Najlepsze krowy dają 10 tys. litrów mleka rocznie
Początkowo pracował krótko w Hucie Stalowa Wola, a następnie przez 12 lat w miejscowej gminnej spółdzielni, jego żona była zatrudniona w szkole podstawowej, w administracji. W 1986 roku, gdy teściowie przepisali gospodarstwo, pan Józef zwolnił się z pracy i zaczął unowocześniać i rozwijać produkcję. Jak wspomina, zamiłowanie do pracy na roli miał od dziecka. Z ojcem jeździł w pole i próbował orać, chociaż nie mógł podnieść pługa. Z czasem jego ojciec otrzymał przydział ciągnika C-330. Pan Józef starał się też o taki przydział na swoje gospodarstwo, ale w tamtych czasach obowiązywał w urzędzie gminy regulamin z punktacją. Ponieważ rolnik miał mało pola, z tytułu powierzchni gospodarstwa było mało punktów. Za to korzystne oceniano sprzedaży płodów rolnych. Do tego doszła punktacja za działalność społeczną w Związku Młodzieży Wiejskiej. Naczelnik gminy zaproponował mu kupno ciągnika Massey Ferguson. Kosztował on w tamtych czasach trzy razy więcej niż Ursus C-330. Był problem z gotówką, ale operatywny rolnik szybko załatwił kredyt w banku spółdzielczym i wkrótce w gospodarstwie pojawił się nowy ciągnik Ferguson w oryginalnej wersji angielskiej.
Gdy już był ciągnik, pojawił się problem ze sprzętem towarzyszącym. Maszyny i narzędzia rolnicze można było wtedy kupować tylko na zapisy i trzeba było czekać w długiej kolejce lub na przydział z gminy, ale z tym też nie było łatwo. – Dlatego jedynym rozwiązaniem był zakup używanego sprzętu z przetargów w SKR-ach - mówi pan Józef. W ten sposób najpierw kupił opryskiwacz polowy, następnie rozrzutnik do obornika, służący także jako przyczepa do przewozu różnych ładunków. Stopniowo w ten sposób zdobywał coraz więcej sprzętu rolniczego. Trzeba było za nim jeździć kilkadziesiąt, a nawet sto czy więcej kilometrów. Używany kombajn do buraków Neptun kupił pod Przemyślem, przyczepy ciągnikowe aż w Sanoku, potem siewnik do buraków, ścinacz zielonek Orkan i wiele innych maszyn. Garaże i podwórko zapełniło się szybko różnymi maszynami. Pełna mechanizacja pozwoliła zwiększyć uprawę buraków cukrowych do 7 ha. Były dostarczane do punktu odbioru w Woli Trzydnickiej dla Cukrowni „Ropczyce”. Ich uprawa była bardzo opłacalna. Rolnik świadczył też usługi mechanizacyjne dla sąsiadów. Brał kredyty na zakup maszyn, ale mając stałe dochody, łatwo mógł je spłacać.
O budowie nowej obory i kredycie na tę inwestycję na str. 3