Mirosław Mergalski: Od gospodarki nie ma urlopu [ZDJĘCIA]
- Przyroda to cuda, to niesamowite widzieć, jak od wiosny do jesieni z małego nasionka wyrośnie piękna, duża główka kapusty, czy łan zboża. Widzimy krajobraz, tylko nie zastanawiamy się, skąd to się wzięło. A to wynik pracy ludzkich rąk, bo nie wszystko da się zmechanizować, nawet w dzisiejszych warunkach. W takim gospodarstwie, jak nasze, potrzeba dużo pracy ludzkiej. Mamy uprawy nie ekologiczne, ale używamy mało szkodliwych środków ochrony roślin, by było to jak najbardziej zdrowe i wartościowe.
Odchwaszczanie obywa się głównie ręcznie. Zaangażowana jest w to cała rodzina, sezonowo zatrudniane są inne osoby. Chociaż z roku na rok jest coraz mniej takich osób. Ludzie nie garną się do pracy na roli, bo to duży wysiłek, na słońcu albo w deszczu.
- Rolnictwo trzeba pokochać, inaczej można się do niego bardzo szybko zrazić. Zbyt wiele czynników niezależnych od człowieka ma tu wpływ na powodzenie i to ludzi zniechęca. Po pierwsze pogoda robi swoje, jak nie sucho, to za mokro i zbiór bywa bardzo różny. Są burze, grad, który zniszczy wszystko w jednym momencie, a człowiek poświęcił na to mnóstwo czasu i trudu. To jest najbardziej przykre - dodaje rolnik, który jednak nie wyobraża sobie, by mógł w życiu robić coś innego.
Praca bez urlopu
Nasz rolnik nigdy nie był na urlopie. Na nadmiar pracy jednak nie narzeka, a odpoczywa w niedzielę, jako człowiek wierzący.
- Nigdy nie byłem na wakacjach, chyba nawet źle bym się czuł. W gospodarstwie sezon praktycznie trwa cały rok, jak nie sianie, to zbiory. A zimą musimy doglądać zwierząt, bo oprócz upraw mamy kury - mówi rolnik, który marzy jednak o zobaczeniu Sanktuarium Maryjnego w Fatimie czy Medjugorie. - Może kiedyś mi się to uda...
Mając świadomość wyrzeczeń i poświęcenia dla pracy, dba o to, co ma.
- W naszych realiach, choć tego czasem nie widać, koszty są w miarę wysokie. Niskie niestety są ceny skupu i to jest przykre dla rolnika. Gospodarstwa są niedoinwestowane i wymagają nakładów pieniędzy, by działać na określonym poziomie. Poza tym młodzi ludzie odchodzą od pracy na roli, bo mają alternatywę zarobienia wyższych pieniędzy poza rolnictwem, gdzie trzeba się narobić, by coś osiągnąć. Dzieci oddają ziemię po rodzicach w dzierżawę i tak powstają duże 50-60-hektarowe gospodarstwa. I tylko one mają racje bytu - podkreśla Mirosław Mergalski.