Co tak naprawdę robi robot udojowy?
To pytanie zadaliśmy Marcinowi Wasilewskiemu z firmy DeLaval, która niedawno wypuściła na rynek najnowszą wersję robota VMS V310. Przedstawiciel szwedzkiej firmy w naszym kraju krok po kroku tłumaczy na czym polega praca "mechanicznego dojarza".
- Zanim robot przystąpi do działania, identyfikuje krowę i automatycznie sprawdza ustawione przez hodowcę kryteria. Jeśli czas od ostatniego doju jest właściwy lub ilość mleka znajdująca się w wymieniu uzasadnia pobór mleka, dana sztuka będzie dojona. Jeśli nie, krowa jest wypuszczana z robota
- wyjaśnia Wasilewski, dodając że usprawnieniem w całym procesie jest wydzielenie obszaru poczekalni i wstawienie bramki identyfikacyjnej, która będzie dokonywała wstępnej selekcji.
- Dzięki temu styczność z robotem będą miały krowy tylko z pozwoleniem na dój - dodaje ekspert.
Sam proces pozyskiwania mleka robot zaczyna od przygotowania wymienia krowy.
- Za pomocą oddzielnego, piątego kubka, urządzenie myje i stymuluje wymię. Strzyk w końcówce mycia jest "przedzdajany". Dzięki temu mleko, które pozostało w wymieniu od ostatniego doju, i w którym mogły rozwinąć się bakterie i patogeny, nie ma kontaktu z dobrym mlekiem w późniejszej fazie doju właściwego - tłumaczy Wasilewski.
Ostatnim zadaniem, które wykonuje piąty kubek jest osuszenie strzyków. Tak przygotowana krowa jest gotowa do doju właściwego. Za zakładanie kubków udojowych w robocie odpowiada ramię hydrauliczne. Kubki zakładane są na strzyki począwszy od tylnych ćwiartek. Dodatkowo, w najnowszej wersji robota DeLaval, ramię wyposażone jest w system InSight, który sprawia, że hodowca nie musi uczyć robota położenia strzyków u krów - jak to było w poprzednim modelu.
- Założenie 4 kubków udojowych zajmuje robotowi około 20-30 sekund - w zależności od ruchliwości krowy - mówi Marcin Wasilewski.
- W przypadku, gdy krowa zrzuci kubek udojowy, jest on podciągany, płukany z zewnątrz i wewnątrz, a następnie zakładany ponownie - dodaje.
Jeśli chodzi o dój właściwy, cztery kubki udojowe transportują mleko przewodami do jednostki końcowej. Mleko z każdego strzyku przechodzi po drodze przez oddzielny miernik MM27 certyfikowany przez ICAR.
- Analizowany jest wtedy przepływ, przewodność, wykrywane są ślady krwi oraz rejestrowana jest ilość wydojonego mleka przez każdą ćwiartkę. Dzięki tym danym robot potrafi wykonać szereg operacji - informuje przedstawiciel firmy DeLaval.
Pierwszą z nich jest dostosowanie pulsacji indywidualnie do danej krowy.
- Każda krowa inaczej oddaje mleko. W przypadku sztuk, które robią to wolniej, inteligentna pulsacja zapewnia wydłużenie fazy masażu, przez co krócej oddziałujemy na strzyki podciśnieniem przy niższym przepływie, zapewniając im wyższą zdrowotność - tłumaczy Wasilewski.
Drugą operacją jest automatyczne oddzielenie mleka, jeśli przekroczy ono wartości przewodności czy poziom obecności krwi ponad progi ustawione przez hodowcę. Kolejna korzyść to analiza danych przewodności, przepływu oraz wydajności spodziewanej do aktualnej dla każdego strzyku.
- Dane te są analizowane przez odpowiedni algorytm i zamieniane na wskaźnik wykrywalności Mastitis, co pozwala na wykrycie zbliżającego się zapalenia. Wskaźnik ten informuje nas o zmianach od 3 do 4 dni przed wystąpieniem widocznych objawów - mówi Wasilewski.
- Ostatnią z korzyści pomiaru przepływu jest zakończenie doju w idealnym momencie. Zapobiega to „pustoudojowi” - dodaje.