Najpopularniejsze są duże króliki
Hodowcy królików to prawdziwi pasjonaci oddający swojemu hobby każdą wolną chwilę. W naszym kraju jest kilka związków ich zrzeszających, w tym KZHK (Krajowy Związek Hodowców Królików) liczący około 250 członków.
Szacuje się, że liczba zrzeszonych hodowców tych zwierząt dochodzi do 500. Jednak trzeba pamiętać, że drugie tyle stanowią niezrzeszeni.
Do zrzeszonych hodowców - pasjonatów należy Sylwester Staniecki mieszkający w miejscowości Smardzew w woj. łódzkim. Prowadzi swoją hodowlę od 15-tego roku życia. Stado królików przejął po dziadku oraz ojcu i doskonali je genetycznie już od kilkudziesięciu lat. - Mam w tej chwili około 50 królików rasy Belgijski Olbrzym Szary. Moje dorosłe sztuki osiągają wagę dochodzącą do 10 kg. Młode są o 3-4 kg lżejsze. Wykot samic odbywa się najczęściej 2 razy w roku. Samica rodzi przeciętnie od 3 do 7 sztuk - pokazuje swoje okazy hodowca.
W Polsce najczęstsze są rasy duże. Najpopularniejsza z nich to Belgijski Olbrzym Szary, który dorasta do naprawdę imponujących rozmiarów, nawet 12-15 kg. Również bardzo rozpowszechnione są rasy duże takie jak: Francuski Baran i Olbrzym Srokacz Niemiecki.
Jeżeli chodzi o rasy średnie, najchętniej hodowane są rasy z przewagą Kalifornijskich, następnie Nowozelandzkich białych i czerwonych oraz Wiedeńskie niebieskie. W ciągu ostatnich lat bardziej popularne stają się króliki Wiedeńskie białe oraz króliki futerkowe odmian Rex i Castorex. Z królików małych popularny jest Czarny Podpalany. W rasach miniaturowych hodowcy często opierają się na odmianie Hermelin/Baranek francuski miniaturowy oraz Rex miniaturowy.
Właściciele królików w Polsce to głównie osoby pracujące w innych sektorach, dla których hodowla jest bardzo ważna, niemniej przeważnie muszą do niej dokładać. - By utrzymać hodowlę na odpowiednim poziomie, musimy po pierwsze - krzyżować sztuki poprzez nowe nabytki, które najczęściej zdobywamy dzięki kontaktom z innymi hodowcami, poprzez wystawy krajowe hodowlane, takie jak podczas targów rolnych w Bratoszewicach czy podczas dużej imprezy, jaka rokrocznie odbywa się w Wieluniu - wyjaśnia hodowca. - Ja śledzę także portale społecznościowe, takie jak facebook, twitter czy allegro, na których można zarówno sprzedać swój przychówek, jak i kupić interesujące nas sztuki. Dzisiaj trudno jest liczyć na pieniądze w Polsce dla małych i średnich hodowli amatorskich, a przecież takich jest w Polsce najwięcej.
W latach 90-tych i wcześniej hodowcy mieli możliwość sprzedaży mięsa czy skór króliczych w punktach, których było wiele. Popyt, zwłaszcza na skóry, mobilizował ludzi do wszelkiej hodowli zwierząt futerkowych, nie tylko królików. - Z czasem przez lata działalności i rozwoju dużych firm przemysłowych duże fermy i hodowle zaczęły zanikać wraz z punktami skupów. Dzisiaj hodowle królików są traktowane jako hobby. Prawdziwych dużych ferm króliczych nie ma zbyt wiele w Polsce.
Oprócz trudności związanych z prowadzeniem hodowli oraz jej utrzymaniem, właściciele muszą zmierzyć się z chorobami, które mocno dotykają zwierzęta. - Poważnym problemem, z jakim się borykam są choroby królicze - dodaje Staniecki. - Oczywiście jestem zabezpieczony w szczepionki przez gabinet weterynaryjny, z którym współpracuję, jednak nie daje mi to 100 % pewności, że króliki nie zachorują. Rasa, którą hoduję, jest bardzo wrażliwa, a wirusy mutują i są coraz silniejsze. Upadki w mojej hodowli są spore. Bardzo ważne jest, by nie przekarmiać zwierząt, ponieważ królik, który nabierze zbyt dużej masy jest najczęściej nie do uratowania. Podaję w mojej hodowli zielonkę, jęczmień oraz paszę pełnoporcjową. Przy klatkach mają poidełka smoczkowe. Dorosły królik wypija od 1/4 do 1/2 litra wody na dzień, króliki żywione paszami suchymi około 1 litra wody na 1 kg żywej wagi, a samice karmiące 6 do 9 królicząt od 3 do 4 litrów wody.
Hodowla w Smardzewie jest wzorcową w województwie łódzkim, jednak Sylwester Staniecki ma problem z małą powierzchnią przeznaczoną na klatki. - Na razie mam zagospodarowaną całą powierzchnię przeznaczoną na hodowlę. Klatki zajmują mi całe pomieszczenie gospodarskie i część zwierząt trzymam również na świeżym powietrzu. Kilka klatek mam pustych, więc jest jeszcze trochę miejsca na nowy przychówek. Ta niewielka powierzchnia działki ogranicza moje plany rozbudowy hodowli - informuje.