Gryn: Aneksji Ukrainy do UE nie zablokujemy. Rolnicy mogą jednak coś zrobić

Marcin Gryn to młody i prężnie działający rolnik. Prowadzi rodzinne gospodarstwo w miejscowości Sitaniec-Kolonia pod Zamościem. Uprawia 100 hektarów. Odbywa się tam produkcja pszenicy, kukurydzy, rzepaku, ziemniaków i okazjonalnie - soi. Od czerwca 2022 roku jest również wiceprezesem Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych.
Jego zdaniem, aneksja Ukrainy do UE, z uwagi na silne lobby, jest nieunikniona. Powinni to wykorzystać europejscy rolnicy, wymuszając na Brukseli obniżenie rygorystycznych wymagań dotyczących produkcji.
Sytuacja na rynku zbóż jest stabilna
Z panem Marcinem mieliśmy okazję porozmawiać podczas Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce, który odbył się pod koniec marca.
Panie Marcinie, jak ocenia pan aktualną sytuację na rynku zbóż?
Myślę, że aktualna sytuacja na rynku zbóż jest o wiele stabilniejsza. Znajdujemy się w dużo lepszej pozycji, aniżeli rok czy dwa lata temu. Dzisiaj już nie widzimy tak bardzo dynamicznych zmian na naszym rynku krajowym.
Jesteśmy jednak częścią rynku światowego, a tam się już sporo dzieje...
Na rynku światowym decyzje polityczne, chociażby ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych, spowodowały dość duże skoki cen. Były to skoki w rzepaku rzędu 70 euro na tonie w ciągu tygodnia. W zbożach były to nieco niższe różnice.
Myślę, że my, jako producenci zbóż, nie możemy narzekać, ponieważ ta cena jest stabilna w ostatnim okresie. Daje nam jakąś przewidywalność produkcji, jeżeli ktoś osiągał w tym roku dobre plony. A ubiegły rok był stosunkowo łaskawy, jeżeli chodzi o pogodę. Dało się osiągnąć dobre plony i dobrej jakości.
Jedynym niewykorzystanym aspektem było to, że rolnicy, troszkę jeszcze konsekwencją ubiegłych lat, które były kryzysowe, nie mieli możliwości w pełni wykorzystać potencjału przebiegu pogody, która była w roku 2024. O ile opadów było w miarę wystarczająco, to dawki azotowe, w porównaniu z latami ubiegłymi, mocno ograniczyli. Pozwalały one na osiągnięcie jakości konsumpcyjnej pszenicy, natomiast nie była to jakość rzędu 14 punktów procentowych białka, glutenu powyżej 28 czy 30 procent.
Wysokie ceny nawozów spowodowały, że rzeczywiście te plony globalnie w Polsce nie były osiągane takie, jak mogłoby być?
Plony generalnie może udało osiągnąć zadowalające. Natomiast jeżeli mamy odpowiedni plon, bo wystarczyło wody, ale zabraknie tego azotu, który nam to białko buduje niejako, to niestety ta jakość jest troszkę gorsza. Na tej jakości rolnicy też tracą. Zawsze to było około 50-100 zł różnicy na tonie ziarna. Natomiast nie możemy być też skrajnymi pesymistami. Myślę, że możemy ten rok ostatni podsumować dobrze, zaliczyć go do udanych.
Wahania w cenach zbóż są niewielkie
Pytanie zatem, co przyniesie obecny rok? Jakie będą ceny?
Widzimy, że azot powoli nam się pnie w górę. Mamy nadzieję cały czas, że wrócimy do sytuacji przed Covidem, przed wybuchem wojny na Ukrainie, że jednak będziemy mieli stabilny przebieg cen nawozów w całym cyklu rocznym. Dla przykładu: gospodarstwa, które będą kupowały nawozy azotowe w okresie pożniwnym, będą mieć możliwość nabycia po niższej cenie, aniżeli w tym okresie wiosennym, czyli będziemy mieli tą przewidywalność. Tak samo analogicznie mówiąc o sprzedaży ziarna, to ziarno zawsze było najtańsze w żniwa, następnie gdzieś tam stopniowo drożało. Mam nadzieję, że jednak wrócimy do wypłaszczonych wykresów, że nie będziemy mieli z dnia na dzień tych wielkich skoków cenowych. Mamy w pamięci sytuacje z ostatniego 5-lecia, gdy mieliśmy ceny sięgające 5 000 zł za tonę rzepaku czy 2 000 za tonę za tonę zbóż. Natomiast to wcale nie było dobre dla rolników, ponieważ nikt z nas nie wiedział na jakie koszty ma się przygotować, przy jakiej cenie jest dobrze sprzedać.
W ciągu ostatniego roku widzimy, że te różnice są naprawdę znacznie mniejsze. Wahania są na poziomie 200 zł w przypadku pszenicy i 500 zł w kontekście rzepaku, więc jest to już na pewno dużo większa stabilność.
Zagrożeniem dla europejskiego rolnictwa jest odpływ innowacyjnych technologii
Jakie jest pana zdanie na temat umowy Mercosur?
Jakoś bardzo nie dramatyzowałbym. Bardziej niż napływu płodów rolnych do Europy, obawiam się, że z naszego kontynentu będą uciekać innowacyjne technologie. Unia Europejska już jest na tyle obwarowana różnymi obostrzeniami prawnymi. Te technologie jest zbyt drogo produkować dla wytwórców nowoczesnych technologii w rolnictwie, a dla rolników jest zbyt kosztochłonne ich wdrażanie je zbyt drogo wdrażać. To są technologie bardzo długo wdrażane, jest zbyt wiele różnych przepisów przez które trzeba przejść. Przykładem są NGT - nowe techniki genomowe. Są one dostępne już na całym świecie, tylko nie w Europie.
Dlaczego?
Prawo to blokuje. Cały proces prawny jest bardzo kosztowny. Początkowo te koszty spadają na wytwórcy technologii, ale finalnie obciążony jest nimi jej konsument. I dziś producenci tych technologii już nie chcą walczyć z tymi różnymi obostrzeniami prawnymi, natomiast szukają innych rynków: amerykańskich, afrykańskich czy azjatyckich.Niedługo może się okazać, że będziemy taką zapomnianą wyspą, jeżeli chodzi o producentów innowacji rolniczych.
Europa idzie w utopię
A co z Ukrainą?Jest to kolejne zagrożenie.
Myślę, że bardzo wiele się zmieniło od roku ubiegłego, kiedy jeszcze mieliśmy rolników na ulicach, kiedy były te protesty. Dzisiaj problem pozostał, perspektywa nam się troszkę zmieniła.
Widzę tylko jedną możliwą drogę, żeby to się stało, w taki sposób, aby właśnie strona ukraińska stanęła za producentami europejskimi i wymusiła na decydentach europejskich, żeby to Europa zrobiła krok wstecz, żebyśmy mogli znowu produkować na tych samych zasadach co cały świat. Niestety Europa idzie w utopię. Jeśli już Ukraina ma wejść do UE, to użyjmy karty przetargowej, w postaci konieczności obniżenia restrykcji nakładanych na europejskich rolników. Aneksji Ukrainy do UE nie zablokujemy, choćbyśmy się oporem postawili. Nasze miejsce nie jest na ulicach, tylko w polu.
Nawozy z Rosji i Białorusi: "powinniśmy mieć wybór zakupu z importu czy krajowej produkcji"
Chciałbym nawiązać jeszcze do kosztów i do nawozów. Jest grono rolników, którzy twierdzą, że restrykcje nałożone na nawozy pochodzące z Rosji i Białorusi wpłyną negatywnie na rynek w Polsce. Będziemy mogli spodziewać się wzrostu cen nawozów produkowanych w Polsce.
Ten rynek nie lubi próżni, więc podejrzewam, że tutaj zdolności produkcyjne naszych rodzimych producentów polskich, jak i europejskich, wypełnią tę lukę w rynku. Natomiast uważam, że cechą wolnego rynku powinna być ta swoboda, abyśmy jednak mogli wybierać, czy my chcemy kupować import czy krajowe środki produkcji.
Druga sprawa, że ten okres przejściowy wiążący się z nałożeniem ceł, na pewno będzie wiązał się z pewnego rodzaju zwyżką. Pytanie teraz, na ile my będziemy w stanie tą zwyżkę zamortyzować. Jeżeli Europa zrobi krok w tył i dostępne niegdys środki ochrony roślin będą dostępne, będziemy mogli w inny sposób tę produkcję uczynić bardziej dochodową. Wtedy ok. Naj najbardziej wprowadzajmy cła. Możemy wtedy zapłacić parę złotych więcej za nawozy krajowe, ale zawsze musimy patrzeć na to, żeby ta nasza końcowa efektywność kończyła się na plusie dla gospodarstwa. Wszystko zależy od decydentów. Rolnik nie może fundować idei, z której nie wyżyje. Wszystko finalnie kończy się na tym czy to gospodarstwo przetrwa.
Dywersyfikuje sprzedaż płodów rolnych
A jak pana zdanie będą kształtować się ceny zbóż w najbliższym czasie? Mówi się o tym, że one wzrastają, natomiast to jest wzrost niewielki i jakby nie motywuje rolników do tego, żeby sprzedawać zboże.
Nie lubię prognozować. Powiem na przykładzie własnego gospodarstwa. Działam tak, że na tyle, ile mam możliwość sprzedaży niektórych płodów rolnych, dywersyfikuję tę sprzedaż w obrębie całego roku, żeby tę cenę uśrednić. Ewentualnie zakontraktować produkcję po cenie, w którą wliczę sobie już koszty produkcji, zamawiając w tym momencie środki produkcji na całą wiosnę. Jestem w stanie w stanie przekalkulować te koszty tej produkcji, zakładając jeszcze jakiś narzut na przyszły sezon. W ten sposób jestem w stanie oszacować pewną cenę, którą mogę grać, na przykład w kontekście kontraktacji. Druga droga to uśrednianie tej ceny przez sprzedaż partiami. Jak to się będzie kształtowało, ciężko powiedzieć. Dużo zależy od tego co się będzie działo na Ukrainie, wszystko zależy też od przebiegu pogody.
Jak na chwilę obecną wygląda sytuacja na Ukrainie, jeśli chodzi o produkcję zbóż?
Wygląda na to, że Ukraina będzie musiała bardzo dużą część zbiorów zagospodarować na własne potrzeby. Słyszymy z różnych donosów, że globalne zapasy kukurydzy będą się kurczyć, ponieważ konsumpcja przewyższy zbiory.
Te czynniki mogą pozytywnie wpłynąć na cenę.
Taka szansa jest, natomiast ruchy geopolityczne mogą nam tę różnicę oczywiście zminimalizować, no nawet całkowicie ją pochłonąć. Życzyłbym sobie, żeby ten nadchodzący sezon nie był gorszy od ubiegłego i myślę, że będziemy w stanie gdzieś tam tą produkcję kontynuować rzeczywiście z zakładaną rentownością.
- Tagi:
- ceny zbóż
- ceny nawozów
- Ukraina
- Mercosur