Jak sprzedać drób i zarobić?
"Nie ma większej kontroli mięsa w Polsce, niż u drobiu"
Producenci drobiu są bardzo często kontrolowani. - Moim zdaniem nie ma większej kontroli mięsa w kraju niż u drobiu - stwierdza specjalista. Weterynaria przeprowadza akcje typu np. „antybiotyki w wodzie do picia”. Rzeczywiście, nie da się ukryć, że na 100 stad 80 podaje antybiotyki na początku chowu, ale pod nadzorem weterynarza i z zachowaniem okresu karencji.
- Konsumentów nie powinien obchodzić fakt, czy hodowca podał antybiotyk, czy nie. A jedynie, czy mięso jest czyste. Mam zatwierdzoną ubojnię, jedną z największych w kraju, która bije 250 tysięcy sztuk dziennie, czyli ok. 550 ton mięsa i przypadek wykrycia śladowych ilości antybiotyku zdarza się raz, dwa razy do roku. Przy czym mówimy o dziesięciotysięcznej po przecinku w jednostce ppm. Uważam, że problemu antybiotyków u drobiu nie ma - opowiada Dariusz Krzyżaniak.
Czytaj także: Producenci drobiu: Duże fermy są przyjazne dla środowiska
Nie można oszukiwać, że brojlery nie otrzymują tych środków. W tym temacie istnieje pewien paradoks - organizacje typu „Green Peace” walczą o brak cierpienia zwierząt podczas choroby, czyli podawanie antybiotyków. Więc rolnik z jednej strony musi zaspokoić potrzeby rynku konsumenckiego, który chce kupować mięso od szczęśliwych zwierząt, wolnych od antybiotyków, a z drugiej strony ma obostrzenia i musi się w tym wszystkim odnaleźć.
Kontrole na fermach drobiu
Hodowcy podlegają teraz także urzędowej kontroli oceny łapki, która jest wprowadzona w całej Unii. System polega na tym, że w ubojni bierze się 100 łapek, prawych albo lewych, ocenia się zmiany trwałe w skali od 0 do 2. Wynik zostaje pomnożony przez specjalny współczynnik i powstaje wynik pomiędzy 0 punktów a 200 punktów. W Polsce jednak obowiązuje system skandynawski, który jest o wiele bardziej rygorystyczny niż w innych krajach Unii.
Różnica polega na tym, że jeśli w jednym cyklu, z różnych powodów (często niezależnych od hodowcy), coś nie wyjdzie i wynik oceny przekroczy 80 punktów - producent podlega kontroli urzędowej. W innych krajach Europy liczy się średnia roczna. Oczywiście kontrola nie oznacza od razu zemknięcia fermy i kary finansowej, jednakże zostaje wprowadzony program naprawczy. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że obecnie spełniamy bardzo wysokie normy hodowlane, ponieważ jest to najostrzejszy program na świecie. Dzięki temu mamy otwarte wszystkie furtki, jeśli chodzi o rynki zbytu polskiego drobiu. Jest nam dużo łatwiej.