Zakłady wylęgu drobiu w tarapatach. Proszą Jurgiela o pomoc
Zakłady produkujące pisklęta i jaja wylęgowe znalazły się w dramatycznej sytuacji - alarmuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz. Wszystko przez panującą w naszym kraju ptasią grypę.
Apelują więc za pośrednictwem Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz o pomoc do ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Uważają, że bez zdecydowanych działań polskiego rządu wiele firm może stracić płynność finansową.
- Środowisko drobiarskie nie domaga się dla zakładów wylęgowych specjalnego traktowania. Chodzi jedynie o zdecydowane działania polskiego rządu zmierzające do ustanowienia procedury regionalizacji w miejsce zakazów eksportowych obowiązujących w wielu krajach leżących poza Unią Europejską - zaznacza KIPDiP.
Powołuje się jednocześnie na sukces rządu Ukrainy, który potrzebował tylko niespełna dwóch miesięcy, by umożliwić swoim firmom powrót na zamknięte rynki europejskie dzięki wprowadzeniu procedury regionalizacji.
Przedstawiciele zakładów wylęgu drobiu chcą również, aby Krzysztof Jurgiel zmienił przepisy o rekompensatach w związku z wystąpieniem w Polsce ptasiej grypy. - Obecne zasady wykluczają zakłady wylęgu z grona podmiotów mogących starać się o rekompensaty, co - zdaniem środowiska drobiarskiego - jest niesprawiedliwe i krzywdzące - uważa KIPDiP
Według danych za pierwszych 11 miesięcy 2016 r,, z Polski wyeksportowano 74 miliony piskląt drobiu i 77 milionów sztuk jaj wylęgowych. Na samą Białoruś wyjechało z naszego kraju blisko 13 mln piskląt oraz 12 mln jaj. - Daje to obraz skali problemu z jakim boryka się branża wylęgu drobiu - zaznacza KIPDiP.
Zdaniem izby drobiarskiej, brak zdecydowanych działań rządu może rzucić cień na sukces Polski jako czołowego producenta drobiu w Unii Europejskiej.
- W dłuższej perspektywie obecna sytuacja może negatywnie wpłynąć na polską bazę genową i wylęgową, a w efekcie zachwiać bezpieczeństwem żywnościowym naszego kraju - sądzi KIPDiP