Spółdzielnia, która szanuje polskich rolników [VIDEO]
Mieszkańcy dużych miast wcale nie muszą kupować warzyw i owoców w centrach handlowych. I nie wszyscy to robią. Kiełkują, co cieszy, oddolne inicjatywy, które zrzeszają lokalnych producentów rolnych oraz konsumentów. Korzysta na tym rolnik, bo ma zapewniony zbyt i gwarantowaną cenę oraz klient, który otrzymuje produkt najwyższej jakości. Jest jeszcze jedna strona, która na tej współpracy korzysta - środowisko naturalne.
Kooperatywy spożywcze działają w kilku miastach w Polsce. Z reguły funkcjonują one na zasadzie grupowych zamówień u rolników. Osoby chcące pozyskiwać produkty ze sprawdzonych źródeł nawiązują kontakt z w wybrami producentami i kupują u nich. Czasem nawet oferują swoją pomoc przy zbiorach czy wsparcie finansowe w przypadku nieoczekiwanych zjawisk pogodowych i klęsk urodzaju. Kooperatywa "Dobrze" z Warszawy, która od jakiegoś czasu działa jako spółdzielnia poszła o krok dalej, otworzyła kilka sklepów, w których kupować mogą także osoby niebędące członkami zrzeszenia. W warszawskiej kooperatywie od początku jej działania, a więc od 10 lat działa Katarzyna Maciąg.
- Początkowo byliśmy nieformalną grupą zakupową, która, zazwyczaj, raz w tygodniu składała zamówienie u rolników i spotykała się z nimi w umówionym miejscu oraz czasie, żeby te zamówienia odbierać - opowiada Katarzyna Maciąg.
Później zawiązało się stowarzyszenie składające się z kilkuset gospodarstw domowych. W marcu tego roku kooperatywa „Dobrze” przekształciła się w spółdzielnię, która ma pod sobą dwa sklepy.
- Od samego początku, tak naprawdę, funkcjonowaliśm jako spółdzielnia i chcieliśmy bardzo do tego momentu dojść, kiedy formalnie staniemy się spółdzielnią. I to się właśnie wydarzyło w marcu tego roku. Właścicielami sklepów są wszyscy członkowie i członkinie wcześniej stowarzyszenia, teraz spółdzielni. Działamy na zasadach barterowych, to znaczy, że osoba, która jest w spółdzielni, wpłaca składkę, która miesięcznie wynosi trzydzieści złotych i odrabiała trzy godziny dyżuru. Dzieki temu może liczyć na niższe ceny w sklepie - tłumaczy Katarzyna Maciąg.
Podczas wspomnianych dyżurów członkowie spółdzielni pomagają sprzedawcy, który jest zatrudniony w sklepie, m.in. wykładają towar.
- Podstawową korzyścią dla osób, które są członkami kooperatywy tutaj na miejscu i naszymi klientami równocześnie, jest to, że mają przede wszystkim niższe ceny, czyli dla członków spółdzielni mamy niższe marże. I są też jednocześnie częścią całej społeczności wokół kooperatywy. Każda osoba, która należy do spółdzielni ma swoje prawo głosu, o wszystkim decydujemy wspólnie. Wszystkie decyzje strategiczne jakieś kierunkowe, podejmowane są na walnych zgromadzeniach, gdzie każdy ma swoje prawo głosu. Wspólnie decydujemy o tym, jakie produkty chcemy, a jakich nie chcemy mieć. Niedawno stworzyliśmy nową wersję ankiety asortymentowej, żeby się dowiedzieć, czego członkom spółdzielni brakuje, co by chcieli zmienić, czy mają jakieś zastrzeżenia co pewnych produktów - mówi Katarzyna Maciąg.
W zależności od sezonu Spółdzielnia “Dobrze” współpracuje z kilkunastoma, a nawet kilkudziesięcioma rolnikami. Wszyscy ci produceni mają zapewniony zbyt w dobrych cenach.
- To jest chyba największa zaleta współpracy. Bardzo dbamy o to, żeby rolnicy byli uczciwie wynagradzani za swoją pracę. Jeździmy też do nich, dowiadujemy się na bieżąco z jakimi problemami się borykają. Zdarzało się też, że sami pomagaliśmy im w jakiś zbiorach, jeżeli była jakaś krytyczna sytuacja albo wspomagaliśmy ich finansowo, robiąc akcje wewnętrznie, kiedy na przykład była powódź i były zalane w dużej mierze pola jednego z naszych rolników - wymienia Katarzyna Maciąg.
Spółdzielni “Dobrze” zależy na tym, by produkty spożywcze sprowadzane były z możliwie najbliższych terenów.
- Rolnicy są w dużej mierze z województwa mazowieckiego. Staramy się być jak najbardziej lokalni, oczywiście w miarę możliwości dostępności takich produktów. Natomiast to są głównie woj. mazowieckie, lubelskie, a także bliskie Podlasie i Mazury - zaznacza Katarzyna Maciąg.
Zawieranie współpracy z okolicznymi rolnikami to nie tylko wspieranie lokalnego rynku, ale także pozytywne wpływanie na środowisko naturalne.
- Dbamy o to, by jedzenie, które nabywamy, podróżowało jak najkrótszą odległość, żeby zostawiało jak najmniejszy ślad węglowy. Wychodzimy z takiego założenia, że tak naprawdę najbardziej służy nam to, co rośnie wokół nas, w sezonie, bo jakby jedną kwestią jest lokalność, drugą - sezonowość. Mamy taką zasadę że nie sprowadzamy z zagranicy żadnych warzyw poza sezonem, czyli powiedzmy, jeżeli pomidory mamy w tym roku do późnej jesieni, bo jest niesamowita pogoda, to jakby na zimę będzie przerwa. Nie będziemy sprowadzali ich nagle z Włoch, Hiszpanii czy skądkolwiek, gdzie jeszcze będą, tylko po prostu będziemy pokornie jeść warzywa korzeniowe i czekać aż na wiosnę czy wczesnym latem pojawią się następne - zapewnia Katarzyna Maciąg.
W asortymencie sklepów kooperatywy “Dobrze” są m.in. mąki prosto od rolników, makarony i przede wszystkim duże ilości produktów kupowanych na wagę, orzechy, strączki, kasze, ryże oraz suszone owoce. - Zwłaszcza w wypadku tych ostatnich to są produkty, które posiadają certyfikaty ekologicznie. Są dosyć drogie, ale dzięki możliwości zakupu na wagę, można nabyć mniejszą ilość, na przykład 4 śliwki suszone. Dodatkowo nie ryzykujemy, że coś nam się zmarnuje, zepsuje. Staramy się wszystko, co tylko możemy tak naprawdę, pozyskiwać w opakowaniach zbiorczych, tak, żeby móc sprzedawać produkty na wagę. Bardzo nam na tym zależy, żeby z ilości tych opakowań jak najbardziej schodzić i też o tym na bieżąco rozmawiamy z różnymi naszymi dostawcami. Staramy się zmienić też ich podejście, jeżeli sami od początku nie mają podejścia pro "zero waste" - tłumaczy Katarzyna Maciąg.
W jaki sposób kontrolowana jest jakość produktów sprowadzanych do sklepów?
- Przede wszystkim razem weryfikujemy produkty organoleptycznie. Zawsze prosimy też o feedback klientów. Wśród naszych stałych klientów mamy sporo mam z małymi dziećmi, które często reagują alergią na warzywa i owoce, które zawierają nawet śladowe ilości pestycydów. Mamy przychodzą i po prostu mówią nam: “wiem, że te wasze jabłka są w porządku, bo u mojego dziecka nic niepokojącego się nie dzieje” - przytacza Katarzyna Maciąg.
Jednym z rolników, który od 7 lat współpracuje ze Spółdzielnią “Dobrze” jest Kazimierz Miąsek, który wspólnie z synem posiada kilkunastohektarowe gospodarstwo ekologiczne w Zakrzewie.
- Moja przygoda z kooperatywą rozpoczęła się od tego, że sprzedawałem swoje warzywa i owoce na bazarze przy ul. Żelaznej. Członkowie tego stowarzyszenia przychodzili i smakowali moje towary. Potem umówiliśmy się, ustaliliśmy cenę i tak po troszku zacząłem im sprzedawać. Teraz w swoim asortymencie mam m.in. ziemniaki, buraki, marchew, jabłka, śliwki, gruszki, pomidory i kapustę - opowiada Kazimierz Miąsek.
Największy problem, z jakim boryka się gospodarz, to brak rąk do pracy. Ubolewa także na tym, że “mali rolnicy” nie mają szans dostania się ze swoim asortymentem do sieci handlowych.
Pan Kazimierz cieszy się, że może współpracować z kooperatywą.
- Taka forma współdziałania to mądra rzecz. Mamy przynajmniej stałe, minimalne, źródło dochodu. Mam u swoich klientów uznanie i szacunek, to jest dla mnie też ważne - mówi Kazimierz Miąsek.
Kooperatywa “Dobrze” zwiększa dostęp do dobrej jakości żywności w mieści, wspiera lokalne i zrównoważone rolnictwo, tworzy społeczność opartą na współpracy i demokracji. W tej chwili organizację tworzy 480 członków.