Oszczędzają 400 ton nawozu dzięki precyzyjnemu wysiewowi [VIDEO]
Firma Top Farms w Wielkopolsce i woj. lubuskim gospodaruje w sumie na 15 tys. hektarów. Nowoczesne technologie zastosowane w maszynach, pozwalają przedsiębiorstwu na duże oszczędności.
Pod koniec listopada w miejscowości Witoldowo (woj. wielkopolskie) przyglądaliśmy się akcji wysiewu nawozu potasowo-magnezowego Korn-Kali na polu o powierzchni 195 ha należącym do firmy Top Farms. Pracę wykonywały cztery ciągniki John Deere sprzężone z rozsiewaczami Amazone. - Mamy tu trzy modele 6155M: dwa z rosiewaczami ZA-M i jeden z rozsiewaczem ZA-TS oraz jeden model 6250R z rozsiewaczem ZA-TS - zaznaczył Krystian Jelak przedstawiciel firmy Top Farms, specjalista ds. rolnictwa precyzyjnego, który wspólnie z nami przyglądał się akcji wysiewu nawozu. - Ten ostatni zestaw, który pracuje na polu, jest najbardziej "wypasiony". Posiada on system Argus Twin. Za jego pomocą można kontrolować cały obszar rozsiewu po prawej i lewej stronie dzięki 14 czujnikom radarowym. W przypadku odchyleń od rozdziału poprzecznego korekty są wprowadzane automatycznie poprzez dopasowanie elektrycznego systemu dozowania. Może odbywać się to indywidualnie po każdej ze stron, dzięki czemu rozdział poprzeczny będzie idealnie dopasowany - zaznaczył Jelak, dodając: Ponadto, dzięki wykorzystaniu systemów telematycznych JD Link, agronom również może to na bieżąco kontrolować. Ma dostęp do parametrów traktora, takich jak: poziom paliwa i jego spalanie, wydajność, pozycja na polu, prędkość, obroty silnika czy produktywność. Dodatkowo, w przypadku rozsiewaczy ZA-TS połączonych z ciągnikami za pomocą złącza ISOBUS, specjalista widzi także jaka ilość nawozu jest w zbiorniku, może śledzić prędkość tarcz, otwarcie szczeliny w rozsiewaczu czy współczynnik kalibracji.
Inwestycja spora. Oszczędności jeszcze większe
- Żeby wyposażyć ciągniki i rozsiewacze w systemy o których mówiłem, trzeba było sporo zainwestować, ale przy naszym areale i oszczędnościach, które generują, jest to zdecydowanie opłacalny zakup - zaznacza przedstawiciel firmy Top Farms. Sam tylko zabieg zmiennego wysiewu nawozu potasowo-magnezowego przeprowadzony na areale około 10 tys. ha pozwolił oszczędzić firmie około 400 ton Korn-Kali w porównaniu do konwencjonalnej metody wysiewu. - Zakres dawek na tym konkretnym polu kształtuję się na poziomie od 80 do 160 kg. Przygotowanie map zmiennej aplikacji nawozów rozpoczynamy od wyznaczenia siatki poboru prób glebowych na naszych polach. Składa się ona z 3,5 - hektarowych poligonów, wytyczonych na podstawie map NDVI (ang. Normalized Difference Vegetation Index). Wskaźnik ten pozwala nam określić stan rozwojowy oraz kondycję roślin, dzięki temu wyznaczone obszary charakteryzują się przybliżonymi cechami. Po otrzymaniu wyników zasobności składników pokarmowych dla każdego z poligonów przypisujemy odpowiednią dawkę nawozu. Przygotowane mapy importujemy na terminale obsługujące rozsiewacze. Jak widać podczas dzisiejszego wysiewu dawka nawozu na poszczególnych częściach pola może się różnić nawet o 100% - podkreślił Jelak.
Po zabiegu można wszystko przeanalizować
Po wykonanym zabiegu zmiennego nawożenia, w centrum operacyjnym Krystian Jelak ma dostęp do map pokrycia nawozem. Dzięki nim może określić, ile w danym miejscu pola zostało wysiane nawozu. - Pomaga to zredukować ryzyko pomyłki do minimum. A w razie pomyłki, możemy zobaczyć gdzie tkwił problem - twierdzi specjalista ds. rolnictwa precyzyjnego.
Dokładna aplikacja nawozu, to nie tylko oszczędności w postaci mniejszej ilości wysiewu, ale przede wszystkim wysokie, stabilne plony. - Jeśli chodzi o buraki, które wcześniej były zasiane na obsiewanym dzisiaj polu, zebraliśmy około 70 ton z hektara. W przypadku pszenicy, którą teraz nawozimy, możemy się spodziewać plonu w granicach 8-9 ton, jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego - zaznacza Jelak.
Większy areał, większe możliwości
Firma Top Farms gospodarująca w Wielkopolsce i woj. lubuskim w sumie na areale około 15 tys. ha produkuje zboża, rzepak, rośliny drobnonasienne, buraki cukrowe oraz ziemniaki frytkowe, chipsowe oraz jadalne. Firma sprzedaje także soki pochodzące z owoców z własnego sadu. Taka skala produkcji sprawia, że przedsiębiorstwo ma duże możliwości pod względem inwestycji w nowoczesny sprzęt, które mogą być optymalnie wykorzystane na imponującym areale. Przeszkodą nie jest też to, że duża część obsady, pracuje w Top Farmsie już od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. - Mamy wielu operatorów z długoletnim stażem. Zaczynali oni od pracy na starych Ursusach, a dzisiaj bez trudu radzą sobie z naszpikowanymi nowoczesną technologią maszynami - zaznaczył Krystian Jelak, podkreślając, że nauka obsługi systemów rolnictwa precyzyjnego, nie stanowiła dla traktorzystów dużego problemu. - Systemy rolnictwa precyzyjnego są bardzo przyjazne dla operatora. Znacznie ułatwiają pracę i odciążają w ciągu całego dnia pracy. Wszyscy mogą być więc zadowoleni. Operatorzy, bo mają większy komfort i my, zarządzający, bo mamy znacznie większą ilość informacji i precyzję pracy - podsumowuje Jelak.
Rolnictwo cyfrowe w naszej firmie to nie tylko systemy prowadzenia równoległego, zmienny wysiew nawozów czy zmienny wysiew nasion roślin. To m.in. sieć stacji pogodowych, które znajdują się w każdym gospodarstwie i wysyłają rozbudowane informacje o klimacie. Mamy bieżący dostęp do takich danych jak ilość opadów, temperatura, prędkość wiatru, wilgotność czy temperatura gleby. Dodatkowo możemy posługiwać się takimi parametrami jak DeltaT i VPD. Delta-T stanowi kombinację temperatury i wilgotności powietrza określającą optymalność warunków podczas wykonywania oprysku. Powinna być jednym z głównych wskaźników oceny warunków opryskiwania. Dodatkowo korzystamy z modeli chorobowych opartych na danych z naszych stacji w uprawie buraków cukrowych oraz ziemniaków. W tym roku nasze modele oraz monitoring wskaźników pogodowych świetnie sprawdziły się przy zwalczaniu chwościka w burakach. Zabiegi odbywały się przed pojawieniem się objawów. Kluczową kwestią przy monitoringu tej choroby jest mierzenie sumy aktywnych temperatur od 1 stycznia. Na podstawie dwóch modeli chorobowych Beetcast i modelu CercoPRI jesteśmy w stanie precyzyjnie ustalić datę infekcji na plantacji. Mamy czas, aby przygotować się do zabiegu i mamy również pewność, że zostanie on wykonany wyprzedzająco - prewencyjnie. Nie dopuszczamy, aby choroba w jakikolwiek sposób się rozwinęła, widoczne pierwsze symptomy i czarne punkty na liściach to informacja, że infekcja miała miejsce około 2 - 3 tygodni wcześniej - podsumowuje Krystian Jelak.
ZOBACZ TAKŻE: Udało im się podnieść średnią wydajność z 6 do 11 tys. kg [VIDEO]
- Tagi:
- Amazone
- zmienny wysiew
- John Deere