Więcej pieniędzy na konserwację rowów
- Ten rok będzie przełomem - tak o działalności Rejonowego Związku Spółek Wodnych w Śremie mówi jego szef Wiesław Klak. Skąd takie stwierdzenie?
Ponad milion złotych łącznie przeznaczyły samorządy w powiecie śremskim na działalność ich spółek wodnych. Środki przekazały wszystkie gminy: Śrem (420 tys. zł), Książ Wlkp. (84 tys. zł), Dolsk (58 tys. zł), Brodnica (46 tys. zł) oraz starostwo (52 tys. zł). Kryterium, jakim kierowały się gminy przy ustalaniu kwoty dofinansowania, jest liczba zameldowanych osób na danym terenie. Zdecydowano się przekazać 10 zł od jednego mieszkańca. Takiego zastrzyku gotówki rejonowy związek spółek wodnych jeszcze nigdy wcześniej nie miał. Utrzymywał się głównie ze składek członkowskich oraz niewysokich dotacji. Uznano, że dotychczasowy budżet związku nie wystarczy na wykonanie niezbędnych zadań konserwatorskich na melioracjach. Włodarze zauważyli, że stan śródpolnych rowów jest niezadowalający. I należy się tym niezwłocznie zająć. - W chwili obecnej główne cieki podlegają konserwacji co 3-5 lat, pozostałe nawet co 10 – 12 lat. Powoduje to znaczny spadek przepustowości tych urządzeń i wzrastanie kosztów utrzymania cieków. Brak konserwacji rowu przez okres 10 lat w praktyce skutkuje koniecznością wykonywania jego odbudowy – remontu, co pociąga za sobą wzrost nakładów finansowych - tłumaczy Alina Wolarczyk, inspektor w Wydziale Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Śremie. Urzędniczka dodaje, że należałoby co roku objąć konserwacją około 57 km cieków, czyli 35% z ich ogólnej długości na terenie powiatu śremskiego. Jest to możliwe jedynie w przypadku, gdy związek spółek wodnych dysponuje odpowiednią kwotą. - W poprzednich latach, ze względu na to, że nie było środków na konserwację, popracowaliśmy miesiąc czy dwa i było po temacie. Wówczas rozglądaliśmy się za innymi zleceniami. Po pierwsze po to, żeby się utrzymać, a po drugie, aby były pieniądze na wypłaty zimą czy zakup sprzętu. W tym roku skupiliśmy się na robotach na rowach i drenarce - informuje Wiesław Klak, kierownik Rejonowego Związku Spółek Wodnych w Śremie. - Do tej pory wykonywaliśmy rocznie konserwację na długości 10% wszystkich rowów, to w tym roku dojdziemy do 30 - 40%. Wykonamy więc 6-krotnie większą pracę niż w przeszłości. To będzie przełom - dodaje.
Związek spółek podjął się w tym roku działań na terenie każdej z gmin. Na rowach zajmuje się wykaszaniem porostów ze skarp i dna cieku, robotami ziemnymi, mechanicznym karczowaniem drzew, wykonaniem napraw przepustów rurowych na drogach dojazdowych do pól oraz ręcznym usuwaniem namułu z dna cieku. Wiesław Klak przewiduje, że program dotyczący współfinansowania związku przez samorządy potrwa jeszcze przez kolejne dwa lata. - W tym czasie jesteśmy w stanie doprowadzić urządzenia wodne do w miarę odpowiedniego stanu technicznego. Nigdy nie będą idealne, ale wtedy będzie to jakoś funkcjonowało - stwierdza.
Obszar, na którym działa Rejonowy Związek Spółek Wodnych w Śremie, wynosi 8 070 hektarów. Są to tereny zdrenowane oraz przyległe do śródpolnych rowów. Opłata roczna za uczestnictwo w spółce oscyluje w granicach od 20 do 24 zł/ha. Poprzednio stawka wynosiła od 11 do 13 zł, wzrosła między innymi dlatego, żeby móc wnioskować o dotację z urzędu marszałkowskiego czy wojewódzkiego. Jednym z wymogów przyznania pieniędzy z budżetu państwa czy województwa jest odpowiednia wysokość składki członkowskiej, która nie może być niższa niż 20 zł/ha. W tym roku spółkom z powiatu śremskiego, w ten sposób udało się zdobyć ponad 70 tys. zł. Ściągalność pieniędzy od rolników jest na poziomie 50 - 70%. - Zależy to od konkretnej gminy - mówi Wiesław Klak.
Oprócz często wystarczających środków, kwestie, które nastręczają najwięcej trudności spółkom wodnym, dotyczą także ewidencji gruntów rolnych. W czym rzecz? - Jesteśmy poza obiegiem informacji o tym co się dzieje na gruntach. Działki często zmieniają właścicieli i nikt nas o tym nie powiadamia: ani rolnicy, ani urzędy gminy, ani geodeci czy sąd. Pojawia się problem w momencie naliczenia składki członkowskiej. Wówczas okazuje się, że jest za niska czy za wysoka. Dlatego apelujemy do właścicieli gruntów, żeby w razie jakichś zmian w zasobach, dawali nam znać o tym - zaznacza Wiesław Klak.
Do redakcji „Wieści Rolniczych” docierały sygnały o zaorywanych przez rolników rowach. Czy takie problemy także pojawiają się w powiecie śremskim? Jak wyjaśnia kierownik tamtejszego związku, może to dotyczyć cieków przy łąkach. - One nie są za głębokie, do tego zamulone, wtedy rolnik je zasypuje i znikają. Wówczas w naszej ewidencji widnieją, ale w rzeczywistości okazuje się, że części tych rowów nie ma. Przez to cierpi cały system melioracyjny - tłumaczy Wiesław Klak.
Sytuacja innych spółek wodnych w Wielkopolsce również się poprawia. A to za sprawą dotacji, które udzielane są przez marszałka i wojewodę. Środki, które w ubiegłym roku wydano na konserwację urządzeń wodnych szczegółowych (a więc rowów śródpolnych) z budżetu państwa oraz województwa wielkopolskiego były określane jako wysokie. Jednak tegoroczna pomoc jest jeszcze wyższa. Do spółek wodnych trafiło w sumie prawie 6 mln zł.