Na święta - po produkty prosto od rolnika [ZDJĘCIA, VIDEO]
Święta Wielkanocne zbliżają się wielkimi krokami. Czas na ostatnie zakupy i przygotowania pysznych dań. W tak wyjątkowych okolicznościach może warto zaopatrzyć się w produkty bezpośrednio u rolnika?
Pyszne, niepowtarzalne i zdrowe, według tradycyjnych receptur - przetwory prosto od rolnika
Coraz więcej właścicieli gospodarstw rolnych decyduje się na małe przetwórstwo w ramach rolniczego handlu detalicznego. Spod ręki rolników wychodzą pyszne i zdrowe sery, wędliny czy konfitury. Funkcjonujące od kilku lat przepisy prawa regulujące kwestię przetwórstwa na terenie gospodarstwa ułatwiają otwarcie takiej działalności na terenie gospodarstw rolnych. Rolniczy handel detaliczny zyskuje na popularności. Klienci są w stanie zapłacić wyższą cenę, mają jednak gwarancję dobrego smaku i jakości zakupowanych produktów.
Rolniczy handel detaliczny: Sery, jogurty naturalne i masło
Nasza redakcja miała okazję odwiedzić wiele gospodarstw zajmujących się rolniczym handlem detalicznym. W ostatnim czasie gościliśmy chociażby u państwa Moniki i Piotra Przychodzkich w miejscowości Plebanka na Kujawach, którzy gospodarują na 45 hektarach. Specjalizują się w hodowli krów mlecznych i produkują mleko. Dodatkowo posiadają własną serowarnię.
- Przygoda z serowarstwem zaczęła się nie ode mnie i zupełnie przypadkowo. Mój mąż przez zupełny przypadek pojechał na szkolenie serowarskie wraz ze znajomymi. Ja wtedy zostałam w domu z córką, a z synem byłam w ciąży. Z tego szkolenia Piotr przywiózł dla mnie zestaw serowarski, o którym przypomniał sobie po... miesiącu i zażyczył sera - wspomina Monika Przychodzka.
Serowarnia powstała w marcu tego roku i składa się z: pomieszczenia produkcyjnego, z pomieszczenia do dojrzewania serów i przyzagrodowego sklepiku. - Wyposażona jest w przede wszystkim w kocioł serowarski o pojemności 200 l. Dodatkowo jest też duży stół ze stali kwasoodpornej, gdzie te sery są właśnie produkowane. Nie brakuje też regału do ociekania serów - wymienia nasza rozmówczyni. Pani Monika produkuje przede wszystkim sery podpuszczkowe.
- Są to sery naturalne lub smakowe. Oferuję kilka smaków np. ser z czosnkiem niedźwiedzim, kozieradką lub paprykowy. Robię też sery twarogowe (na nie jest największe zapotrzebowanie - przyp.red.) - takie z zsiadłego, ogrzewanego mleka oraz sery wędzone, które cieszą się coraz większym powodzeniem - wylicza rolniczka.
W serowarni pani Moniki powstają również: jogurty naturalne i masło. - W niedalekiej przyszłości z kolei chciałabym robić przetwory mleczne bez laktozy. Marzy mi się też produkcja serów długo dojrzewających, zwłaszcza kilkumiesięczne goudy, które będą cieszyć podniebienia naszych lokalnych seromaniaków - mówi z uśmiechem na ustach rolniczka.
Czytaj także: Likwidują produkcję krów, bo nie mają następców
Rolniczy handel detaliczny. Wędliny prosto od rolnika
Michał Chwaliszewski z Wielkopolski to rolnik, który z sukcesem realizuje się również, jako przetwórca mięsny. Posiada stado świń, w tym sztuki rasy rodzimej: złotnickiej białej. Od pewnego czasu także zajmuje się produkcją wyrobów wędliniarskich. W tej chwili produkuje różnego rodzaju kiełbasy, wędzony boczek i szynkę.
- Przed świętami jest spore zainteresowanie. Na chwilę obecną nie mam już nic w sprzedaży z wolnej ręki, wszystko na zamówienie – tłumaczy Michał Chwaliszewski z Nowego Belęcina pod Lesznem.
Rolnik przekonuje, że nie miał żadnych większych trudności z uruchomieniem rolniczego handlu detalicznego. Specjałem pana Michała są kiełbasa surowa polska i szynka surowa.
- Podlegam pod weterynarię powiatową. Wiadomo, że wymogi trzeba spełnić, ale nie ma jakiś nadmiernie wygórowanych obowiązków. Wyroby daje się do badania, jest termin przydatności, trzeba zachować czystość w pomieszczeniach - wymienia producent.
Rolniczy handel detaliczny. Dżemy, kompoty i inne przetwory warzywne
Kiszone ogórki czy kapustę, konfitury, sałatki i kompoty to produkty, w jakie można się zaopatrzyć u państwa Pankiewiczów – rolników posiadających gospodarstwo pod Poznaniem. Piotr Pankiewicz z rodziną specjalizują się w uprawie warzyw, które sprzedają w przydomowym sklepiku. Z powodzeniem także realizują się w rolniczym handlu detalicznym. Po ich przetwory przyjeżdżają stali klienci, którzy rozsmakowali się w tradycyjnych dżemach i sałatkach.
Pan Piotr zachęca innych rolników do sprzedaży bezpośredniej.
- Trzeba mieć odwagę i wiarę w to, że się uda. Na pewno trudniej jest to prowadzić na mało zurbanizowanym terenie, gdzie jest niska liczba potencjalnych klientów. Tu, gdzie ja mieszkam, osiedla rozrastają się, jest blisko duże miasto. To z pewnością jest plus - mówi Piotr Pankiewicz.
Ale nawet gospodarstwa położone w dalszej odległości od aglomeracji miejskich mają, jego zdaniem, szansę na powodzenie w sprzedaży bezpośredniej.
- Praktycznie każdy, kto zdecydowałby się na taką formę działalności, przekona się, że mimo wszystko są chętni, bo dziś jest ogromna łatwość dotarcia do klienta poprzez nowe środki komunikacji. Nie jest barierą usytuowanie gospodarstwa nawet kilkanaście kilometrów od większego skupiska ludzi. Dystrybucję można zorganizować w inny sposób - poprzez dowożenie do klienta, co my też robimy. Raz w tygodniu syn pakuje produkty pod konkretne zamówienia i zawozi ludziom do domu - tłumaczy Piotr Pankiewicz.
Według rolnika liczba konsumentów chcących kupować prosto od rolnika będzie rosnąć. - Ludzie nam sami mówią, że nie chcą anonimowych produktów ze sklepu. Przyjeżdżają, bo chcą marchewkę czy ziemniaka od Piotra z Plewisk. I nie jest dla nich barierą, że czasem w markecie za ten sam towar zapłaciliby mniej - mówi rolnik i dodaje, że cenią jego warzywa i owoce za produkcję w systemie zrównoważonego rolnictwa. - Staramy się uprawiać w miarę możliwości naturalnie, bez nadmiernego stosowania środków ochrony roślin, z wykorzystaniem nawozów i środków ekologicznych. Te plony w związku z tym są zdecydowanie mniejsze, a ceny w jakiś sposób muszą to rekompensować, by opłacało się - tłumaczy Piotr Pankiewicz.
Farma Seronada. Pyszne kozie jogurty i sery
W Babkowicach, koło Gostynia w Wielkopolsce od 2017 roku działa Farma Seronada. Zarządzają nią Jolanta Marcinkowska, wspólnie z mężem Jarosławem i synem Grzegorzem. Powstają tam tradycyjne i naturalne sery z mleka owczego, koziego i krowiego, począwszy od delikatnej ricotty (powstałej na bazie bardzo zdrowych białek serwatkowych), serków smakowych (na bazie ricotty z różnymi naturalnymi dodatkami), aż po biały sałatkowy buntz czy twarde, żółte sery długodojrzewające. Farma Seronada w swej ofercie posiada także aksamitne jogurty owcze i kozie.
- Obecnie w sprzedaży mamy buntz kozi z ziołami, buntz krowi czysty lub z czubrycą, ricottę kozią, jogurty owcze, twarde sery dojrzewające krowie i kozie, a także Smocze Ziele, Czekolettę i Paszteciki Makrelowe. Jutro będzie można zakupić u nas również buntz owczy i ricottę owczą – wymienia pani Jolanta.
Najwyższą jakość sera, według mistrza serowarskiego Jarosława Marcinowskiego, uzyska się tylko wtedy, gdy dysponuje się odpowiednimi surowcami. A wytworzenie odpowiedniego mleka, a co za tym idzie i sera, rozpoczyna się już w żwaczu zwierzęcia.
- Dlatego zależy nam na tym, by pozyskiwać mleko od rolników, którzy skarmiają swoje sztuki w jak najbardziej tradycyjny sposób. Zachęcaliśmy okolicznych hodowców do tego, by zainwestowali w krowy rasy Jersey. Chętnie kupowalibyśmy takie mleko do swoich serów - mówi pan Jarosław.
Mleko krowie przetwórcy z Babkowic kupują od pobliskich rolników z Babkowic lub z Siedlca. Mleko kozie pozyskują od rolnika ze Skoraszewic, a owcze - z własnej hodowli.
- Robimy sery klasy premium. Świadomie wystartowaliśmy z tak wysokiej półki wiedząc, że na początku będzie trudno znaleźć odpowiedniego klienta. Powoli jednak docieramy do coraz większej grupy świadomych odbiorców, ludzi poszukujących prawdziwego jedzenia. Odzywają się do nas sklepy ze zdrową i tradycyjną żywnością, restauracje oraz klienci detaliczni. Najlepszą reklamą są dla nas ludzie, którzy rozsmakowują się w naszych wyrobach, powracają i polecają nas innym - przekonuje pani Jolanta.
Funkcjonowanie Farmy Seronada określają przepisy tzw. działalności gospodarczej MOL (marginalnej, lokalnej i ograniczonej), które nakładają na przetwórcę pewne ograniczenia. Pan Grzegorz może sprzedawać swoje wyroby w województwie, w którym mieszka oraz ościennych powiatach, a także w miastach, w których mieszczą się urzędy marszałkowskie. W związku z tym, że mieszkańcy posesji w Babkowicach nie dysponują odpowiednim areałem, nie mają statusu rolnika, dlatego nie mogą sprzedawać na zasadzie rolniczego handlu detalicznego.
- Firma musi spełniać wszystkie normy HACCP i jest na pełnym ZUS-ie - mówi pan Grzegorz. Prowadzenie działalności gospodarczej w pełnym wymiarze wymaga od przetwórców dopełniania wszelkich, ich zdaniem, nadmiernych formalności.- Śmiejemy się, że w tej chwili produkujemy więcej papierów niż serów. Przy każdej produkcji jest sporo kartek do wypełnienia. MOL ma dużo obowiązków, moim zdaniem - za dużo! - tłumaczy pani Jolanta.