Rolnictwo ekologiczne: Na jednym hektarze też można dobrze zarobić!
Rolnictwo ekologiczne to jeden z wielu pomysłów, który zrodził się w jego głowie po przejęciu wraz z bratem gospodarstwa od rodziców. I tak, już od 15 lat rozwija tę produkcję z coraz większymi sukcesami na koncie. - Każdy w swoim gospodarstwie ma duży potencjał, trzeba go tylko odkryć i wykorzystać. Wystarczy chcieć – podkreśla Tomasz Obszański, po czym dodaje: - Na jednym hektarze też można dobrze zarobić.
Tomasz Obszański gospodaruje na 40 hektarach. Jego Rolnicze Gospodarstwo Ogrodnicze „Barwy Zdrowia” wytwarza ekologiczne warzywa i owoce, m.in. truskawki, maliny, porzeczki, agrest, pomidory, brokuły, kalafiory, oberżynę, koper czy ogórki. W większości trafiają one na rynek świeży lub do przetwórstwa.
- Skala produkcji ekologicznej w naszym kraju jest na niewielka, tego produktu jest tak naprawdę mało. Rządzący, którzy powinni wspomóc tę gałąź, nie zajmują się tym należycie i rolnictwo ekologiczne, zamiast się rozwijać, zaczęło się zwijać. A przecież potencjał jest bardzo duży. Robimy wszystko, aby to zmienić – podkreśla Tomasz Obszański. - W naszym regionie jest bardzo dużo gospodarstw ekologicznych – podkreśla.
Aktualnie produkcja ekologiczna ma coraz więcej dostępnych biologicznych środków ochrony roślin, odporne lub tolerancyjne na patogeny odmiany, są odpowiednie maszyny, jak np. ekopielniki czy sadzarki. Ekologiczna uprawa nie musi więc oznaczać namnożenia chwastów i problemów z innymi patogenami.
ZOBACZ TAKŻE: Farma Świętokrzyska: warzywa ekologiczne na 140 ha
Dawno, dawno temu...
… a dokładniej mówiąc – 15 lat temu rodzice Pana Tomasza przepisali na niego i na brata gospodarstwo. Bracia szukali sposobu, dzięki któremu mogliby gospodarstwo rozwinąć. Bo żeby z rolnictwa móc się utrzymać i godnie żyć, potrzeba czasu, ludzi, zaangażowania i... pomysłowości.
- U nas w zasadzie zaczęło się od pomysłowości. Był pomysł na rolnictwo ekologiczne. Zaczęliśmy więc rozwijać się w tym kierunku i tak jedziemy cały czas na tym wózku. Okoliczne gospodarstwa widzą, że to się rozwija, więc też zaczęły się certyfikować. To bardzo budujące – podkreśla Tomasz Obszański. - Weszliśmy w tym roku do spółki z Owocowymi Smakami, dzięki czemu zaczęliśmy tłoczyć soki, robić susze. Powoli nam się to rozkręca. Chcemy być numer 1 w kraju, dążymy do tego, aby ten cały potencjał rolnictwa ekologicznego wypływał z Lubelszczyzny, z naszego terenu – dodaje.
Jak widać, nie trzeba mieć wielkiego gospodarstwa, żeby dobrze na nim wyjść. Nawet na jednym hektarze da się zarobić. Szczególnie, że przy plantacji 1-, 5- czy 10-hektarowej można wszystko rodzinnie „obrobić” i zebrać. Mogą to być warzywa, owoce, uprawa tunelowa… Wystarczy chcieć.
- Nie mówię, że to będą kokosy, ale można z tego godnie żyć – podkreśla rolnik z Tarnogrodu.
Tradycja i nowoczesność
Jego dziadek robił olej, jego ojciec robił olej i on też robi olej. Ale teraz już na całkiem inną skalę, z użyciem maszyn, tłoczony na zimno. Kiedyś to była manufaktura, produkcja wyglądała inaczej. Teraz w gospodarstwie Barwy Zdrowia jest profesjonalna tłocznia. Z jednej strony Tomasz Obszański podtrzymuje więc tradycję, ale z drugiej - łączy ją z nowoczesnością i potencjałem, jaki tkwi w jego gospodarstwie i regionie. Takie myślenie pomaga mu rozwiązywać problemy, z którymi wielu rolników mierzy się na co dzień.
- W tym roku mieliśmy problem z agrestem, tych owoców nikt nie chciał skupować, ceny były bardzo niskie. Wymyśliliśmy więc coś takiego, jak Agrestada. To napoje na bazie agrestu, które produkujemy i sprzedajemy. W gospodarstwie mamy też przetwórstwo, robimy oleje tłoczone na zimno, z rzepaku, lnu, ostropestu. Mamy do tego maszyny, są to więc oleje o bardzo wysokiej jakości. Do tego mamy m.in., pakowarkę czy chłodnie, które nam pomagają w całej produkcji – wyjaśnia Tomasz Obszański.
Jak podkreśla, klientów nie jest trudno znaleźć. Tylko cena produktów ekologicznych jest wyższa, niż konwencjonalnych i nie każdego na nie stać.
- Chcemy zmienić tę tendencję, żeby te produkty nie były drogie, aby one były dostępne dla szerszej grupy odbiorców. Nie wiem, skąd się biorą te wysokie ceny, być może jest zbyt wielu pośredników. Bo producent dostaje najmniej, najwięcej zarabiają pośrednicy. Z drugiej strony, rolnik sam nie jest w stanie sobie poradzić z wieloma rzeczami: transportem, logistyką i sprzedażą. Staramy się więc znaleźć złoty środek, aby było to opłacalne dla wszystkich, aby wszyscy mogli ekologiczną żywność kupować, a nie tylko grupa klientów z grubszym portfelem – wyjaśnia Tomasz Obszański.
Zamiast pomocy, kłody pod nogi
Ten sezon był wyjątkowo ciężki dla rolników. Tomasz Obszański również to odczuł. Już wiosną było bardzo ciepło, wegetacja roślin więc znacznie przyspieszyła. Kiedy rośliny zakwitły, pszczoły nie zdążyły wszystkich zapylić, więc część kwiatów opadła. Owoce dojrzewały w tym samym czasie: tylko truskawki „zeszły z pola”, a już trzeba było zbierać maliny, porzeczkę i agrest. Jednocześnie. A ludzi do pracy brakowało. Dodatkowo, skupy nie wszystko chciały przyjmować, a jeśli już przyjmowały, to za ceny, które nie gwarantowały opłacalności produkcji.
- Co się nie uda sprzedać, to staramy się to jakoś zagospodarować. Ale mechanizmy prawne, jakie są w naszym kraju często nie pozwalają na to, aby owoce lub warzywa przetworzyć, zagospodarować. Tu jest największy problem. A przecież chodzi o to, aby pobudzić nasz potencjał w gospodarstwach, w regionie. Właśnie w takich małych regionalnych przetwórniach ludzie by chętnie kupowali, a nie w dużych sklepach, gdzie wsadu owocowego w soku jest 10-20%, a reszta… nie wiadomo czego. Chodzi o to, abyśmy my, Polacy swoje kupowali i spożywali – przekonuje rolnik z Tarnogrodu.
Jak mówi Pan Tomasz, w Polsce powinno się pomagać rolnikom popularyzować zdrową żywność.
- A tego brakuje, rolnicy są pozostawieni samym sobie, muszą borykać się z kontrolami inspekcji, natłokiem tej całej biurokracji. Rolnikowi wystarczy nie przeszkadzać, wtedy ta produkcja będzie się dobrze rozwijała. Zamiast tego mamy w tym momencie pełne segregatory papierów i musimy najpierw „biurokrację załatwić”, a dopiero potem zająć się produkcją – podsumowuje.