Sprawdź, kiedy odbierają padlinę
Letnie miesiące, to czas w którym przeważa wysoka temperatura i okresowo wzmożona wilgotność powietrza, a co za tym idzie, zwiększa się liczba upadków zwierząt. Jak pozbyć się problemu?
Śmierć zwierzęcia dla rolnika nie jest łatwą sprawą, łączy się ze stratami w gospodarstwie, problemem utylizacji padliny i obawą przed zakażeniem reszty stada. Odbiór i utylizacja bydła i trzody chlewnej są objęte dofinansowaniem z ARiMR. Firma utylizacyjna zawiera umowę z agencją restrukturyzacji , w ramach której po zgłoszeniu jedzie do rolnika, on z kolei podpisuje wniosek producenta rolnego o pomoc państwową na pokrycie kosztów unieszkodliwienia i transportu padłych sztuk. Jeśli usługa jest dotowana w 100% - środki są przekazywane bezpośrednio z agencji do przedsiębiorstwa. W Polsce aktualnie jest 13 podmiotów, które mają podpisaną umowę z ARiMR-em, w ramach której powinny w jak najkrótszym czasie (nie jest on dokładnie określony) zabierać padłe zwierzęta.
Do redakcji Wieści Rolniczych docierają sygnały, że zwierzęta były podejmowane od rolników 2-3 dni od zgłoszenia. Zapytaliśmy firmę utylizacyjną, jak wygląda jej praca.
- Podstawą do tego, aby być na rynku i sprostać konkurencji jest szybkość odbioru danej sztuki, dla nas jest to priorytetem - dzisiaj zgłoszenie, dzisiaj odbiór. Wiadomo, że przy jakichś anomaliach pogodowych, gdy jest dużo upadków, może zdarzyć się tak, że czegoś tego samego dnia się nie podejmie, tylko następnego. Nie ma natomiast przypadków, że sztuki leżą po 3-4 dni. Takie sytuacje miały miejsce 9 lat temu - tłumaczy Dariusz Adamiak, wiceprezes P.P.H. Hetman Sp. z o.o.
- Trudno powiedzieć, jak pracują inne firmy. Powinno im zależeć na tym, aby pracować jak najszybciej, ponieważ praktycznie w całej Polsce jest konkurencja i kto nie odbiera szybko - ten z perspektywy czasu nie odbiera wcale, ponieważ inna firma przejmuje dane gospodarstwo - twierdzi wiceprezes.
- Nam nigdy nie zdarzyło nam się mieć jakichkolwiek problemów z firmą odbierającej padlinę, zawsze jest odbierana w przeciągu 24 godzin od zgłoszenia - mówi Paweł Wierzba, p. o. Członek Zarządu OHZ Garzyn, Sp. z o.o.
Nasilenie upadków następuje w miesiącach letnich, gdy występują wysokie temperatury (30 stopni), a dodatkowo gwałtowne opady deszczu podnoszące wilgotność. Wszelkie zmiany ciśnienia także mają niemały wpływ na śmiertelność zwierząt. Średnio do firmy Hetman trafia 400 zgłoszeń dziennie z całego kraju.
- Raczej nie obserwuję skarg, rolnicy nie narzekają na czas odbioru, który standardowo wynosi 24 godziny. Czasami natomiast jest tak, że dzwoni producent, który zgłasza zwierzę, ale mówi, ze padło dwa dni wcześniej - mówi Dariusz Adamiak.
Przedsiębiorca zaznacza, że o szybkości odbioru padłych zwierząt decydują dwa czynniki: pierwszy to aspekt marketingowy - jeśli firma chce współpracować z rolnikami w dłuższym okresie czasu, to priorytetem powinien być jak najszybszy odbiór. Drugi - to weekend. Są firmy, które w sobotę i niedzielę nie pracują.
- U nas w niedzielę jeżdżą tylko samochody w przypadku większych partii. Także, jeżeli ktoś się zgłosi w sobotę o godzinie 20:00, to zwierzę będzie odebrane dopiero w poniedziałek rano. W sobotę natomiast pracujemy do wieczora - tłumaczy.
Rolnicy, mogą po prostu zmienić odbiorcę, jeśli zbyt długo na zabranie padliny i to bez podania konkretnej przyczyny.
Zgłaszając upadek do Powiatowego Lekarza Weterynarii, podają nazwę firmy, która odbierze padlinę, w każdej chwili więc mogą ją zmienić.
- Natomiast w sytuacji, w której muszą czekać na transport, mogą zwierzę wyciągnąć na zewnątrz i przykryć pozostawioną, specjalnie w tym celu przez firmę utylizacyjną, plandeką, która nieco ograniczy nieprzyjemny zapach - mówi Dariusz Adamiak.
Innym rozwiązaniem na uniezależnienie się od zewnętrznych odbiorców jest zamontowanie własnego pieca do utylizacji.
Łączy się to jednak z dodatkowymi kosztami i pozwoleniami. Dlatego też w Polsce na to rozwiązanie decydują się głównie producenci trzody chlewnej, którym zależy na bioasekuracji. Piece do spopielania martwych zwierząt i odpadów poubojowych są skonstruowane wedle określonych wytycznych i spełniają obowiązujące normy.
- Służą one do tego, aby rolnicy mogli w szybki i bezproblemowy sposób usunąć padłą sztukę, dzięki czemu nie musi ona czekać na odbiór, zasmradzać otoczenia i narażać na niebezpieczeństwo zakażenia innych zwierząt - mówi Wojciech Dubiński kierownik do spraw sprzedaży i marketingu w firmie Bentley Polska.
- W naszym gospodarstwie bydło jest oddawane do firmy utylizacyjnej, natomiast trzoda chlewna z fermy w Brylewie jest utylizowana w piecu na miejscu, w gospodarstwie. Stosujemy takie rozwiązanie ze względu na to, aby na teren fermy nie wpuszczać samochodu z firmy zewnętrznej, który mógłby wwieźć jakąś jednostkę chorobową. Zatem utylizujemy sami, aby zachować bioasekurację i nie mieć kontaktu z takim transportem - opowiada Paweł Wierzba z OHZ Garzyn.
Samochody z firmy utylizacyjnej jadą po gospodarstwach, odbierając kolejno padłe zwierzęta, więc ryzyko przeniesienia jednostki chorobowej jest zwiększone. Hodowca może zdecydować się na transport dedykowany (tylko do jego obory czy chlewni), ale to dodatkowo kosztuje. Wojciech Dubiński uważa, że montaż własnej spalarni jest niejednorodnie tańszą perspektywą niż odbiór przez firmę utylizacyjną.
- Niby dofinansowanie jest 100%, ale wszystko zależy od tego, jaka jest tkanka odpadowa. Istnieje rozróżnienie wiekowe i wagowe - zaznacza doradca.
Piec można zamontować w każdym gospodarstwie i dopasować pod kątem rodzaju i ilości odpadów, jakie będą utylizowane. Piece mogą być stacjonarne i mobilne, są nawet takie z naczepami na ciągniki siodłowe.
Na montaż pieca w gospodarstwie potrzebne jest pozwolenie. Za działalność użytkową takiego urządzenia odpowiedzialny jest Powiatowy Lekarz Weterynarii. Użytkownik musi więc wystąpić do jednostki weterynaryjnej z wnioskiem o pozwolenie na nadzorowaną działalność utylizacyjną odpadów tkanki zwierzęcej pochodzącej z własnego gospodarstwa. Drugie pozwolenie trzeba uzyskać ze Starostwa Powiatowego, odnośnie emisji pyłów i gazów do powietrza.
- Załatwienie papierów zależy od elastyczności urzędniczej. Praktycznie jest tak, że jeśli urzędnik zna prawo i spotkał się z taka sytuacją wcześniej, to proces trwa około 2-3 miesięcy, jeśli nie, ciągnie się nawet pół roku - mówi Wojciech Dubińsi.
Na całkowite koszty instalacji składają się - doprowadzenie gazu, pozwolenia, zakup urządzenia.
- Nie jest to tanie, ale dla nas separacja jest najważniejsza. Nie mieliśmy problemu z pozwoleniami. Trzeba zwrócić uwagę na dostawcę gazu ziemnego, który musi mieć odpowiednie parametry - mówi Paweł Wierzba z OHZ Garzyn.
Co z popiołem? To nie zostało uregulowane prawnie.
- Można go więc używać jako tak zwany polepszacz glebowy, którym de facto nie jest, bo nie ma swojej nomenklatury. Na prośbę jednego ze starostw powiatowych przeprowadzaliśmy badania składu popiołu. Okazało się, że w takich odpadach nie ma nic więcej, niż zwykłe minerały, które są między innymi w polepszaczach glebowych. Mogą być także wykorzystywane do podsypywania dróg lokalnych własnych - tłumaczy kierownik z firmy Bentley.
Problemem mogą też być sąsiedzi gospodarstw rolnych, którzy mają czasem obawy w związku z obecnością w ich okolicy pieca do utylizacji. Specjalista opiniuje, że są to obawy nieuzasadnione, ponieważ z pieców nie wydobywają się żadne zapachy ani nawet dym. W zasadzie nawet nie widać czy dana jednostka pracuje. Urządzenie jest wyposażone w dwie komory, pierwsza służy do spalania, tam umieszcza się padłą sztukę. Druga komora natomiast ma osobny palnik i jest nagrzewana do temperatury minimum 850˚C. Przechodzące przez nią gazy zatrzymują się na minimum 2 sekundy, wtedy następuje dopalenie osadów i gazów, które nie uchodzą z komina.
Dofinansowanie utylizacji padłych zwierząt przez ARiMR
Utylizację przeprowadzają zakłady, które mają podpisane umowy z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). Dzięki temu rolnicy mogą odzyskać pieniądze związane z poniesieniem kosztów utylizacji.
W przypadku transportu bydła, świń, kóz, owiec i koni ARiMR pokrywa cały koszt.
Oddaje także 100% wydatków na utylizację bydła, które ukończyło 48 miesiąc życia oraz kóz i owiec po 18 miesiącu życia (zwierzęta z tych grup podlegają badaniom w kierunku BSE).
Natomiast w przypadku unieszkodliwienia padłego bydła poniżej 48 miesiąca życia, owiec i kóz poniżej 18 miesiąca życia oraz świń i koni niezależnie od ich wieku (ARiMR) może dofinansować do 75% kosztów poniesionych przez producenta rolnego (w przypadku producentów rolnych będących płatnikami podatku VAT dofinansowanie Agencji nie obejmuje kwoty podatku VAT, jednak większość rolników rozlicza się z dochodów ryczałtowo).
Dofinansowaniu nie podlegają sztuki:
1. Odebrane od podmiotu zatrudniającego więcej niż 250 pracowników, o rocznym obrocie przekraczającym 50 mln EURO/lub całkowitym bilansie rocznym przekraczającym 43 mln EURO (duże przedsiębiorstwo),
2. Odebrane od osoby nie prowadzącej gospodarstwa rolnego lub działu specjalnego produkcji rolnej,
3. Odebrane od osoby pobierającej świadczenie (emerytura lub renta) z KRUS. Fakt pobierania świadczenia zabrania jednocześnie prowadzenia gospodarstwa rolnego,
4. Odebrane od podmiotu posiadającego 25 % lub więcej kapitału lub prawa głosu organu państwowego,
5. Nie oznakowane w myśl przepisów ustawy z dnia 2 kwietnia 2004 r. o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt.
Warunki, które musi spełnić posiadacz następujących zwierząt gospodarskich:
1. Bydła, owiec i kóz - każdy posiadacz zwierzęcia zobowiązany jest zarejestrować
i okolczykować zwierzęta przebywające w jego gospodarstwie rolnym i ma na to 7 dni od daty urodzin zwierzęcia. Wszystkie sztuki bydła, owiec i kóz mające powyżej 7 dni muszą posiadać numer kolczyka, który nadaje ARiMR.
2. Trzody chlewnej - każdy posiadacz trzody chlewnej zobowiązany jest do oznakowania i rejestracji swoich zwierząt w najbliższym biurze powiatowym ARiMR.
Ważne informacje
1. Każdy posiadacz zwierzęcia przed powiadomieniem zakładu utylizacyjnego o fakcie upadku danej sztuki, zobowiązany jest każdorazowo poinformować Powiatowego Lekarza Weterynarii o tym fakcie.
2. Każda sztuka bydła, która padła w wieku powyżej 48 m-cy oraz owca i koza powyżej 12 m-cy musi zostać zbadana przez wyznaczonego lekarza weterynarii w kierunku przenośnej gąbczastej encefalopatii (TSE). W przypadku bydła poniżej 48 m-cy oraz owiec i kóz poniżej 12 m-cy - sztuki te mogą być zbadane w kierunku TSE w przypadku przypuszczenia wystąpienia choroby.
3. Sztuki padłe odebrane w związku ze zwalczeniem choroby Aujeszkyego nie są dotowane przez ARiMR. Producentowi rolnemu przysługuje jednak prawo do zwrotu poniesionych kosztów utylizacji padłych świń w wyniku działań weterynaryjnych w kierunku choroby Aujeszke’go. Po otrzymaniu od zakładu utylizacyjnego faktury za utylizację sztuk padłych w związku ze zwalczaniem tej choroby producent rolny musi zwrócić się z fakturą do danego Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w celu odzyskania poniesionych nakładów finansowych.
4. Producent Rolny sam wybiera Zakład Utylizacyjny do którego zgłasza odbiór i unieszkodliwianie sztuk padłych