Ten 16-latek jest już rolnikiem. Imponujące gospodarstwo rodzinne z 7 ciągnikami

Brak rąk do pracy, brak następców, niechęć młodych do bycia rolnikami. Takie hasła często przewijają się w rozmowach o problemach, które obecnie najbardziej dotykają polskiego rolnictwa. Na szczęście nie wszyscy młodzi ludzie chcą uciec ze wsi.
Wydaje się, że Patryk Gabryelczyk z Ochli w powiecie gostyńskim (woj. wielkopolskie) rolnictwo ma we krwi. Gospodarstwo prowadził wujek jego dziadka, teraz nadal zajmują się tym jego dziadkowie oraz rodzice. Rodziny Krzekotowskich i Gabryelczyków pracują wielopokoleniowo i świetnie im to wychodzi. Obecnie gospodarują na 160 hektarach, a ich praca ukierunkowana jest na produkcję mleka krowiego. Łącznie posiadają około 300 sztuk bydła, z czego krów dojnych jest 120. Gospodarstwo imponująco rozwinęło się przez ostatnie lata, o czym z dumą mówi Marian Krzekotowski, dziadek Patryka.
- Przejąłem je w 1983 roku po moim wujostwie. Dwa lata później wyszła za mnie moja żona Violetta i wspólnie zaczęliśmy gospodarzyć. Wtedy mieliśmy 15 hektarów ziemi i 8 krów. Powoli rozbudowywaliśmy się i powiększaliśmy stado - opowiada pan Marian.
W dużej mierze pomógł mu w tym zięć, pan Marcin - tata Patryka, który w gospodarstwie zaczął pracować od 2007 roku.
Młody rolnik lubi pracę na roli
Wszyscy członkowie rodziny z Ochli czerpią satysfakcję z pracy na roli, nic w tym zatem dziwnego, że pasją do niej zarazili najmłodszych: Patryka i jego 13-letniego brata Adriana. Chłopcy mają swoje obowiązki związane z nauką, ale gdy tylko mogą, zostawiają książki i komputery, by towarzyszyć dziadkom oraz rodzicom przy zasiewach czy obrządku. W przypadku Patryka nie jest to możliwe codziennie. Chodzi on do Szkoły Rolniczej w Grabonogu z internatem. Ale gdy tylko przychodzi weekend...
- W soboty i niedziele próbuję nadrobić cały tydzień i działam w gospodarstwie - mówi 16-latek. Co konkretnie robi? - Mieszam TMR, wyrzucam obornik, ścielę słomą w oborze - takie tradycyjne obowiązki w gospodarstwie - wymienia Patryk.
Dopytujemy, czy nie wolałby jak większość nastolatków zająć się po szkole swoimi sprawami, pograć na komputerze itd.?
- To nie dla mnie. Lubię tę pracę. To jest taka nasza praca pokoleniowa. I jakoś nie wyobrażam sobie żyć bez tego rolnictwa. Dlatego też postanowiłem pójść do technikum rolniczego. Ze wszystkich spraw w gospodarstwie najbardziej podoba mi się praca na roli. Ten nowoczesny sprzęt, mógłbym na nim jeździć dzień i noc. Tym bardziej że jakiś czas temu zdałem prawo jazdy na kategorię T - mówi półżartem Patryk.
7 ciągników w jednym gospodarstwie
Rzeczywiście. Park maszynowy państwa Krzekotowskich i Gabryelczyków jest godny pozazdroszczenia. Gdy pan Marian przejmował gospodarstwo w Ochli, dysponował poczciwym Ursusem C-355 z 1973 roku i Zetorem-25K Bocian.
- Był też stary Zetor, ale tak faktycznie do niczego się nie nadawał, bo wałek przekaźnika był za wysoko wyprowadzony. Wtedy jeszcze był rozsiewacz do nawozów Bąk. Nie można było tego podłączyć. W 1991 roku udało się kupić Ursusa-914. Na tamte czasy, można powiedzieć, że to był ciągnik luksusowy - opowiada pan Marian.
Przyznajemy, że sporo pozmieniało się w gospodarstwie. - W tamtych czasach w ogóle było trudno kupić ciągnik, pomimo tego że były pieniądze. Większość sprzętu szła do państwowych zakładów. Dla prywatnych rolników nie było - wspomina pan Marian. Teraz rolnicy obrabiają pola siedmioma ciągnikami, z których największy jest o mocy 180 koni.
- Jesteśmy nastawieni obecnie na markę Massey Ferguson. Mamy trzy ciągniki tej marki, ładowarkę i kombajn. Można powiedzieć, że ten traktor 180-konny napędza nasze gospodarstwo. Mamy też traktor o mocy 100 KM. Potem to już są Ursusy - wymienia Patryk.
Jego tata dodaje: - Stare traktory Ursusy w pobliżu gospodarstwa też są ciągle wykorzystywane, może już nie tak intensywnie, jak te nowsze modele. Wynika to z komfortu obsługi nowych traktorów, ich wyposażenie w prowadzenie równoległe, kontrolę sekcji, które usprawniają pracę i sprawiają, że jest ona dużo bardziej wydajna. Pytamy rolników, czy mają w planach inwestycje zakupowe w maszyny?
- Największy ciągnik, który mamy, nie obsługuje już niektórych maszyn. I tak na dobrą sprawę, przydałby się większy. Przykładem jest ten agregat. Traktor o mocy 180 KM będzie miał ciężko pracować przy tej maszynie - tłumaczy Patryk.
Gospodarstwo państwa Krzekotowskich i Gabryelczyków to fantastyczny przykład rodziny wielopokoleniowej zaangażowanej w pracę na roli
Park maszynowy z nowym sprzętem
Czy to oznacza, że rodzina Gabryelczyków i Krzekotowskich chce nabyć traktor o jeszcze większej mocy? Pan Marcin szybko wyjaśnia: - Opcjonalnie. Póki co myślimy o tym, by na prace sezonowe wypożyczyć większy traktor. Tak naprawdę duży traktor nam jest potrzebny tydzień na wiosnę i tydzień jesienią. Czy zakup byłby z ekonomicznego punktu widzenia uzasadniony? No nie wiem, myślę, że na ten czas chyba nie.
W parku maszynowym znajdują się także talerzówka pięciometrowa, agregat sześciometrowy, prasa zmiennokomorowa, siewnik punktowy.
- Ostatnim zakupem była przyczepa skorupowa marki Metalfach o ładowności 18 t i pojemności 32 m³. Mamy również opryskiwacz, który jest wyposażony w kontrolę sekcji oraz rozsiewacz do nawozów mineralnych - wymienia Patryk.
Jego tata dodaje, że w ich gospodarstwie gleby uprawiane są jeszcze w tradycyjny sposób.
- Orane są pługiem, dlatego też zdecydowaliśmy się na zakup kultywatora, który ma przyspieszyć pracę i zrobić to lepiej. Wcześniej próbowaliśmy ziemię pod kukurydzę uprawiać talerzówką, ale to nie do końca się sprawdzało. Dużo czasu spędzamy przy zwierzętach i staramy się, żeby prace w polu były wykonane dużo szybciej, w optymalnym terminie, zarówno dla nas, jak i wysiewanych roślin - wyjaśnia pan Marcin.
Podobnie jak Patryk, pracę w gospodarstwie uwielia jego mlodszy brat Adrian
Dobre ziemie w gospodarstwie
Część ziemi, którą użytkują rolnicy, jest wydzierżawiana. Użytki zielone stanowią około 30 ha, na 10 ha są buraki, a zboża zajmują 50 ha. - W tym roku planujemy także zasiać na 70 ha kukurydzę. Gospodarujemy na dobrych jakościowo glebach klasy III - opowiada pan Marcin. Stado bydła należące do rolników z Ochli liczy łącznie 300 sztuk, wśród których jest 70 opasów. 120 krów dojonych jest w hali udojowej 2x6.
- Na razie jeszcze robotów nie mamy. Myślę, że to jest przyszłościowy plan - zdradza Patryk. Obecnie hodowcy doją krowy dwa razy dziennie, co zajmuje im łącznie około 6 godzin na dobę.
- Tutaj trzeba pracować świątek, piątek i niedziela. Rano trzeba być na konkretną godzinę niezależnie od wszystkiego. Nie ma, że jest wolne. Inaczej może skończyć się to kłopotami, częstymi wizytami lekarzy weterynarii - mówi pan Marian.
Wydajność, jaką średnio uzyskują od krowy, to 9,5 tys. litrów. Mleko trafia do zakładów należących do Polmlek-u. - Z reguły nasze mleko jeździ do Goliszewa, sporadycznie do Wolsztyna, a firma jest w woj. warmińsko-mazurskim. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy. Cena mogłaby być lepsza, ale jest w miarę przystępna - tłumaczy senior.
TMR i nowy paszowóz
Żywienie krów w gospodarstwie Gabryelczyków i Krzekotowskich oparte jest na systemie TMR.
- Dwa lata temu zakupiliśmy paszowóz samojezdny o pojemności 14 m³. W naszym gospodarstwie się sprawdza naprawdę super. Przy silosie jest porządek, ściana jest twarda, pasza nie psuje się, jest dobrze wymieszana i jest prawidłowo podana na stół paszowy dla krów. Dawkowanie jest zdecydowanie bardziej precyzyjne niż przy tradycyjnych rozwiązaniach. Praca w tym wozie jest komfortowa, bo kabina jest wyposażona w klimatyzację, radio, tak że są udogodnienia dla operatora. W naszym przypadku mieszamy TMR dwa razy dziennie, dzięki temu ta pasza nie grzeje się - opowiada Patryk.
Rolnicy, gdy tylko mogą, inwestują w nowoczesny sprzęt
Młodego rolnika kręcą rolnictwo i filmiki
Oprócz rolnictwa Patryk pasjonuje się także nagrywaniem filmików - naturalnie o rolnictwie, które wrzuca na swoje kanały na YT (GR Gabryelczyk) i TikTok-u (agropatrolyt). Filmy Patryka zostały docenione w konkursach. - Brałem dwa razy udział w konkursach na Polagra Premiery, gdzie zdobyłem pierwsze, a kolejnym razem - drugie miejsce. Biorę udział także w konkursach fotograficznych i filmowych w szkole. I też udaje mi się zajmować podium - opowiada Patryk.