Zalety i wady rękawa powietrznego w opryskiwaczu
Warto zainwestować w opryskiwacz z belką z rękawem powietrznym?
Coraz bardziej popularne stają się opryskiwacze z zamontowaną belką z rękawem powietrznym. Same rękawy nie służą tylko podczas złej, głównie wietrznej pogodzie, lecz również w innych sytuacjach. Firma Hardi w swojej ofercie posiada ów rękaw, stosowany z techniką TWIN. I to na jego przykładzie przedstawię Wam zalety i wady stosowania tego pomocnika.
Zalety rękawa powietrznego w opryskiwaczu
Wielu z Was musi wykonać zabieg w wyznaczonym terminie. Jednak jak sami wiecie, pogoda w ostatnich latach nas nie rozpieszcza. Częste opady deszczu i wiatry nie pozwalają na prawidłowe przeprowadzenie oprysków. Wspomniana technika pozwala na bezpieczną pracę podczas wiatru o prędkości nawet 8 m/s, przy wilgotności względnej 50-95%. Nie można nie wspomnieć również o prędkości. Przy każdym zabiegu zawsze powstają małe powiewy, spowodowane przesuwaniem się chmury oprysku. Kiedy jedziemy klasycznym zestawem, operator musi prowadzić swój pojazd z niską prędkością. W innym przypadku następuje dość duże znoszenie cieczy. Sam miałem okazję widzieć oprysk przy minimalnym wietrze z wykorzystaniem lokalnego patentu i dwóch operatorów - jeden z nich prowadził pojazd, a drugi szedł obok opryskiwacza uniemożliwiając rozchodzenie się substancji poza pole działania. Z jednej strony substancja nie szkodzi sąsiednim uprawom, a z drugiej osoba idąca obok opryskiwacza musi wdychać toksyczne opary. Przedstawiam Wam tę sytuację, jak tanim i nieefektywnym sposobem nie pozwala się na zbędne rozprzestrzenianie oprysku, przy okazji niszcząc swoje zdrowie.
Stosowanie techniki TWIN pozwala na zmniejszenie dawki na hektar nawet do 50%! Oszczędności wynikają z redukcji naniesienia cieczy na glebę od 40 do 70%.
Czytaj także: Seria CR Revelation New Holland. Nowy kombajn CR7.80
Wady rękawa powietrznego w opryskiwaczu
Stosowanie już zakupionego rękawa niesie za sobą oszczędności. Jednak sam zakup jest kosztowną inwestycją, zwłaszcza w przypadku nowego sprzętu. Dlatego wielu rolników rezygnuje z „wygodnego pomocnika”. Jednak osoby znające zalety tej techniki, poszukują sprzętu używanego, często sprowadzanego zza granicy. Opryskiwacz ciągany Hardi Commander 2800 z belką 18 metrową, wyposażony w tą technikę z 2005 to koszt ok. 50 tys. zł. Natomiast na wersję zawieszaną o pojemności 1200l, 2 lata starszą można wydać 15 tys. zł. Aż 1,16 mln złotych trzeba przygotować na nowego Commandera 3300. Wysoka cena opryskiwaczy z rękawem, powoduje, że rolnicy nie inwestują w technologię, która może ułatwić im pracę.
Przy obecnych warunkach pogodowych i konieczności terminowego stosowania środków ochrony roślin jedyną metodą jest zastosowanie rękawa powietrznego, profesjonalnie zwanego pomocniczym strumieniem powierza. Sam taki zawieszany opryskiwacz nazywam „Husarzem”. Nie ze względu na popularny środek „Huzar”, lecz na jego wygląd, przypominający skrzydła husarskie. Technika ta pozwala na szybsze rozprowadzenie cieczy, przy większej prędkości i mniejszej dawce na hektar.