Porodówka na 224 lochy i doktorat z soi (FILM)
O UDZIALE W PROGRAMIE "ROLNIK SZUKA ŻONY", A TAKŻE O KOLEJNYCH PLANACH
W ubiegłym roku Maciej Kazek wziął udział w programie telewizyjnym „Rolnik szuka żony”. - Bardzo dobrze, że taki program jest. Nie jest łatwo znaleźć „drugą połówkę”. Jak ktoś jest zaangażowany w pracę na roli, spędza na niej dużo czasu, ma duży problem, żeby znaleźć czas, by wyjechać, kogoś poznać - wyznaje 32-latek. Dlaczego rolnikom trudno jest znaleźć żonę? - Pewnie dlatego dziewczyny nie chcą przyjść na gospodarstwo, bo trochę się boją. Jest taki stereotyp, że na wsi kobieta ciężko pracuje. Moja babcia chodziła za pługiem i końmi było orane, ale dzisiaj tak nie jest. Moja mama nie pracuje w gospodarstwie, jedynie czasem pomaga, jak jest taka potrzeba. Nie ma nawet takiej opcji, żeby zajmowała się uprawą roślin albo produkcją zwierzęcą - podkreśla.
Drugi powód? - Większość gospodarstw jest daleko od miasta, od kultury, teatrów, kin, restauracji. Wszędzie trzeba dojechać. Nie jest łatwo. Trzeba to po prostu kochać, żeby tu zostać. Większość osób ucieka do miasta lub pod miasta, tam, gdzie ma większe perspektywy, większe możliwości. Dla mnie moje gospodarstwo, praca na nim to moja pasja - wyznaje. - Nie wyobrażam sobie bez tego życia. Szukam takiej kandydatki na żonę, która będzie myślała podobnie jak ja.
Otrzymał w sumie ponad 100 listów. Nadal ma nadzieję, że znajdzie wymarzoną partnerkę. - Jest szansa - uśmiecha się tajemniczo. - Nawet duża!
Wkrótce spełni się jedno z jego marzeń - zostanie doktorem nauk rolniczych. Przedmiotem jego badań stała się soja. W najbliższym czasie planuje jeszcze postawienie tuczarni. - Sprzedaż warchlaka nie jest taka prosta. Każdy czepia się szczegółów, przegląda każdego warchlaka - to tak jak ze sprzedażą auta. Moim marzeniem jest więc zamknąć cały cykl, żeby można było sprzedawać tucznika do ubojni i mieć trochę spokoju psychicznego - dodaje.