamowicie drogie. Według Marka Sembereckiego, członka Polskiego Związku Hodowców i Producentów Gęsi, ich koszt może oscylować nawet w granicach 2 mln zł.
- Niemcy z tego korzystają. Pojawiły się głosy, by wypożyczyć mobilne spalarnie właśnie od nich. Oni jednak mają tyle ognisk ptasiej grypy, że sami mają problem, żeby nadążyć z utylizacją. Trzeba byłoby takie piece kupić albo zrobić samemu, a to nie jest takie łatwe. Jest to temat przyszłości, który może minister rolnictwa rozważy. Musimy jednak pamiętać, że ostatnim razem ptasia grypa była w Polsce 10 lat temu. I teraz polski rząd miałby poczynić kolosalne inwestycje, a później sprzęt miałby stać? Temat nie jest prosty także pod kątem politycznym - skomentował Marek Semberecki.
Wymogi, jakie musi spełnić hodowca gęsi, jeśli chce je wypuszczać na wybieg:
Zgodnie z wymogami, które wprowadzono w lutym 2017 r., gęsi mogą być wypuszczane na wybieg pod warunkiem ustanowienia nad całym jego terenem zadaszenia, które kończy się z każdej niezwiązanej z budynkiem strony, pionową siatką do ziemi o oczkach zapobiegających przedostaniu się dzikich ptaków na teren wybiegu. Wypuszczanie na wybieg może odbywać się wyłącznie w gospodarstwach, których wybiegi położone są minimum 500 metrów od zbiorników wodnych, typu rzeka, staw, jezioro.
Wybieg dla gęsi powinien być ogrodzony, a jego powierzchnia dla lepszego nadzoru powinna wynosić:
- co najwyżej 0,5m2 na sztukę w przypadku gęsi reprodukcyjnych;
- maksymalnie 19 kg na 1m2 - dla młodych gęsi rzeźnych.
Teren wybiegu powinien być wyposażony w odstraszacze, zarówno dźwiękowe, jak i wizualne dla ptaków dzikożyjących. Gęsi mogą być wypuszczane w ciągu dnia w określonych godzinach, z wykluczeniem godzin wczesnoporannych i wieczornych. W czasie przebywania gęsi na wybiegu, stada powinni pilnować wyznaczeni opiekunowie w liczbie 1 osoba na co najwyżej 1000 m2 powierzchni wybiegu. Teren wybiegu powinien być odkażany i czyszczony (odkażany każdorazowo przed wypuszczeniem gęsi). Stosowanie ściółki na wybiegu możliwe jest jedynie po jej każdorazowym odkażeniu. Pojenie i karmienie gęsi na wybiegu jest całkowicie zabronione.
Zasady, które dotyczą wszystkich hodowców drobiu w Polsce:
Zgodnie z wytycznymi, które pojawiły się w styczniu tego roku, hodowcy drobiu powinni wstrzymać się od wypuszczania ptaków na wybieg i pozostawić je w budynkach, w których są utrzymywane; nie karmić drobiu na zewnątrz budynków, w których drób jest utrzymywany; stosować w gospodarstwie odzież i obuwie ochronne oraz po każdym kontakcie z drobiem lub dzikimi ptakami umyć ręce wodą z mydłem; czyścić i odkażać sprzęt i narzędzia używane do obsługi drobiu przed każdym ich użyciem; dokonywać codzienny przegląd stad drobiu wraz z prowadzeniem dokumentacji zawierającej w szczególności informacje na temat liczby padłych ptaków, spadku pobierania paszy lub nieśności; wyłożyć maty dezynfekcyjne przed wejściami i wyjściami z budynków inwentarskich, w których jest utrzymywany drób; przechowywać paszę dla ptaków w sposób zabezpieczający przed kontaktem z dzikimi ptakami oraz ich odchodami.