Uprawa bobowatych bez środków ochrony - czy jest możliwa?
Komisja Europejska w swoim komunikacie z 13 lutego poinformowała, że rolnicy, którzy na 4% swoich gruntów ornych będą uprawiać rośliny wiążące azot bądź międzyplony - oczywiście bez stosowania środków ochrony roślin - zostaną uznani w tym roku (a więc tymczasowo) za spełniających normę GAEC 8 (wymagającącej m.in. przeznaczenia części gruntów ornych na obszary lub obiekty nieprodukcyjne). Należy ją spełnić, aby otrzymać wsparcie, a więc płatności bezpośrednie, w tym ekoschematy, w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Czy jest rzeczywiście rozsądne rozwiązanie?
Utrzymywanie roli bez okrywy
Dr inż. Krzysztof Gawęcki z Krajowego Zrzeszenia Producentów Roślin Białkowych, producent soi z wieloletnim stażem, zwraca uwagę na to, że jeżeli skupimy się na aspektach środowiskowych i dobroczynnym oddziaływaniu roślin na glebę, na jej strukturę, właściwości fizyczne, chemizm gleby i aktywność biologiczną, to możemy z całą pewnością stwierdzić, że ugorowanie, czyli utrzymywanie roli bez okrywy roślinnej szkodzi glebie.
- Taki stan nie występuje w warunkach naturalnych. Na glebach urodzajnych, a o takich mowa w kontekście ugorowania, w przyrodzie zawsze występuje jakaś okrywa roślinna. Rośliny chronią glebę przed erozja wodną, wietrzną. Wydzieliny korzeniowe stanowią podstawowe źródło energii dla mikroorganizmów glebowych, ale okrywa roślinna również zabezpiecza przed nadmiernym nagrzewaniem się wierzchniej warstwy gleby chroniąc tym samym mikrobion gleby oraz ogranicza ewaporację, czyli odparowanie wody z powierzchni pola - wyjaśnia ekspert.
- Zatem, odpowiadając na pytanie, czy odstępstwo od ugorowania jest rozsądnym rozwiązaniem - w aspekcie środowiskowym na pewno tak - uważa specjalista.
Bobowate a środki ochrony roślin
Dr inż. Krzysztof Gawęcki mówi także o tym, że dopuszczenie uprawy roślin bobowatych, przeznaczonych na nasiona, czyli uprawa towarowa tych gatunków, zamiast ugorowania, mogłaby się okazać rozwiązaniem bardzo korzystnym dla rolnika. - Można by dzięki temu zwiększyć udział rodzimych komponentów białkowych w produkcji pasz! Jednak każdy kto uprawia/uprawiał rośliny bobowate wie, że bez ochrony herbicydowej uzyskanie wysokiego plonu dobrej jakości jest bardzo trudne, a czasami niemożliwe, ponieważ konkurencja ze strony chwastów nie pozwala roślinom uprawnym osiągnąć dojrzałości w odpowiednim terminie i bardzo często uprawy te zostają przeznaczane na tzw. zielony nawóz - tłumaczy nasz rozmówca. Zaznacza jednocześnie, że takie rozwiązanie ma również swoje dobre strony w wymiarze korzyści środowiskowych, ale w aspekcie ekonomicznym już niekoniecznie. Dlaczego? - Ponieważ materiał siewny stanowi jedną z najwyższych pozycji kosztowych w sumie kosztów uprawy roślin bobowatych. Uprawiając rośliny z przeznaczeniem na zielony nawóz lub w celu zwiększenia udziału materii organicznej w glebie, dostępne są inne, lepsze rozwiązania, jak na przykład wysiew mieszanek międzygatunkowych, w których oczywiście powinny się znaleźć rośliny bobowate wiążące azot z atmosfery, ale jako jeden z komponentów takiej mieszanki, w towarzystwie innych gatunków i może to być rozwiązaniem tańsze, a dające więcej korzyści środowiskowych - wyjaśnia dr inż. Krzysztof Gawęcki. Dlatego, według eksperta, na gruntach wyłączonych z obowiązku ugorowania, zamiast ryzykownej uprawy roślin bobowatyh BEZ możliwości stosowania pestycydów, lepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie międzyplonów.
- Starannie wykonana uprawa i siew odpowiednich mieszanek w możliwie najwcześniejszym terminie, zaraz po zbiorze rośliny uprawianej w plonie głównym, powinno przynieść więcej korzyści zarówno rolnikowi i środowisku - uważa specjalista.
- Mając jednak świadomość jaki płodozmian dominuje w naszym kraju, jak duży mamy udział zbóż w strukturze zasiewów, każdy rolnik musi indywidualnie przeanalizować, czy jest w stanie w swoim gospodarstwie zastąpić ugorowanie poprzez siew międzyplonów - dopowiada producent soi.
Czytaj także: