W które urządzenia do pozyskiwania energii najlepiej inwestować?
W co i ile trzeba zainwestować? Czego ciągle nam brakuje? Czy mamy odpowiednie przepisy? Czy utylizacja paneli fotowoltaicznych może być w przyszłości problemem?
Między innymi takie tematy poruszamy w rozmowie z dr inż. Jackiem Biskupskim ekspertem ds. Energetyki Słonecznej z Politechniki Krakowskiej, którego odwiedziliśmy w Jerzmanowicach, w woj. małopolskim, gdzie prowadzi swoje małe gospodarstwo rolne (więcej TUTAJ).
Odnawialne źródła energii są na terenach wiejskich coraz bardziej popularne. Panele fotowoltaiczne na dachach domów, obór czy chlewni nie są już niczym dziwnym. Coraz częściej rolnicy korzystają także np. z pomp ciepła, a na polach widoczne są turbiny wiatrowe. Czy i kiedy Polska wieś może stać się niezależna energetycznie?
Walczę o to od 10 lat. Stworzyłem kilka programów niezależności energetycznej. Mamy znakomite pomysły i jeśli będziemy je realizować, to do 2050 roku jesteśmy w stanie sprawić, że tereny wiejskie staną się niezależne energetycznie. Mamy 2021 rok. Pozostało 29 lat i jest to wystarczająca ilość czasu, żeby to zrobić, ale trzeba mieć plan i go realizować. Jednym z pomysłów jest projekt "Biogazownia w każdej gminie", czyli postawienie w Polsce kilku tysięcy biogazowni, ale nie na zasadzie centralnego planowania, czy jakiejś dużej firmy energetycznej, która to postawi, bo ona nie ma szans tego zrobić. Ani PGNiG, ani LOTOS, ani ORLEN nie są w stanie tego zrobić. Trzeba zejść do rolników. To oni muszą dać 30 ton wkładu dziennie do biogazowni. Codziennie, bo przecież biogazownia musi pracować przez praktycznie cały czas, około 358 dni w roku. Jej działanie można porównać do krowiego żołądka. Jeżeli nie damy jej nic do jedzenia i picia przez 3 doby, to po prostu umrze. Podobnie jeżeli ją przechłodzimy lub przegrzejemy. Żywe złoże bakterii w biogazowni zachowuje się identycznie, jak w żołądku - zły wsad albo nawet dobry, ale o złym składzie, może być trujący. To wymagająca biotechnologia i opowieści, że wrzuci się tam wszelkie odpady bio (np. przeterminowaną żywność z supermarketów), to nieporozumienie. Tym muszą zająć się rolnicy, a nie energetycy, bo biogazownia, to „kolejne zwierzę w gospodarstwie”, a nie blok energetyczny. Jako energetyk i rolnik wiem o tym najlepiej... Lokalne biogazownie to jest moim zdaniem kierunek, w którym powinniśmy iść. Przy takiej strategii, mnie już pewnie tutaj nie będzie, ale w 2050 roku jesteśmy w stanie być niezależni energetycznie.
Czy obecne przepisy dają nadzieję na zrealizowanie tego planu?
Zgodnie z ustawą o OZE można już powoływać lokalne spółdzielnie rolnicze czy lokalne spółdzielnie energetyczne. Jest podstawa prawna do tego, żeby to robić. Jest to więc teraz kwestia dobrej woli i posiadania środków, które powinny działać na rzecz społeczności lokalnych, umożliwiając przy tym rozwój działalności rolniczej, a przede wszystkim uniezależniać nas od węgla i tych nośników, które zanieczyszczają środowisko, trują i niestety powodują zmiany klimatu. Poważnym brakiem jest uniemożliwienie posadowienia elektrowni PV (fotowoltaicznej) na terenach rolniczych o dobrych klasach gruntów, o ile byłyby jednocześnie uprawiane. To ważna zmiana, która powinna się pojawić. Powinna dawać możliwość upraw lub/i hodowli na terenach wokół instalacji. Zakładając oczywiście, że rolnik będzie to w stanie co roku udowadniać. W moim gospodarstwie ekologicznym to byłby przełom w zakresie opłacalności. Myślę, że to jest wielka okazja dla Polski, aby zacząć łączyć te dwie produkcje. Są do tego możliwości.
W które urządzenia do pozyskiwania energii najlepiej jest inwestować?
Na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o odnawialne źródła energii, które mogą być z powodzeniem wykorzystywane w gospodarstwach rolnych, wymieniłbym zdecydowanie fotowoltaikę. Widać, że jest ona coraz bardziej popularna. Duży potencjał jest także we wspomnianych już lokalnych biogazowniach. Wydaje mi się, że jest to ogromnie niedoceniany obszar, ponieważ biogazownia rolnicza może dzisiaj produkować z powodzeniem prąd i ciepło, a nawet zasilać samochody (CNG z biogazu). Można jeździć na podczyszczonym biogazie i wydaje mi się, że dla lokalnych społeczności jest to świetne rozwiązanie. Biogazownie mogłyby być tworzone na bazie małych oczyszczalni ścieków, ponieważ jednym z największych problemów, oprócz dobrych substratów dla biogazowni jest woda. Sama woda z oczyszczalni jest z kolei zbyt "rzadka", żeby dało się zrobić proces biogazowniany, więc trzeba byłoby dorzucić odpady rolnicze czy skoszoną trawę oraz wyselekcjonowane odpady z przetwórstwa.
Biogazownia to jednak już potężna inwestycja, która wymaga nakładu kilku, jeśli nie kilkunastu milionów złotych. Które z tańszych urządzeń do pozyskiwana energii by pan polecił?
Duże możliwości, które są nadal niewykorzystane, upatruję jeszcze w lokalnym zasilaniu przez kotły biomasowe. To niekoniecznie muszą być kotły na pellet, ponieważ ceny pelletu są bardzo wysokie, mimo że jest on w naszym kraju produkowany masowo, ale w większości wywożony za granicę, gdzie można go sprzedać drożej - dlatego i u nas cena jest zawyżona. Można myśleć o innych odpadach, które mogą służyć do wykorzystywania energii. Ja posiadam np. kocioł na owies. Oczywiście owsa nie uważam za odpad, ale za materiał energetyczny. Owies gorszej jakości, czy w jakikolwiek sposób zanieczyszczony, może być spokojnie wykorzystywany jako dobre paliwo. Nie mamy drugiego takiego ziarna, które byłoby tak dobrym paliwem. Myślę, że w naszych warunkach powrót do owsa jako materiału energetycznego to dobry kierunek. Wydaje mi się, że nie doceniamy tego owsa. Z tego, co pamiętam, przed wojną mieliśmy w Polsce obsiewany tym zbożem obszar około miliona hektarów. Dzisiaj jest to około 200 tys. ha, także jest to duży potencjał.
Dalsza część wywiadu opublikowana zostanie na naszym portalu w przyszły piątek - 6 sierpnia br.
ZOBACZ TAKŻE: 800 ha, 17 ciągników, 120 krów i biogazownia za 6 mln zł [VIDEO]
- Tagi:
- Odnawialne
- Źródła
- Energii