Jeden z najlepszych rolników. Zarabia na nietypowej uprawie [VIDEO]

Gospodarstwo Macieja Frąckowiaka leży w Pęckowie pod Szamotułami. Istnieje od końca lat 80-tych ubiegłego stulecia. - Rodzice po dziadkach odziedziczyli 2 ha i tak to wszystko się zaczęło. Stery w gospodarstwie przejąłem natomiast w 2009 r. - mówi pan Maciej. Gospodarz wspólnie z bratem Marcinem uprawia ok. 80 ha. - Do tego dochodzą jeszcze dzierżawy - wspomina farmer. Rolnicy prowadzą bardzo zdywersyfikowaną produkcję. - Nie wyspecjalizowaliśmy się w jednej gałęzi, tylko rozłożyliśmy nasze ryzyko finansowe - dochody na kilka gałęzi. Zawsze główną częścią naszej produkcji była jednak trzoda chlewna. Ten kierunek też mamy zdywersyfikowany, gdyż produkujemy zarówno prosięta, tuczniki, jak i materiał hodowlany żeński rasy PBZ - opowiada Wielkopolski Rolnik Roku. Dodatkowo rolnicy uprawiają 8 hektarów orzecha laskowego oraz 6 hektarów porzeczek - czarnych i czerwonych. - Cała sprzedaż z tych dodatkowych naszych gałęzi również jest zdywersyfikowana, bo staramy się, ile możemy, sprzedać detalicznie, resztę - w hurtach, bo - oczywiście - to są dosyć dużej ilości - tłumaczy pan Maciej.
Produkcja polowa dostosowana jest do produkcji zwierzęcej. I nie chodzi tu tylko o świnie. - Brat z żoną prowadzą tuż obok - w drugim gospodarstwie - stadninę koni, tam potrzebujemy przede wszystkim - i słomy, i owsa - zwraca uwagę rolnik. Jeżeli chodzi o uprawy towarowe, to farmerzy z Pęckowa produkują rzepak w celu wprowadzenia płodozmianu. W gospodarstwie jest także kukurydza. - Ta roślina - generalnie - jest dla mnie niepotrzebna, ale pozwala nam doskonale wykorzystać duże ilości gnojowicy, którą produkujemy - zaznacza pan Maciej.
Nie zrezygnuje ze świń. W planach budowa nowej chlewni
Która z gałęzi jest najbardziej opłacalną? Rolnik przyznaje, że jednoznacznie nie da się odpowiedzieć na to pytanie. - Wszystko zależy od danego roku, aczkolwiek uważam, że te wszystkie gałęzie, które prowadzimy, na tyle wzajemnie się uzupełniają i tworzą jakąś synergię, że na ten moment nie zamierzam z niczego rezygnować i poszczególne gałęzie będziemy sukcesywnie rozwijać, także tę związaną z produkcją trzody chlewnej - zaznacza farmer. Rolnik zamierza zwiększyć obsadę loch z 80 do 120 sztuk. - Na tyle nam pozwalają budynki, które mamy na tym gospodarstwie, po przerobieniu wszystkich na lochy. W drugiej lokalizacji z kolei chcemy wybudować tuczarnię, która pozwoli nam na zamknięcie całkowite tego cyklu. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały już wykonane. To, co najgorsze, przynajmniej na ten moment, czyli dokumentacja, są przygotowane - zaznacza gospodarz.
Wszystkie traktory pracują w oparciu o nawigację
W ostatnich latach rolnicy zmodernizowali park maszynowy. - Teraz zamierzamy inwestować w infrastrukturę całego gospodarstwa i rozwiązania technologiczne związane z magazynowaniem, z żywieniem zwierząt - zapowiada farmer.
W gospodarstwie są trzy ciągniki. - Jestem fanem nowoczesnej techniki, a przede wszystkim elektroniki w rolnictwie. Nasze wszystkie traktory pracują w oparciu o nawigację, o jazdę równoległą, z korekcją RTK - czyli z dokładnością do dwóch i pół centymetra, z powtarzalnością w czasie. Posiadamy dwa takie zestawy do jazdy równoległej, nawet ciągnik, który pracuje w sadzie, ma założoną taką prymitywną nawigację, żeby sprawnie poruszać się między rzędami, gdyż zabiegi ochronne często są wykonywane w nocy - tłumaczy Wielkopolski Rolnik Roku. Zwraca przy tym uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz z tym związaną: - Wszystkie nawigacje na pewno nam się wpisują w całą tę strategię ekoschematów, uprawy bezorkowej, bo te znaczniki w przypadku uprawy bezorkowej na pewno pozostawiają mniejsze ślady.
Największe korzyści zarówno ekologiczne, jak i ekonomiczne związane z posiadaniem GPS rolnik uzyskuje przy rozsiewaniu nawozów i wykonywaniu oprysków. - Te systemy sterują naszymi maszynami. I to sterowanie z GPS-u jest na pewno dokładniejsze niż ludzkie oko - zaznacza farmer.
Pan Maciej posiada rozsiewacz z wagą i zmienną geometrią wysiewu - ze zmienną szerokością w automacie wysiewu i z section-kontrol. - Podobnie opryskiwacz. Te maszyny łączą się z ciągnikiem za pomocą systemu ISOBUS - mówi rolnik. Zaznacza jednocześnie, że opryskiwacz jest najważniejszą maszyną w jego gospodarstwie. - Został zakupiony 6 lat temu. Posiada 21-metrową belkę i zbiornik o pojemności 2700 l. Ta maszyna służy też do nawożenia, bo rozlewamy nim RSM. Na dzień dzisiejszy, jak bym kupował taki opryskiwacz, na pewno poszedłbym w belkę 27-metrową, żeby jeszcze przyspieszyć te zabiegi, bo okna pogodowy nam się bardzo zawężają - opowiada pan Maciej.
Ważną maszyną w gospodarstwie jest też wóz asenizacyjny. - Pełni on istotną rolę głównie ze względów bioasekuracynych, bo na dzień dzisiejszy ciągle jesteśmy tutaj w strefa ASF-owych. Ciężko byłoby skorzystać z jakiejś usługi, nawet jak byśmy chcieli wywozić tę gnojowicę usługowo, bo nigdy nie wiemy, skąd ta beczka do nas przyjedzie, a tak jesteśmy w stanie kontrolować - przynajmniej można tak powiedzieć - tę bioasekurację - mówi gospodarz.
Gnojowica stanowi cenny nawóz
Nawożenie azotowe w gospodarstwie uzależnione jest w dużej mierze od przebiegu pogody w danym roku, a także od tego, jakie produkty w danym sezonie udało się farmerom korzystnie zakupić. - Jeżeli chodzi o nawożenie wieloskładnikowe - NPK, to nie stosujemy go już od kilku lat ze względu na to, że mamy bardzo dużo nawozu naturalnego - gnojowicy. Fosfor na naszych polach jest na tak wysokim poziomie, że chyba z 10 lat nie kupowaliśmy w ogóle sztucznego fosforu. Jedynie dosiewamy, poza azotem, zgodnie z mapami aplikacyjnymi, potas. Z reguły są to wiosenne dawki potasu praktycznie na wszystkie pola dla podtrzymania zasobności - tłumaczy rolnik. Zaznacza jednocześnie, że gnojowica stanowi dla gospodarstwa duże ułatwienie, jeśli chodzi o spięcie ekonomiczne produkcji roślinnej. - Staramy się ją jak najbardziej efektywnie wykorzystywać. Na jednym z pól mamy wybudowany zbiornik na gnojowicę, w którym gromadzimy ten nawóz. To ze względów organizacyjnych, bo tam - w tamtym obrębie - mamy dość dużo ziemi - wyjaśnia nasz rozmówca. Rolnicy zakwaszają gnojowicę kwasem siarkowym, żeby lepiej kontrolować uwalnianie azotu z gleby. - Staramy się, żeby przedsiewnie praktycznie wszystkie rośliny jakąś dawkę gnojowicy w okresie jesiennym otrzymały. Pod rzepak z reguły rozlewamy ok. 30 tys. l gnojowicy na hektar. To praktycznie w 100% zaspokaja potrzeby nawozowe tego gatunku - mówi pan Maciej. Pod zboża z kolei rolnicy rozlewają ok. 15 tys. l gnojowicy na ha.
15,5 tony kukurydzy z hektara
Farmerzy gospodarują na dobrych glebach. Przeważają grunty III a i III b klasy bonitacyjnej, choć oczywiście ziemie klasy II i IV też się zdarzają. - O plonach, jakie z nich uzyskuję, nie lubię mówić, bo nie mamy wagi w gospodarstwie, czyli mogę tylko szacować, aczkolwiek nie da się ukryć, dla mnie nie wysokość planów się liczy, tylko efekt ekonomiczny jest ważniejszy. W zeszłego roku najlepiej, patrząc z ekonomicznego punktu widzenia na rośliny typowo rolnicze, wyszła kukurydza, bo nie stosując praktycznie w ogóle nawozu z granuli, czyli tylko było nawożenie gnojowicą i 100 kilogramów Polidapu w podsiewacz, zebraliśmy 15,5 t kukurydzy z ha przy wilgotności 24% - opowiada pan Maciej.
Rzepak w ubiegłym sezonie dał natomiast nieco ponad 4 t z ha (tak też było w poprzednich sezonach). - Ile dokładnie tego jest to, nie wiem, bo jeszcze rzepaku z zeszłego roku nie mam sprzedanego - zaznacza nasz rozmówca. Co ze zbożami? - Pszenica ozima dała przeszło 8 t/ha, jęczmień ozimy - tu chyba pobiliśmy nasz rekord - prawie 10 t z ha, a jeczmień jary - mniej więcej 6 t z ha - wylicza farmer. Zwraca także uwagę na groch, który również jest uprawiany w gospodarstwie. - W zeszłym roku był on na dość wadliwym polu, gdzie dziki narobiły szkód, plon był więc na poziomie ok. 2,5 t - wspomina pan Maciej.
Ta uprawa daje dobry efekt ekonomiczny
Przygoda rodziny Frąckowiaków z orzechami laskowymi zaczęła się ok. 25 lat temu. Wówczas założono sad liczący 2 ha. - Aktualnie, jak wspomniałem wcześniej, uprawiamy łącznie ok. 8 ha tego orzecha laskowego - myślę, że z sukcesami i z dobrymi efektami ekonomicznymi - mówi rolnik. Zaznacza jednak, że orzech laskowy to roślina, która nie odznacza się stabilnym plonowaniem. - Największym problemem przy jej uprawie jest także to, że na starcie, a więc przez 5 lat nie zbieramy nic - totalnie, bo drzewa muszą dorosnąć do wieku owocowania, czyli trzeba być na to finansowo przygotowanym, bo trzeba cały czas te drzewa trzeba pielęgnować - uczula nasz rozmówca.
Plony orzecha laskowego w gospodarstwie Frąckowiaków, biorąc średnią z kilku lat, oscylują w granicach, od 1-1,5 t, do nawet do 5 t z ha. - Przy czym 5 ton to był już naprawdę dobry wynik - podkreśla rolnik.
Ile kosztuje kg orzecha laskowego? - Ceny tego produktu są zależne od wahań rynkowych, od Turcji, od Włoch (a więc od miejsc, w których tego orzecha uprawia się najwięcej - przyp. red.). Aczkolwiek nie wzrosły przez ostatnie 15-20 lat praktycznie w ogóle - mówi pan Maciej. Orzechy ze zbiorów 2024 rolnik sprzedał w cenie powyżej 9 zł za kg. - Były to dość dobre stawki w stosunku np. do poprzedniego sezonu - podkreśla nasz rozmówca,
Wspomina jednocześnie o tym, że najwięcej orzechów sprzedaje się w detalu za pośrednictwem portali aukcyjnych i społecznościowych. - Mamy też oczywiście podpisane umowy z hurtowniami - zaznacza farmer.
- Tagi:
- rolnik
- gospodarstwo
- orzechy
- świnie