Bydło to serce tego gospodarstwa
Gdy dojechaliśmy na do Juchowa, czerwcowe słońce zaczynało chylić się powoli ku zachodowi. Na tafli jeziora po sąsiedzku pływały leniwie dzikie kaczki, w powietrzu słychać było odgłos osła (o nim trochę później), a na pobliskim pastwisku majaczyły sylwetki zgrabnych krów. Pamięć przywołała mi film o Juchowie i jedną z wypowiedzi pracownika: - Proszę popatrzeć, jak piękna jest ta krowa. Ma tak wspaniałe proporcje, że gdyby była kobietą, poprosiłbym ją o rękę – zapewniał mężczyzna, któremu również niczego nie brakowało i wskazywał na czarno-białą mućkę obok siebie. Uśmiechnęłam się do siebie z powodu wspomnienia i świadomości bycia tutaj
Głęboko spulchniać i płytko orać
Juchowskie gospodarstwo ma długą historię, ale do życia w swojej aktualnej strukturze powołane zostało w roku 2000 jako fundacja im. Stanisława Karłowskiego, który był pionierem rolnictwa biodynamicznego oraz senatorem okresu międzywojennego. Znajdujące się tutaj gospodarstwo nosi nazwę Spółka Rolnicza Juchowo Sp. z o.o. W punkcie centralnym podwórza wznosi się komin byłej gorzelni. Tam, gdzie kiedyś produkowano alkohol, dzisiaj znajduje się min. serowarnia i pokoje gościnne. Vis a vis gorzelni stołówka, sklep z produktami biodynamicznymi z gospodarstwa, biura i miejsca noclegowe.
Po śniadaniu, z biodynamicznym twarogiem i chlebem, idę na spotkanie z Krzysztofem Ostrowickim, który pełni funkcję agronoma. To on odpowiedzialny jest za 1900 hektarów w klasie IV i V, z których 1600 jest użytkami zielonymi. Na gruntach ornych są przede wszystkim użytki zielone oraz zboża chlebowe, które w młynie przerabiane są na mąkę, a następnie na chleb w piekarni ZAZ-u. Orkisz, owies i żyto plonują w ilości 2-4 ton z hektara i osiągają ceny o 15% wyższe od zbóż ekologicznych. Na użytkach zielonych produkowane jest przede wszystkim siano i w mniejszej ilości sianokiszonka dla 600 sztuk, tu znajdują się też pastwiska. Wszystkie pola stanowią jedną całość, nie są w żaden sposób rozdrobnione, co ułatwia ich uprawianie. Czy zmieniający się klimat daje im się we znaki? - Mamy duże powierzchnie do dyspozycji i sami możemy decydować o zakładaniu oczek wodnych, zakrzewianiu i zadrzewianiu powierzchni pomiędzy poszczególnymi polami. Naszym sposobem uprawiania ziemi chronimy ją przed erozją, a jednocześnie zmniejszamy skutki zmiany klimatu – wyjaśnia Krzysztof Ostrowicki.
Wśród maszyn najważniejszymi są na pewno opryskiwacz do preparatów (ten wzbudza zainteresowanie wszystkich) oraz kultywatory i głębosze, ponieważ jak mówi pan Krzysztof: - Zasadą rolnictwa biodynamicznego jest głęboko spulchniać i płytko orać lub zupełnie wyeliminować orkę.
Cykl zamknięty
Podstawą funkcjonowania gospodarstwa biodynamicznego jest tzw. cykl zamknięty. Oznacza to, że gospodarstwo powinno mieć strukturę zapewniającą mu samowystarczalność. Obecność zwierząt (najlepiej przeżuwaczy) jest obowiązkowa, a ich ilość odpowiednia do powierzchni pól, które zagwarantują ich wyżywienie. Skarmione siano, sianokiszonka i zboże powracają do gleby w formie obornika i kompostu, który jest najcenniejszym nawozem, jaki można stosować w gospodarstwie prowadzonym wg. zasad biodynamicznych. Poprzez obornik i uszlachetnioną jego formę, czyli kompost oraz odpowiedni płodozmian ziemia jest użyźniana, a plony z niej wyższe. W tym miejscu cykl w zasadzie by się kończył, gdyby nie było jeszcze tego, co najważniejsze, a mianowicie preparatów.
Preparaty w krowich rogach
O preparatach biodynamicznych dużo się mówi, ale przeważnie nie za dużo wie. Mając możliwość rozmowy z juchowskim agronomem, nie mogę nie skorzystać z szansy wyjaśnienia mi tego pojęcia przez człowieka, który z preparatami ma do czynienia na co dzień. Aby być bliżej tematu, wchodzimy do piwniczki pod drewnianą konstrukcją, na której postawione są pokaźne beczki. W piwniczce przygotowywane i przechowywane są preparaty, a w beczkach mieszane. W piwnicy panuje przyjemny chłód. Zapach ziół, w tym waleriany unosi się w powietrzu. Tutaj składowane są krowie rogi, wypełniane przez kolejne 5 lat krowieńcem (preparat 500) lub krzemionką (preparat 501).
Ich rola jest zasadnicza.
- Preparaty są szczególnie ważne w gospodarstwie biodynamicznym, ponieważ scalają wszystkie jego elementy, czyli pola, hodowlę zwierzęcą i ludzi pracujących przy nich. Mamy dwie grupy preparatów opryskowych, które produkowane są w rogach krowich i używane do wiosennego oprysku. Preparaty kompostowe powstają ze szczególnych roślin w okresie ich intensywnego wzrostu – tłumaczy mój rozmówca i dodaje, że w powstawaniu preparatu najważniejszą rolę odgrywa człowiek, który go przygotowuje. Preparaty rogowe czekają 6 miesięcy w ziemi, po czym są wykopywane i mieszane z wodą we wspomnianych beczkach.
Proces mieszania preparatów w wodzie trwa godzinę, a ich użycie zaplanowane jest dwa razy w roku: preparaty rogowy rozpryskiwane są na wiosnę, a krzemionkowe - na jesień.
Czy używają kalendarza biodynamicznego? Ten stosowany jest wyłącznie w ogrodzie warzywnym, gdyż na tak dużej połaci pól, jaka jest w Juchowie nie byłoby możliwym zmieścić się w wąskich odstępach czasu, które dyktowane są kalendarzem.
Krowy jak z obrazka
Sercem gospodarstwa, jak na każde gospodarstwo biodynamiczne przystało, są zwierzęta. Najbardziej pożądane są przeżuwacze, więc w Juchowie jest bydło, za które odpowiedzialna jest Monika Liberacka – z zawodu zootechnik. Ta młoda kobieta rozpływa się, gdy mówi o widoku krów wypasających się na zielonych pastwiskach: -To jest mój moment i źródło szczęścia! Jak ja widzę moje wolne krowy na pastwisku to jest to naprawdę coś wspaniałego! Jej szczęście musi być potężne, bo potężne jest stado, które jest pod jej opieką. - Mamy ok. 360 krów mlecznych, w tym brunatna szwajcarska, HF-y i kilka polskiej czerwonej. Wszystkich zwierząt jest ponad 600 sztuk. A szczególny nacisk kładziemy na wysoki poziom dobrostanu – wyjaśnia pani Monika i tłumaczy na czym polega dobrostan ich zwierząt. Przede wszystkim bydło ma dużą powierzchnię bytową, dostępność do pastwisk, wysokowartościowe pasze, opieka weterynaryjna mająca na celu zminimalizowanie użycia antybiotyków, selektywne zasuszanie zwierząt. Przez cały rok zwierzęta mają możliwość wyjścia pod „gołe niebo”, a to dzięki przestrzeni niezadaszonej, w którą wyposażony jest każdy budynek inwentarski. - Nawet zimą, kiedy nasze zwierzęta nie wychodzą na pastwisko, mają możliwość korzystania z deszczu, słońca i ruchu. Ruch i światło są bardzo istotne dla zdrowia i profilaktyki.
Wiele laktacji, wiele mleka
Pod opieką zespołu Moniki Liberackiej juchowskie krowy są nie tylko szczęśliwe ale również dają mleko w ilości, której nie trzeba się wstydzić. - W ciągu jednej laktacji nasze krowy są w stanie dać 6800 – 7000 kg ale dla nas nie jest istotne ile nam krowa da mleka w jednej laktacji lecz jaką ma wydajność życiową. Średnia wydajność życiowa w naszym stadzie oscyluje w granicach 43 tys. kg. Średnio mamy nasze krowy 7 laktacji a to jest już naprawdę bardzo dobry wynik – mówi nie bez satysfakcji i z uśmiechem na twarzy moja rozmówczyni i opowiada o swojej ulubienicy – najstarszej krowie, która bardzo niedawno obchodziła 19-te urodziny i dała ponad 88 tys. kg mleka.
Juchowskie mleko biodynamiczne częściowo jest przetwarzane w tutejszej serowarni a częściowo dostarczane do zaprzyjaźnionej mleczarni XX, gdzie produkowane są ekologiczne produkty nabiałowe. Jednym z celów na przyszłość jest zwiększenie ilości przetwórstwa we własnym gospodarstwie, tym bardziej że część mleka oddawana jest do mleczarni konwencjonalnej. Dzieje się tak ze względu na małe zapotrzebowanie w Polsce na ten wyjątkowy produkt, jakim jest mleko biodynamiczne. To przykra wiadomość.
Biodynamiczna kontrola
Z rozmowy z ekspertem rolnictwa ekologicznego i biodynamicznego, kontrolerem z ramienia międzynarodowej organizacji Demeter dr inż. Urszulą Sołtysiak dowiaduję się, że najważniejszym wyróżnikiem rolnictwa biodynamicznego jest stosowanie preparatów biodynamicznych. Przygotowywane w gospodarstwach biodynamicznych, używane są w formie oprysków do aktywizowania mikroorganizmów w glebie. Kolejnym ważnym wyróżnikiem jest całościowy charakter gospodarstwa, postrzeganie go jako swoisty organizm. Musi być ono w całości prowadzone jako biodynamiczne, nie dopuszcza się w jego ramach współistnienia części ekologicznej, czy konwencjonalnej.
Pytam co dla niej, jako inspektora Demeter jest najważniejsze podczas kontroli gospodarstwa: - Najważniejsze jest sprawdzenie dokumentacji pod kątem stosowania. preparatów biodynamicznych. Zapisy te powinny być dokonane zarówno w rejestrze zabiegów agrotechnicznych, gdyż preparaty biodynamiczne są uwzględnione w przepisach UE, jak również – w specjalnym formularzu upraw Demeter. Oprócz tego muszę naocznie stwierdzić, czy preparaty biodynamiczne są właściwie przechowywane oraz czy gospodarstwo posiada odpowiedniej wielkości pojemniki do przygotowywania cieczy roboczej czyli do energicznego mieszania wspomnianych preparatów w wodzie. W przypadku gospodarstwa w Juchowie, które jest największym gospodarstwem biodynamicznym w Polsce, jest to kilka dużych beczek. Muszę również stwierdzić posiadanie przez gospodarstwo opryskiwacza z odpowiednimi dyszami, który pozwoli na wykonanie zabiegów – wyjaśnia Urszula Sołtysiak.
Dziwię się, że juchowskie gospodarstwo posiada dwa certyfikaty: biodynamiczny i ekologiczny. Dotychczas myślałam, że posiadanie biodynamicznego wystarcza. Byłam w błędzie. - Warunkiem poddania się certyfikacji w zakresie rolnictwa biodynamicznego jest dysponowanie certyfikatem rolnictwa ekologicznego. Ja jako inspektor rolnictwa biodynamicznego, nie muszę sprawdzać tego, co zweryfikował inspektor rolnictwa ekologicznego. Muszę natomiast mieć wgląd do protokołu z ostatniej kontroli ekologicznej i dołączyć jego kopię do dokumentacji pokontrolnej Demeter – wyprowadza mnie z błędu Urszula Sołtysiak. To od niej dowiaduję się, że na certyfikacie “biodynamicznym” nie jest uwzględniany tonaż poszczególnych płodów rolnych lecz wielkości powierzchni uprawowych. Dzieje się tak dlatego, że w biodynamicznej koncepcji gospodarowania najważniejsza jest żyzność gleby.
Osioł i Jeremi
Moim ulubionym miejscem w Juchowie jest… obora. To tutaj żyje wspomniany na początku osioł, którym okazała się piękna krowa z grzywką podobną do tej naszego redakcyjnego kolegi. To tutaj jest królestwo Jeremiego – stworzenie o majestatycznym wyglądzie, imponującej wielkości i kojącym duszę promieniowaniu. Siedząc z nim nos w nos czerwcowego popołudnia, czułam się jak na planie filmu „King Kong”. Siedziałam przy nim cicho i czułam we włosach ciepły oddech z jego potężnych nozdrzy. Szorstkim językiem lizał wewnętrzną stronę moich dłoni, a ja gapiłam się w jego mądre i spokojne oczy mając nadzieję, że ta chwila nigdy się nie skończy. Niestety skończyła się. Pozostał film, który nakręciliśmy, rozmowy i wspomnienia oraz plany, że kiedyś tu jeszcze wrócimy. A wrócimy na pewno!