Leszek Mroskowiak: "Uparcie obstawałem przy swoim - będę rzeźnikiem"
Tradycyjne, naturalne, świeże o niepowtarzalnym smaku i aromacie - te cechy wyróżniają wyroby z małej masarni w Szymanowie w powiecie rawickim. Specjały te od ponad roku wytwarzają Monika i Leszek Mroskowiakowie.
Wędliny produkowane są według starych i wypróbowanych receptur, bez polepszaczy smaku. Jedynym konserwantem jest sól peklująca, a wszelkie wędzonki powstają w wędzarni opalanej wyłącznie drewnem, głównie owocowym. - Taka żywność nie tylko jest zdrowsza, ale i smakuje dużo lepiej - podkreślają Monika i Leszek Mroskowiakowie, właściciele małej rodzinnej firmy masarskiej w Szymanowie. - Nasze domowe wędliny stanowią atrakcję nie tylko świątecznych stołów, ale przede wszystkim są składnikiem codziennej diety wielu zadowolonych, stałych klientów. Ci potrafią przyjechać do nas z miejscowości oddalonych po kilkadziesiąt kilometrów - podkreśla właściciel.
Spełnił marzenie
Leszek Mroskowiak rzeźnickiego fachu uczył się u Edwarda Dworeckiego, współwłaściciela zakładu przetwórstwa mięsnego w Golejewie. - O tym, że rzeźnikiem chcę być w dorosłym życiu, wiedziałem już od dziecka. Kiedy moi koledzy chcieli być policjantami czy strażakami, ja uparcie obstawałem przy swoim - będę rzeźnikiem. Już jako kilkulatek chętnie towarzyszyłem rzeźnikowi, który przychodził do mojej cioci oprawiać zabitą świnię - wspomina Leszek Mroskowiak.
W swojej zawodowej karierze pracował w wielu firmach, w tym 12 lat w Anglii. Jednak cały czas marzył o własnej masarni. - I tak, odkładając grosz do grosza, udało się. Zaadaptowałem pomieszczenia gospodarskie na potrzeby wykonywania wyrobów wędliniarskich - wspomina.
O tym, jak Mroskowiakowie podjęli się uruchomienia działalności w ramach rolniczego handlu detalicznego (RHD) na str. 2