Produkują i promują wielkopolskie jabłka [ZDJĘCIA]
Sięgają po unijne pieniądze
Z sadu zmierzamy do chłodni. Oglądam zarówno tę część starszą, jak i nowo wybudowaną. Tutaj znajdujemy ochłodę. W środku jest pomieszczenie socjalne dla pracowników. Dalej stoi maszyna, która kroi jabłka. W jednym z pomieszczeń, gdzie temperatura sięga 2 stopni Celsjusza, jest jeszcze trochę jabłek z poprzedniego sezonu. Chłodnia może pomieścić 300 ton jabłek w 4 komorach.
Państwo Ofierscy, jak tylko mogą, to korzystają ze środków unijnych.
O pierwsze dotacje starali się jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej z programu SAPARD na rozbudowę chłodni. Później otrzymaliśmy wsparcie na zakup drzewek, konstrukcji wspierającej i na instalację nawadniającą. No i za pieniądze unijne zakupiliśmy też wózek widłowy, który jest niezbędny przy pracy – zaznacza pan Aleksander. Dodaje, że dzięki środkom z zewnątrz polskie rolnictwo bardzo się rozwinęło.
– Gdyby nie te pieniądze, to nasz rozwój trwałby o wiele dłużej i to wszystko by tak pięknie na wsi nie wyglądało. Wiadomo, że są wymogi i trzeba się ze wszystkiego wyspowiadać, ale to idzie zrobić – podkreśla.
Praca przez cały rok
Po zbiorze dalsze prace odbywają się w pomieszczeniach, gdzie jabłka są sortowane i przygotowywane na sprzedaż. – My jabłka sami wozimy, szukamy odbiorców. Nie czekamy, aż klient przyjedzie do nas. Jesteśmy aktywni – mówi pan Aleksander. Jabłka z Książenic można oczywiście kupić na miejscu w gospodarstwie, w lokalnych sklepach i w marketach.
Kiedy jabłka są sprzedawane lub czekają na swoją kolej w chłodni, trzeba pomyśleć o pielęgnacji drzewek.
– Zaraz po tym, jak śnieg zniknie i temperatura jest możliwa do pracy, to odbywa się cięcie zimowe. Sprawdzamy również, czy jabłonie nie zaatakowała jakaś choroba. Zarażone chorobami gałęzie są ucinane, a rany oczyszczane. Najgorszą chorobą jest parch jabłoni. Na nią trzeba wiele razy pryskać środkami i – niestety – zdarza się, że i to czasem nie pomoże – mówi pan Aleksander.
Na rozwój parcha jabłoni wpływa zazwyczaj deszczowa pogoda.
Wystarczy stabilna cena
W gospodarstwie uprawia się jabłka z plonem wynoszącym około 300 ton z całego areału. Dla zachowania płynności produkcji i jak najdłuższego okresu sprzedaży uprawianych jest 13 odmian jabłoni. W gospodarstwie prowadzone są innowacyjne inwestycje zmierzające do przetworzenia na miejscu wyprodukowanych owoców.
W ubiegłym roku jabłka obrodziły. Jaki będzie ten rok?
Państwo Ofierscy, podobnie jak inni rolnicy, borykają się z niskimi cenami za swoje plony. W minionym roku jabłka obrodziły i cena była bardzo niska. – Ale trzeba jakoś przetrwać. Dwa lata temu cena była lepsza – opowiada pan Aleksander. Ubolewa również, że sadownicy bardzo tracą na embargu rosyjskim.
– Jabłka są wysyłane do innych krajów, ale Rosja była ogromnym odbiorcą. No i Rosja jest blisko, a teraz próbują wysyłać do Indii czy Wietnamu – opowiada.
Czy w sadownictwie jest przyszłość? – Z jabłkiem, podobnie jak z trzodą chlewną czy mlekiem też jest różnie, ale czegoś trzeba się trzymać i nie można ciągnąć pięciu srok za ogon. Też nie mogę przeskakiwać z produkcji na produkcję. Bo sad to jest kosztowna, wieloletnia inwestycja – zaznacza. W gospodarstwie państwa Ofierskich jabłka, które nie nadają się do bezpośredniej sprzedaży ze względu na uszkodzenia (np. od gradu) czy taż zbyt małą wielkość, są przetwarzane na sok. Można go kupić w 3 i 5 litrowych opakowaniach. Owoce są zawożone do firmy tłoczącej koło Błaszek. Alternatywą dla soku jabłkowego są mieszanki z: pigwą, aronią, porzeczką, wiśnią, marchewką czy buraczkiem.
Sadownicy z Wielkopolski też mają dobre jabłka
Państwu Ofierskim zależy na tym, aby Wielkopolanie kupowali jabłka właśnie od sadowników z tego regionu. Dlatego wraz z Wielkopolskim Związkiem Sadowników Ofierscy zaangażowali się w promocję jabłek z Wielkopolski.
– Żeby Wielkopolanie wiedzieli, że w tym regionie również produkujemy zdrowe i dobre jabłka. Dlatego w sklepach, w których nasze jabłka (sadowników uczestniczących w tym programie) będą dostępne, pojawi się specjalne logo. Wierzymy, że mieszkańcy naszej „Małej Ojczyzny” chętnie będą kupować jabłka z Wielkopolski – podkreśla.