Rolnik z powołania. Łączy pracę z pasją [ZDJĘCIA]
Przyznaje jednak, że najpierw chce zainwestować nieco w modernizację obecnie posiadanych w gospodarstwie budynków inwentarskich.
- Chcę dokonać zmian w posiadanych już budynkach tak, aby jak najbardziej ograniczyć pracę fizyczną. Planuję utrzymywać zwierzęta w systemie wolnostanowiskowym i większość czynności związanych z ich utrzymaniem wykonywać z pomocą ciągnika - tłumaczy przyznając, że na dzisiaj, w gospodarstwie jest dużo pracy fizycznej.
Młody rolnik mówi także o pasji, którą od lat dzieli ze swoim ojcem. - Razem mamy zamiłowanie do koni. W gospodarstwie obecnie utrzymujemy trzy sztuki kucy szetlandzkich. Nie mają one na dzisiaj żadnych konkretnych zadań oprócz tego, że są skuteczniejsze od kosiarki - przyznaje ze śmiechem Frankowski, przyznając, że dopóki będzie gospodarował, dopóty konie będą obecne w stadzie zwierząt.
Krystian Frankowski mówi także o problemach, z jakimi musi borykać się na co dzień. - Problemem jest u nas plaga zwierzyny leśnej. Moje gospodarstwo jest otoczone lasami i gdybym nie ogradzał pól, to nic by na nich nie zostało - informuje przyznając, że współpraca z kołami łowieckimi zdecydowanie się nie układa.
- Jak to kiedyś przyznali, nie są oni organizacją charytatywną, żeby rolnikom rozdawać pieniądze. Szacowanie strat jest z naszego punktu widzenia fatalne, a kontroli nad wielkością pogłowia nie ma nikt - opowiada rolnik.
Aby ochronić się przed stratami, co roku Frankowski dużą wagę przywiązuje do ogradzania pól.
- Dzięki temu, że wszystkie pola mamy położone bardzo blisko gospodarstwa, możemy je ogradzać z wykorzystaniem pastucha elektrycznego. Ma on „większą moc rażenia” i zwierzęta czują już prąd będąc w odległości 3 m od linii ogrodzenia – informuje rolnik, który zwraca także uwagę na ASF. - Choroba pewnie kiedyś do nas dotrze, ale trudno jest mi to oceniać. W każdym razie ja robię, co mogę, starannie przestrzegając zasad bioasekuracji – podsumowuje.