Jest zapotrzebowanie na bydło. Jakich stawek mogą spodziewać się rolnicy?
Kolejny trudny rok dla sektora rolniczego za nami. Nie był on łatwy z pewnością zarówno dla hodowców trzody chlewnej, jak i plantatorów zbóż. Kilkadziesiąt ognisk ASF spustoszyło stada, a niskie ceny zbóż nie zachęcały do sprzedaży, w wyniku czego rolnicy wrzucili ziarno do magazynów. Wydawałoby się, że rok 2024 jest spokojny jedynie dla hodowców bydła. Wykryte jednak w listopadzie choroby - zarówno niebieskiego języka, jak i wścieklizna oraz podpisanie umowy Mercosur - wywołały strach wśród producentów.
Stabilne ceny w pierwszej połowie roku
Analizując wykres średnich cen byków mięsnych na przestrzeni ostatnich kilku lat, można by stwierdzić, że w tym roku utrzymują się one na przyzwoitym poziomie. Wyjątkiem był oczywiście rok 2022, kiedy wybuch wojny na Ukrainie spowodował spore zawirowania cenowe w obszarze wszystkich sektorów rolnych. Do połowy roku 2024 stawki nieznacznie się wahały. Korekty były raczej niewielkie, stąd wykres sinusoidalny. Ceny na rynku wołowym dyktują przede wszystkim rynki zagraniczne i wartość waluty. Mają one duży wpływ na to, co dzieje się rynku lokalnym, ponieważ zdecydowana większość towaru trafia na eksport. Dlatego popyt na bydło cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie. Poszukiwane jest głównie to dobrej jakości. Za takie najwyższą cenę wśród pośredników współpracujących z wiescirolnicze.pl oferuje firma Pigtar.
- Trzymam swój constans, czyli stałą cenę na eksporcie. Mamy wyższy poziom cenowy, bo nam zależy, żeby nasz producent przeżył, a innym zależy, żeby produkował. Nasz ma zarabiać. Tym się różnię od pozostałych firm czy rzeźni. Rzeźnia potrzebuje towar i oni chcą zarobić, ale już nie patrzą, że za rok czy dwa tego producenta nie będzie. A mój producent - dostawca jest powtarzalny. Organizuję mu takie ceny, żeby on cały czas dostarczał - mówił jakiś czas temu przedstawiciel firmy.
A likwidujących swoje stada należy szukać już nie tylko wśród hodowców trzody chlewnej, ale i również w sektorze wołowym.
- U nas widać, że bydła ubywa, niektórzy likwidują i zostają ci duzi rolnicy - mówił Andrzej Wawrzyniak, zajmujący się skupem bydła w województwie wielkopolskim.
Dane statystyczne publikowane przez GUS za pierwsze półrocze 2024 pokazują spadek pogłowia bydła o 0,4% w stosunku rok do roku.
Druga połowa roku z lepszymi cenami bydła
Druga część roku przyniosła ożywienie na rynku bydła. Mniejsza podaż wywarła presję przede wszystkim na ubojniach, co przyczyniło się do wzrostów cen. Podwyżki w rzeźniach automatycznie spowodowały też wzrosty cen w skupach.
- Jak towaru na rynku jest mniej, to później się przebijają jeden przez drugiego i podnoszą - mówił jeden z pośredników, skupujący żywiec wołowy. - Jesteśmy dużym producentem wołowiny, ale zdecydowana większość jest eksportowana. Najlepsze mięso niestety wyjeżdża - dodał Wawrzyniak.
Produkcja wołowiny w Polsce ukierunkowana jest głównie na eksport. Głównymi odbiorcami mięsa są przede wszystkim kraje europejskie. Z kolei eksport żywca do połowy 2024 według danych opublikowanych przez GUS kształtował się na poziomie 24,2 tys. sztuk.
Ceny bydła powinny zadowalać
Nie tylko choroby bydła wzbudziły obawy wśród rolników. Zapowiedź odpisania umowy Mercosur wywołało podobne emocje. Na szczęście, zarówno choroba, jak i umowa, nie wywołały paniki na rynku, a drobne zmiany stawek zaobserwowaliśmy jedynie w kilku skupach. Pod koniec roku najwyższe oferowane ceny przez pośredników za byki mięsne dochodziły do blisko 13,00 zł/kg. Za sztuki najwyższej jakości, rolnik mógł dostać nawet 15,00 zł/kg. Czy jednak wraz z nowym rokiem możemy spodziewać się zmian?
- Uważam, że ceny bydła będą stabilne. Jest ta choroba niebieskiego języka, ale na ceny na razie nie wpłynęła. Jest zapotrzebowanie na bydło, więc ceny powinny się w miarę utrzymywać. Problem może się pojawić, jeżeli w związku z chorobą wprowadzą jakieś ograniczenia - mówił Wawrzyniak.